Zając: Wisła ma do mnie żal? Powinna mieć do siebie
Piątkowe spotkanie z Wisłą Kraków będzie szczególne dla młodego skrzydłowego Korony Kielce, Tomasza Zająca. Piłkarz ten dojrzewał do dorosłego futbolu właśnie w zespole „Białej Gwiazdy”, z której odszedł latem, co niezbyt przypadło do gustu tamtejszemu środowisku. - Oni powinni mieć żal do siebie, że zaproponowali mi takie warunki. Ja nie żałuję. Przyszedłem tutaj i dobrze się tu czuję – zapewnia „Zajączek”.
- Spędziłem tam dużo czasu, bo cztery lata i na pewno ten mecz będzie dla mnie wyjątkowy – dodaje.
Na co więc ofensywny zawodnik „złocisto-krwistych” liczy przed piątkowym pojedynkiem? - Na wygraną, na co mam liczyć (śmiech) – kwituje z uśmiechem.
Zając przeplata mecze w pierwszym składzie z tymi, w których pojawia się na boisku jako rezerwowy. - Ja bym chciał grać od pierwszej minuty, a czy to nastąpi, to już pytanie do trenera – odpiera. - Wiadomo, że jak wchodzę z ławki, to na podmęczonego rywala, a od początku gra się ciężej, bo przeciwnik jest dobrze przygotowany, a Wisła szczególnie – dodaje zawodnik Korony.
Krakowianie są w formie. W sobotę rozbili na wyjeździe Podbeskidzie Bielsko-Biała aż 6:0. - Trzeba mieć szacunek do Wisły po tym ostatnim meczu. W tym sezonie grali dobrą piłkę, ale to się nie przekładało na punkty. My natomiast musimy podejść do tego spotkania z pełną koncentracją i realizować taktykę, którą nakreśli trener – mówi Zając.
Od początku gry w Kielcach, 20-latek pełni funkcję skrzydłowego. - W juniorach cały czas grałem w ataku. W Wiśle trener ustawiał mnie właśnie na tej pozycji. Tutaj natomiast, ze względu na moje warunki fizyczne, występuję na skrzydle – komentuje „Zajączek”. - Myślę, że uczę się tej pozycji, to są początki. Z każdym meczem będzie coraz lepiej – zapewnia.
Piłkarz żółto-czerwonych chwali sobie współpracę z jego równolatkiem, Marcinem Cebulą. - Z Marcinem rozumiemy się bardzo dobrze. Jak pojechaliśmy na reprezentację, to fajnie to było widać na treningach – przedstawia Zając.
fot. Paula Duda
Wasze komentarze