Dziś utrzymania nie będzie. Słaby mecz Korony i przegrana w Gliwicach
Korona Kielce poczeka na przypieczętowanie utrzymania. Żółto-czerwoni przegrali 1:2 z Piastem Gliwice. Podopieczni Kamila Kuzery przegrywali już w tym spotkaniu 0:2, a jedyną, kontaktową bramkę zdobył dopiero w doliczonym czasie zawodów Marcus Godinho.
W składzie Korony zaszły dwie zmiany w porównaniu do wygranego meczu z Rakowem Częstochowa. Do jedenastki wrócił Ronaldo Deaconu kosztem wykartkowanego Dalibora Takaca. Szansę od pierwszej minuty otrzymał także Marcin Szpakowski, odciążając z gry Kyryło Petrowa. Tym samym kielczanie zrobili ogromny krok w stronę wypełnienia limitu minut młodzieżowców – do celu przed zawodami brakowało 187 minut.
Od pierwszych chwil pojedynku obraz gry był bardzo rwany. Dłużej przy futbolówce utrzymywał się Piast, ale nie potrafił przekuć w tego w konkrety. Podobnie Korona, która jeśli odebrała już piłkę, decydowała się na bezpośrednie podania w stronę osamotnionego Evgeniyego Szykawki. Żadne z nich nie zrodziło zagrożenia pod bramką Placha.
Przerwać ten impas udało się gospodarzom kilka sekund po premierowym kwadransie. Podopieczni Aleksandara Vukovicia zawiązali składną akcję bliżej prawej flanki. Michał Chrapek znalazł lukę pomiędzy obrońcami żółto-czerwonych, odnajdując w polu karnym Michaela Ameywawa. Skrzydłowy doszedł do dogodnej okazji, oddał płaski strzał na bliższy słupek, ale skuteczny blok nogami zaliczył Marceli Zapytowski.
Na odpowiedź kielczan trzeba było czekać do 30. minuty. Gracze Kamila Kuzery skorzystali z wysokiego pressingu, który poskutkował błędem w wyprowadzeniu gliwiczan i odbiorem Łukowskiego. Najlepszy snajper gości opanował futbolówkę, podprowadził ją do linii pola karnego, a następnie obsłuż Jacka Podgórskiego ustawionego przed "szesnastką". Prawy pomocnik bez chwili zastanowienia huknął nieznacznie nad poprzeczką.
Ta sytuacja poniekąd była punktem napędowym do kolejnych ciekawych szans. Nie minęło 180 sekund, a "setkę" miał na nodze Michał Chrapek. Pomocnik był beneficjentem nieodpowiedzialnej straty w bocznym sektorze Dominicka Zatora, która to strata doprowadziła gracza miejscowych na 6. metr od bramki Zapytowskiego. 31-latek świetnie poradził sobie z presją Miłosza Trojaka, przełożył przedmiot gry na prawą nogę, czym zwiódł kapitan Koroniarzy, i posłał silny strzał w prawy róg bramki golkipera przyjezdnych. Ten wykazał się natomiast wyśmienitym refleksem, ratując efektowną paradą zespół od straty gola.
Pierwsza część zawodów zakończyła się ostatecznie rezultatem 0:0. Postawa obu ekip, a zwłaszcza żółto-czerwonych, pozostawiła wiele do życzenia. Po zmianie stron złocisto-krwiści również nie weszli najlepiej w piątkowe zawody. Powinni nawet stracić gola, ale okazji sam na sam z Zapytowskim nie wykorzystał Tomasiewicz.
Ten gol dla piątej siły ekstraklasy wisiał jednak w powietrzu. W 55. minucie gospodarze dopięli swego. Do statki po serii dośrodkowań i zagrań wzdłuż piątego metra trafił ładnym strzałem z powietrza Arkadiusz Pyrka. Na domiar złego kilkadziesiąt sekund po tym wydarzeniu boisko z kontuzją dwugłowego uda opuścił Nono.
Próżno było doszukiwać się stanowczej reakcji na tę stratę ze strony żółto-czerwonych. Obraz gry nie uległ znacząco zmianie. Gliwiczanie dalej kontrowali boiskowe poczynania, dążąc po podwojenie zaliczki. Nie minął kwadrans, a niebiesko-czerwoni zrealizowali swój cel. Tym razem na listę strzelców wpisał się Micheal Ameyaw, wykorzystując bierną postawę Miłosza Trojaka i pokonując golkipera potężnym uderzeniem z woleja sprzed pola karnego.
Kamil Kuzera próbował obdarzyć swoją ekipę zastrzykiem nowych sił i nadziei. 40-latek posłał na murawę Marcusa Godinho oraz Kacpra Kostorza, przemeblowując ustawienie taktyczne do schematu 1-4-4-2. Rzeczywiście, Koroniarze przejęli kontrolę, ale długo bili głową w mur. Walczyli zaś do samego końca o choćby gola kontaktowego, co udało się zrealizować w pierwszej minucie doliczonego czasu. Z ogromnego zamieszania w szesnastce oponentów najlepiej wyszedł Godinho, który przy drobnej pomocy nogi zawodnika Piasta pokonał Placha.
Korona rzuciła się do heroicznej walki o wyrównanie, choć uczyniła to zdecydowanie za późno. Jednak nic straconego. Kropkę nad i w przypieczętowaniu utrzymania może w sobotę postawić Wisła Płock, jeśli zabierze punkty Śląskowi Wrocław.
Piast Gliwice – Korona Kielce 2:1 (0:0)
Bramki: Pyrka 55', Ameyaw 70' – Godinho 91'
Piast: Plach; Mosór, Czerwiński, Chrapek, Felix, Holubek, Dziczek, Wilczek (Sobczyk 79'), Ameyaw (Ameyaw 87'), Tomasiewicz, Pyrka.
Korona: Zapytowski; Zator, Malarczyk, Trojak (Deja 88'), Briceag; Łukowski (Danek 88'), Nono (Błanik 58'), Deaconu (Godinho 73'), Szpakowski (Kostorz 73'); Podgórski; Szykawka.
Kartki: Czerwiński, Dziczek – Szpakowski
fot. Grzegorz Ksel