Puławy bezradne w stolicy świętokrzyskiego. Łomża Industria Kielce triumfuje!
Mistrzowie Polski się nie zatrzymują. Drużyna Łomży Industria Kielce we wtorkowym meczu rozgrywanym w Hali Legionów pewnie wygrała z Azotami Puławy 39:24. Temu widowisku, toczącemu się przy ulicy Drogosza w Kielcach, przyglądało się 3109 widzów.
Drużyna ze stolicy województwa świętokrzyskiego zaprezentowała się przed własną publicznością w dość ciekawym składzie, ponieważ w żółto-biało-niebieskich barwach po raz pierwszy w tym sezonie mogliśmy oglądać w akcji młodziutkiego Eliota Stenmalma, który do Kielc przyszedł z kontuzją pleców. Na parkiet wrócił także Dylan Nahi, który w grze nie widzieliśmy od czasów Super Globe, gdzie nabawił się urazu pachwiny.
Starcie na linii Kielce – Puławy rozpoczęło się od bramki gości, jednak mistrzowie Polski na co dzień występujący także w Lidze Mistrzów szybko odwzajemnili się aż pięcioma trafieniami. Przyjezdni prowadzeni przez Roberta Lisa szybko przystąpili do odrabiania strat i ta sztuka wyszła im całkiem nieźle, bo w ciągu kilkunastu minut zdołali zredukować stratę do jedynie dwóch goli (7:5).
Po kwadransie mieliśmy już 10:6 dla Łomży Industria Kielce. Dobrze w bramce spisywał się Andreas Wolff, ale nieco szwankowała skuteczność, dlatego kielczanie nie zdołali zbudować sobie w tym czasie większej przewagi. Po 15 minutach gry zespół gospodarzy został nieco zmieniony. Na odpoczynek udali się między innymi Nahi oraz grający dziś wyłącznie w obronie Stenmalm.
Kolejny kwadrans raczej nie przyniósł nam zmian w obrazie wtorkowego widowiska, no może poza rosnącą liczbą wpadających bramek oraz częstymi rotacjami w składzie dokonywanymi przez Tałanta Dujszebajewa. Pierwsza połowa zakończyła się wynikiem 17:12. Najwięcej po kieleckiej stronie rzucili Arkadiusz Moryto (4) oraz Nicolas Tournat z Arciomem Karaliokiem, którzy ustrzelili po trzy gole. Po przeciwnej stronie najskuteczniejszym zawodnikiem był Bartosz Kowalczyk (3).
Gospodarze do drugiej połowy przystąpili podwójnie zmotywowani, o czym może świadczyć zawrotne tempo zdobywania bramek. Wystarczyło 5 minut, by dorobek kieleckiego klubu został wzbogacony o 6 kolejnych trafień przy zerowych stratach własnych (23:12). Tej serii nie wytrzymał trener Lis i wziął czas. Pomogło, bo Azoty chwilę później zdobyły pierwszego gola w tej odsłonie.
Okazało się, że dla gości był to tylko przedsmak wszystkiego, co w sporcie najgorsze. Puławianie wciąż tracili gole seriami i w 45. minucie mieliśmy 32:18. Do tego momentu dominacja zawodników Tałanta Dujszebajewa była niepodważalna.
Jednak później kieleckie armaty straciły na impecie i do głosu doszły te prowadzone przez Roberta Lisa. Przyjezdni w krótkim czasie zdobyli cztery bramki, a na odblokowanie się mistrzów Polski przyszło nam czekać około 5 minut. Kielczanie w końcu się odblokowali, dzięki czemu mogliśmy oglądać mecz "gol za gol". W międzyczasie czerwoną kartkę za trafienie w głowę Mateusza Korneckiego przy rzucie karnym dostał Dawid Fedeńczak.
Pod koniec doszło do niecodziennego zdarzenia, bo obecne w Hali Legionów tablice wyników oszalały i przestały być czytelne. Obsługa meczu potrzebowała kilku minut, by uporać się z tym problemem. Grę wznowiliśmy od bramki Haoukura Thrastarsona na 37:23. Ten mecz potrwał jeszcze kilka minut i ostatecznie zakończył się wynikiem 39:24. Najlepszym graczem dzisiejszego starcia był Alex Dujszebajew.
Łomża Industria Kielce - Azoty Puławy 39:24 (17:12)
Łomża Industria: Kornecki, Wolff – Olejniczak 2, Wiaderny 1, A. Dujshebaev 9, Tournat 5, Karacić 2, Moryto 8, D. Dujshebaev 2, Thrastarson 2, Stenmalm, Gębala 1, Karaliok 5, Nahi 3
Azoty: Borucki, Koszowy – Zivković 2, Adamski 2, Przybylski 1, Marciniak 1, Antolak 2, Burzak 3, Valles, Kowalczyk 3, Janikowski 2, Fedeńczak 2, Jarosiewicz 6, Konieczny
Fot. Patryk Ptak