30 minut, które wstrząsnęły Piastem
To sobotnie popołudnie z pewnością na długo pozostanie w pamięci sympatyków Korony Kielce. Gospodarze przegrywali na Arenie Kielc z drużyną Piasta Gliwice już 0:2, ale potrafili podnieść się z kolan i wygrać 3:2!
Trener kielczan, Marek Motyka zdecydował się desygnować do gry tę samą jedenastkę, która tydzień temu w dramatycznych okolicznościach zremisowała ze Śląskiem Wrocław. Wiadomo było jednak, że podopieczni Dariusza Fornalaka, którzy w obecnych rozgrywkach spisują się nadzwyczaj dobrze, postawią trudne warunki.
Jako pierwsi groźną okazję do strzelenia bramki stworzyli sobie w 9. minucie meczu goście, jednak strzał Kamila Wilczka tylko musnął boczką siatkę bramki kielczan. Gospodarze sprawiali wrażenie nieobecnych i w pierwszym kwadransie nie stworzyli żadnego zagrożenia w polu karnym rywali. Grający pod słońce gliwiczanie wykorzystali ten fakt już w 19. minucie spotkania. Błąd naszej defensywny wykorzystał Sebastian Olszar i pewnym strzałem pokonał bezradnego Cierzniaka. Stracona bramka wyraźnie ożywiła zespół Korony, który w kolejnych minutach dwukrotnie zagroził bramce Piasta, jednak strzały Konona i Ediego okazały się wyraźnie niecelne. Później na boisku znów wiało nudą, a chimeryczne akcje gospodarzy z łatwością rozmontowywali gracze Piasta. W 39. minucie Motyka zdecydował się na pierwszą zmianę w swoim zespole i za słabo dysponowanego tego dnia Kamila Kuzerę wprowadził Jacka Kiełba. Nie zmieniło to jednak beznadziejnej postawy gospodarzy i do przerwy to goście mogli cieszyć się z jednobramkowej zaliczki.
Również druga połowa zaczęła się dla kielczan fatalnie i już pierwsza akcja gości w tej odsłonie zakończyła się bramką. Świetnie przed polem karnym zachował się Łudziński, który wypatrzył niepilnowanego Muszalika. Pomocnik Piasta zachował się zaś jak rasowy snajper i pewnym strzałem pokonał Cierzniaka. Kiedy wydawało się, że gospodarze są już skazani na porażkę, kibice doczekali się kontaktowej bramki. Zaledwie trzy minuty po golu dla Piasta rzut wolny wywalczyli gospodarze, który na bramkę zamienił nie kto inny, jak niezastąpiony w kryzysowych momentach Edi Andradina. Piłka po jego strzale otarła się jeszcze o słupek bramki gości i zatrzepotała w siatce. W 61. minucie Korona była o krok od wyrównania, jednak po dośrodkowaniu Buśkiewicza fatalnie głową spudłował kompletnie niepilnowany Wilk. Co nie udało się Wilkowi, powiodło się 10 minut później Aleksandrowi Vukovicowi. Z narożnika boiska znów dośrodkowywał Buśkiewicz, piłka trafiła do popularnego \"Vuko\", a ten z najbliższej odległości wpakował ją do siatki. Po zdobyciu wyrównującej bramki, niesieni dopingiem ponad dziesięciu tysięcy fanów gospodarze z jeszcze większym animuszem przystąpili do kolejnych ataków. Na efekty nie trzeba było długo czekać. W 78. minucie po dośrodkowaniu Mariusza Zganiacza piłkę przedłużył Vuković, a ta trafiła do niepilnowanego Wilka. Pomocnik Korony w pełni zrehabilitował się za sytuację z 61. minuty i pewnym strzałem głową wprowadził w euforię sympatyków \"złocisto - krwistych\". Gospodarze nie zamierzali jednak pilnować korzystnego wyniku i dalej nękali obronę gości. Gliwiczanie odpowiedzieli tylko jednym groźnym atakiem, jednak w kluczowym momencie z piłką minął się Marcin Pietroń. Do końca meczu wynik nie uległ juz zmianie i dzięki kapitalnej drugiej połowie w wykonaniu Korony cenne trzy punkty wzbogaciły konto kielczan.
Korona Kielce - Piast Gliwice 3:2 (0:1)
Bramki: Edi (\'53), Vukovic (\'73), Wilk (\'78) - Olszar (\'19), Muszalik (\'50)
Korona: Cierzniak - Mijailović, Markiewicz, Hernani (\'64 Zganiacz), Kuzera (\'38 Kiełb) - Łatka, Wilk, Vuković, Sobolewski - Edi (K), Konon (\'46 Buśkiewicz)
Piast: Szmatuła - Michniewicz (80 Maciejak), Glik, Gamla (K), Szary - Smektała, Muszalik, Wilczek, Pietroń - Olszar (\'62 Krzycki), Łudziński
Żółte kartki: Sobolewski (\'26), Wilk (\'36) Mijailović (\'57) - Wilczek (\'19), Michniewicz (\'26), Szary (\'39)
Sędziował: Włodzimierz Bartos (Łódź)
Widzów: 10221.