Wisła we własnej hali na pewno się nie położy
Cegiełkę do zwycięstwa w meczu Vive z Wisłą, dołożył także były zawodnik płocczan, Paweł Paczkowski. Rozgrywający może ocenić „świętą wojnę” z perspektywy obu obozów. - To bardzo podobna skala. Poziom stresu, napięcia, czy wymaganego zaangażowania jest identyczny. Myślę, że tutaj jest podobnie - twierdzi 22-latek.
Jedną różnicę łatwo jednak dostrzec. Kielczanie dużo częściej wychodzą zwycięzcy z tych pojedynków. - Więcej spotkań wygrałem w Vive, ale to o niczym nie świadczy - kwituje Paczkowski.
W drugim starciu, goście postawili poprzeczkę dużo wyżej w zestawieniu z sobotnim meczem. - W niedzielę było dużo trudniej niż dzień wcześniej. Wisła była podrażniona. Po takiej porażce jak wczorajsza chcieli się zrewanżować i robili wszystko co w ich mocy, żeby coś wywalczyć - ocenia były zawodnik płocczan.
Czy rywalizacja pomiędzy obiema drużynami zakończy się już po trzecim meczu? - Ciężko mi prorokować. Nie mam pojęcia jak rywalizacja potoczy się w Płocku. Widzieliśmy w ostatnim starciu rundy zasadniczej jak wyglądają tam pojedynki - twierdzi Paczkowski.
- Wisła to bardzo trudny rywal, oni we własnej hali na pewno się nie położą i będą chcieli pokazać, że nie bez powodu znaleźli się w finałach play-off - podsumowuje rozgrywający.
fot. Anna Benicewicz-Miazga
Wasze komentarze
Płock będzie chciał się nam postawić, niech stawia ten swój mur obronny, tylko przy naszej sile jest to mur z papieru, którym chcą zatrzymać transporter opancerzony.