Mecz godny złota! Łomża Vive Kielce znów MISTRZEM POLSKI!
Trup ścielił się gęsto, a liczbą czerwonych kartek można było obdzielić całą kolejkę PGNiG Superligi! Za nami wielka Święta Wojna, której stawką było mistrzostwo Polski. Regulaminowy czas gry zakończył się wynikiem 20:20, co dało Łomży Vive Kielce mistrzostwo Polski!
Już od pierwszych sekund po obu stronach buzowały ogromne emocje. Mirsad Terzic trafił ręką Alexa Dujshebaeva prosto w twarz i po połowie minuty gry dostał czerwoną kartkę. Chwilę później do siatki gospodarzy trafił Nicolas Tournat.
Po pięciu minutach gry zrobiło się 3:1 dla Orlen Wisły Płock, która rękami Sergeia Kosorotova wykorzystała rzut karny. Kielczanie zaczęli grać z pustą bramką (na kole Tomasz Gębala i Artsem Karalek), dzięki czemu szybko doprowadzili do wyrównania (do tej taktyki wracali we wtorkowym meczu bardzo często).
Do 10. minuty było 4:4, a do kolejnego w tym starciu wyrównania doprowadził Wlad Kulesz. Kielczanie mogli być w znacznie gorszym położeniu, ale na wyżyny umiejętności wspinał się Andreas Wolff, który do tego czasu zanotował niemal 50 procent skuteczności obron.
Kwadrans tego meczu zamknął się niesamowitym zwrotem akcji. W sytuacji gdy Orlen Wisła Płock mogła wyjść na dwie bramki przewagi, odniosła dotkliwą stratę. Przy stanie 5:4 do rzutu karnego podszedł Przemysław Krajewski, który trafił broniącego Wolffa prosto w twarz. O ile niemiecki golkiper szybko zapomniał o sprawie, tak Slave Nikolov i Gjorgi Naczevski (chorwaccy sędziowie z ogromnym międzynarodowym doświadczeniem) byli dla szczypiornisty „Nafciarzy” bezlitośni. Krajewski dostał czerwoną kartkę i wyraźnie zasmucony udał się do szatni.
Po tej sytuacji kielczanie wyszli na prowadzenie 6:5, jednak do 20. minuty Orlen Wisła Płock zdołała wrócić na równe nogi i objęła jednobramkowe prowadzenie. W 23. minucie Sergei Kosorotov, podczas akcji ofensywnej, dostał w twarz z otwartej ręki od Miguela Sancheza. Również w tym wypadku arbitrzy pozostali konsekwentni – hiszpański zawodnik Łomży Vive Kielce ujrzał czerwony kartonik i wyleciał z placu gry. Ale chwilę później ostro w atakującego Michała Olejniczka wszedł Leon Susnja i ten również dostał czerwoną kartkę! Po tym zdarzeniu karnego wykorzystał Arkadiusz Moryto i tym samym ustalił tymczasowo wynik na 9:8 dla gospodarzy.
Niestety za chwilę dwie minuty kary dostał Daniel Dujshebaev i kielczanie musieli sobie radzić bez dwóch zawodników, przy jednej karze Orlen Wisły Płock. W takim zestawieniu obie drużyny zdobyły po jednej bramce (10:9).
Do końca pierwszej połowy byliśmy świadkami szalenie wyrównanego i brutalnego meczu, w którym więcej okazji bramkowych wypracowała sobie Orlen Wisła Płock. Tuż przed końcem swoje czasy na rozmowy z zawodnikami wykorzystali zarówno Xavi Sabate, jak i Tałant Dujszebajew, jednak żadna z tych narad nie przełożyła się na zdobycze bramkowe. Pierwsza część meczu zakończyła się wynikiem 12:10 dla Orlen Wisły Płock. Z całą pewnością ogromny wpływ na ten stan rzeczy miało siedem strat Łomży Vive Kielce przy tylko jednej miejscowych.
Falstart kielczan po przerwie...
Druga część tego meczu zaczęła się od katastrofy. Na jej otwarcie gola trafił Michał Daszek, a za chwilę dwie minuty kary dostał Daniel Dujshebaev. Na domiar złego karnego wykorzystał niezawodny dziś Kosorotov (14:10). Wznowienie gry uwypukliło ogromne problemy kielczan w ofensywie – mistrzowie Polski w ciągu ośmiu minut zdobyli… tylko jednego gola.
W 38. minucie Łomża Vive Kielce przegrywała 11:15, a czerwoną i niebieską kartkę za szczególnie niebezpieczną interwencję zgarnął Tomasz Gębala. Dla niego w tej minucie mecz się skończył. To był już piąty czerwony kartonik w tym meczu. Niespełna dwie minuty później, przy starciu z Danielem Dujshebaevem, kontuzję odniósł Niko Mindegia, który z parkietu został zniesiony przez Artsema Karaleka i Abela Serdio.
Wypełnione po brzegi trybuny płockiej Areny (w tym przez 400 fanów kieleckiego klubu) wciąż mogły się emocjonować wielkim widowiskiem na szczycie. Gospodarze przewodzili, zaś kielczanie nieustannie i rozpaczliwie próbowali ich dogonić. Orlen Wisła Płock, pomimo braku aż trzech nominalnych zawodników, potrafiła ustanowić przed linią szóstego metra zaporę nie do przejścia. Półmetek drugiej części meczu zamknął się wynikiem 17:15. Ponad minutę wcześniej było znacznie gorzej, ale dwa gole szybko odrobili Branko Vujović oraz Szymon Sićko.
Na 13 minut przed ostatnią syreną dwie minuty kary dostał Paweł Paczkowski, zaś przyznanego karnego nie wykorzystał Kosorotov. Lecz to osłabienie kielczan zmarnowali „Nafciarze”. Gola zdobył Arkadiusz Moryto, co dało kielczanom kontakt do nieustannie prowadzących gospodarzy (18:17). W 50. minucie czas dla miejscowych wziął Xavi Sabate, co było reakcją na zacięcie się Orlen Wisły w ataku.
Miejscowi byli w kryzysie, co zaczęli wykorzystywać kielczanie. Na 9 minut do końca do remisu 18:18 doprowadził Artsem Karalek. Chwilę później pierwsze od dawna prowadzenie dał aktualnym mistrzom Polski Wlad Kulesz, który potężną bombą posłał piłkę do siatki bezradnego Adama Morawskiego. Do tego momentu Białorusin mógł poszczycić się skutecznością ataku sięgającą 75 procent. Rewelacyjne zawody tego dnia rozgrywał także Wolff, który wspaniale spisywał się w bramce broniąc również rzuty karne.
Na cztery minuty przed końcem mieliśmy remis 19:19, pudło Karaleka i akcję ofensywną podopiecznego Xaviego Sabate, z której Orlen Wisła Płock uzyskała z niej rzut karny, jednak tego nie wykorzystał Kosorotov (rzut w słupek). Przy następnej akcji gospodarzy David Fernandez się już nie pomylił.
Do końca pozostały niespełna dwie minuty, gdy Tin Lucin otrzymał dwie minuty kary za faul na Szymonie Sićko. To przewinienie poskutkowało rzutem karnym, jaki wykorzystał Arkadiusz Moryto (20:20). Po tym zdarzeniu czas wziął Xavi Sabate. Osłabiona Wisła przystąpiła do gry bez bramkarza i doszła do akcji rzutowej, jednak Kosorotova zatrzymał Wolff, zaś dobitka jego kolegi z zespołu zatrzymała się na słupku.
30 sekund przed końcem czas wziął Tałant Dujszebajew, lecz przy wdrażaniu jego planu w życie kielczanie popełnili faul w ataku. Płocczanie szybko przystąpili do akcji ofensywnej, zaś piłka meczowa Kosorotova wylądowała na poprzeczce! Regulaminowy czas gry zakończył się wynikiem 20:20 i choć do rozegrania pozostały jeszcze rzuty karne, celem których było wyłonienie zwycięzcy meczu, remis dał Łomży Vive Kielce dziewiętnaste MISTRZOSTWO POLSKI!
Gospodarze byli tym faktem załamani, zaś kibice częściowo opuścili arenę. Orlen Wisła Płock potraktowała te karne jak smutny obowiązek i przegrała je 3:5.
Orlen Wisła Płock – Łomża Vive Kielce 20:20 (12:10), po karnych 3:5
Orlen Wisła: Morawski, Witkowski – Daszek 4, Lucin, Jurecić, Fernandez 1, Serdio 5, Susnja, Szita 2, Krajewski, Terzić, Mihić, Czapliński, Mindegia, Żytnikow 2, Kosorotow 6
Łomża Vive: Kornecki, Wolff – Vujović 1, Sanchez-Migallon, Olejniczak, Sićko 1, A. Dujshebaev 3, Tournat 1, Karacić 1, Kulesz 3, Moryto 7, D. Dujshebaev, Paczkowski, Gębala 1, Karaliok 2, Nahi
Fot. Patryk Ptak