Musieliśmy wydrzeć Wiśle każdą bramkę. Kieleccy kibice mogli być trochę zaskoczeni
Pierwsza połowa – znakomita w wykonaniu Vive Tauronu Kielce. Do przerwy, dzięki kapitalnej grze w obronie i szybkim kontratakom, gospodarze w pierwszym meczu finału play-off PGNiG Superligi prowadzili z Orlenem Wisłą Płock aż 9 bramkami. W drugiej odsłonie spotkania wyglądało to słabiej, ale i tak zwycięstwo mistrzów Polski nie było ani przez chwilę zagrożone.
- Żadne mecze nie są łatwe i przyjemne. Tym bardziej z Płockiem i to o mistrzostwo Polski. Dzisiaj tak naprawdę każdą bramkę musieli Wiśle wydrzeć, ale jest 1:0 – cieszył się po sobotnim meczu w Hali Legionów obrotowy Vive, Mateusz Kus.
Ostatecznie kielczanie pokonali zespół „Nafciarzy” 35:29. - Mam nadzieję, że nie straciliśmy dużo sił, bo czeka nas jeszcze jeden mecz. Jak zawsze powtarzamy: najważniejszy jest kolejny dzień. Mam nadzieję, że to będzie podobne spotkanie, ale widać było, że gdy Wiślacy wysoko przegrywali i widzieli, że już nie uda im się wygrać, to zaczęli oszczędzać siły. Na pewno w niedzielę będzie mocna walka i trudny mecz, ale myślę, że damy radę. Damy z siebie wszystko, by po tym weekendzie prowadzić 2:0 – zapewnia Uros Zorman.
Właśnie to – walkę od pierwszej minuty do ostatniej, czyli zupełnie inaczej niż dzisiaj – zapowiada obrotowy gości, Zbigniew Kwiatkowski. - Mamy do siebie pretensje o pierwszą połowę. Nie była ona dobra. Wspominając drugą część, możemy nieco optymistyczniej patrzeć na jutrzejszy pojedynek. W tej fazie rozgrywek spotykają się na boisku dwie najlepszy drużyny w kraju i trzeba pokazać, że jesteśmy godni tego finału. Wierzę w sukces. Dopóki piłka w grze, różne rzeczy dzieją się na boisku. Będziemy jutro walczyć o zwycięstwo – przekonuje.
Kibice żółto-biało-niebieskich mogą być jednak spokojni. Bo kieleccy zawodnicy doskonale zdają sobie z tego sprawę. – Przede wszystkim nasi sympatycy mogli być trochę zaskoczeni dzisiaj, bo mecz zaczął się od szybkiego 3:0 dla Płocka. Nasze błędy, w tym ewidentnie moja pierwsza bramka. Po bloku piłka nabrała dziwnej paraboli i nie zdołałem jej złapać... Ale potem kontrolowaliśmy spotkanie. Bardzo dobrze graliśmy w ataku. Do przerwy zdobyliśmy 24 bramki. To bardzo dużo. Ale to było dzisiaj. Najważniejsze jest to, by jutro wyjść na boisko z taką samą motywacją. W niedzielę jest zupełnie nowy dzień, nowy mecz. I o tym, co dzisiaj, musimy zapomnieć – przekonuje Sławomir Szmal.
Co może martwić fanów Vive Tauronu Kielce, w drugiej połowie na środku rozegrania Zormana zastępował Ivan Cupić, ale Słoweniec zapewnia, że to nie jest skutek żadnego urazu. - Nic poważnego mi nie jest, po prostu odpoczywałem - tłumaczy.
Niedzielny mecz Vive z Orlenem Wisłą rozpocznie się o godz. 16.40.