Bitwa wygrana! O awansie zdecydują derby Politechnik
Wielkie emocje towarzyszyły spotkaniu AZS-u Politechniki z KK Wałbrzych. Wynik ważył się do ostatnich minut, a do wyłonienia zwycięzcy potrzebna była dogrywka. Na boisku nie brakowało walki wręcz i twardej, męskiej gry. Ostatecznie to kielczanie wyszli zwycięsko i w niedzielę o 14.00 zagrają o awans do finału z Politechniką Częstochowską.
- Mecz na pewno był ciężki, ale wiedzieliśmy, że aby myśleć o awansie musieliśmy go wygrać. O piątkowej porażce zapomnieliśmy szybko i praktycznie już od wczoraj myśleliśmy już tylko o Wałbrzychu. Swoje atuty pokazali w wygranym meczu z Częstochową. Na boisko wyszliśmy bardzo, bardzo zmotywowani i od początku było widać efekty - mówi Artur Jastrząb, skrzydłowy Politechniki. Podopieczni Stanisława Dudzika mecz rozpoczęli od krycia strefą 3-2 i jak się później okazało była to kluczowa decyzja. Zaskoczeni wałbrzyszanie kompletnie nie radzili sobie z twardą i szczelną obroną akademików. Już po minucie ich trenerka Ewa Smaglińska wzięła czas. Na niewiele się to zdało i po 5 minutach kielczanie prowadzili już 13:2, a przeciwnicy mieli problemy nie tyle z trafieniem do kosza, co w ogóle z oddaniem rzutu (!). - Na początku udało nam się odskoczyć i nie pozwolić rozkręcić się Wałbrzychowi. Później to oni musieli dostosować się do postawionych przez nas warunków. Udało nam się zneutralizować ich skrzydłowych. Wydaję mi się, że Wałbrzych był bardzo zaskoczony naszą postawą – opowiada Jastrząb.
Druga kwarta to już bardziej wyrównana gra z obu stron. Jednak bezpieczną przewagę wciąż utrzymywali kielczanie. Kluczowe zdarzenie miało miejsce pod koniec tej części gry. Pod koszem przewrócony został Piotr Borowicki, który leżąc został lekko kopnięty przez przeciwnika. To wywołało zdecydowana reakcję ze strony ławki Politechniki, a w obronie swojego kolegi stanął Szymon Sikora. Niestety sędziowie bardzo surowo ocenili całe zdarzenie i oprócz faulu technicznego dla zawodnika z Wałbrzycha, dyskwalifikacją ukarany został Sikora, za wtargnięcie na boisko z ławki rezerwowych. To zdarzenie wybiło nieco z rytmu kielczan, którzy stracili większość ze swojej przewagi. Do szatni schodzili prowadząc 31:27.
Z prowadzenia nie cieszyli się długo, bo Wałbrzych momentalnie wyrównał i wyszedł nawet na dwupunktowe prowadzenie. Od tego momentu mecz toczył się punkt za punkt. Swoje robił Szymon Rzońca, który nie mylił się z linii rzutów wolnych. Do gry włączył się też Piotr Borowicki trafiając bardzo ważną trójkę na remis po 57 na dwie minuty przed końcem spotkania. Potem na 59:59 wyrównał bardzo aktywny pod tablicami Marek Kowalski po bardzo ładnej asyście Rzońcy. Do końca spotkania pozostawało 40 sekund, kielczanom udało się wybronić akcje i mieli akcję w ataku. Jednak na 17 sekund przed końcem sędziowie odgwizdali kontrowersyjnego „ofensa” Jastrząbowi. Było to dodatkowo piąte przewinienie tego zawodnika. Wałbrzyszanie mieli jeszcze czas na jedną, decydującą akcję. Jednak ich rzut był niecelny i do rozstrzygnięcia meczu potrzebna była dogrywka.
Tam znów mieliśmy akcję za akcję. Na dwupunktowe prowadzenie pewnym rzutem z półdystansu wyprowadził kielczan Szymon Rzońca. Jednak chwilę później to znów przeciwnik był na prowadzeniu dzięki trójce Mateusza Myślaka. W końcówce żelaznymi nerwami wykazali się akademicy. Najpierw Piotr Borowicki, a później Marek Kowalski wykorzystali po dwa celne wolne. Ten ostatni zanotował przy tym niezwykle ważną zbiórkę w ataku. Ostatnie sekundy to już faule taktyczne, a w decydujących momentach nie pomylił się z wolnych Rzońca, a rzut rozpaczy Wałbrzycha był niecelny i to kielczanie mogli świętować zwycięstwo. - Tak naprawdę do końca meczu nie udało im się znaleźć dobrej recepty na naszą strefę. Udało im się nas dogonić, ale my naszą walką i zaangażowaniem wyrwaliśmy to zwycięstwo. Walka była ciężka, ale wygraliśmy i tylko to się liczy - mówił Jastrząb.
Radość była ogromna. Co warte podkreślenia w tym meczu bardzo głośna była ławka rezerwowych. Dziś mecz wygrał zespół, a swoją cegiełkę dołożyła też ławka. Ciągła mobilizacja i pomocne uwagi dla grających kolegów znacznie pomogły w odniesieniu zwycięstwa. - Na pewno była to pomocne, udzieliło się to też tym przebywającym na boisku, sami krzyczeliśmy wzajemnie się mobilizując po udanych akcjach. Dużo to dało, zresztą drużyna z Wałbrzycha zachowywała się podobnie, ale dziś byliśmy lepsi zarówno na boisku, jak i na ławce. Naszą energią, zapałem i chęcią wygranej zdeprymowaliśmy ich – wyjaśniał po meczu Artur Jastrząb.
W niedzielę o 14.00 naszych koszykarzy czeka decydujący mecz o awans z Politechniką Częstochowską, która dziś dość niespodziewanie pokonała Pogoń Ruda Śląska 78:76. W Częstochowie grają dobrze znani kieleckiej publiczności byli gracze Nowin Rafał Motyl i Wojciech Kotlewski, a trenerem jest były zawodnik Lafarge NG Dariusz Szynkiel. Wszystkie drużyny legitymują się takim samym bilansem i to jutrzejsi zwycięzcy będą cieszyć się z awansu do turnieju finałowego. - Niezależnie od dzisiejszego wyniku, tak czy siak musieliśmy wygrać z Częstochową i ta ich wygrana niewiele tutaj zmienia. Nastawiamy się jutro na ostrą walkę i zwycięstwo. Dzisiejsze wyniki pokazują, ze nasza grupa jest bardzo wyrównana, nie ma lepszych, gorszych i tak naprawdę każdy może wygrać. Ale mamy nadzieję, że jutro to my będziemy cieszyć się z awansu do turnieju finałowego – zakończył Jastrząb. Trzymamy kciuki!
Z Częstochowy Michał Filarski
AZS Politechnika Świętokrzyska – K. K. Wałbrzych 73:70 (18:10, 13:17, 13:20, 15:12, d. 14:11)
AZS PŚk: Rzońca 21, J. Strzałka 11, Jastrząb 9, Trześniewski 4, Sikora 2 oraz Borowicki 16(2x3), Kowalski 10, Foltyn, Osuch, M. Strzałka, Głębicki, Paluch.
Wałbrzych: Iwański 19, Karwik 11, Kołodziej 11(3x3), Myślak 4(1x3), Ratajczak 2 oraz Abramowicz 10, Borzemski 7(1x3), Olszewski 6.