UMKS przegrywa, ale z honorem
Godnie w starciu z liderem drugoligowych rozgrywek zaprezentowali się koszykarze kieleckiego UMKS-u. Podopieczni Rafała Gila przegrali z MOSiR-em 61:84, niemniej jednak swojej postawy wstydzić się nie muszą. Tym bardziej, że w Krośnie w tym sezonie nie udało się wygrać żadnemu zespołowi.
I raczej nikt nie oczekiwał, że kielczanie będą w sobotę tymi pierwszymi. Podopieczni Rafała Gila do Krosna jechali jak na ścięcie. W trzech ostatnich meczach we własnej hali drużyna MOSiR-u wygrywała ze swoimi rywali różnicą odpowiednio: 46, 57 i 39 punktów. Wielu po cichu mogło myśleć, ze i zawodników z Kielc na Podkarpaciu czekać będzie podobna „demolka”. Tak źle jednak nie było. Koszykarze UMKS-u przegrali z hegemonem z Krosna różnicą „zaledwie” 23 „oczek”, 61:84.
– Zagraliśmy nienajgorszy mecz, nie możemy być w żaden sposób rozczarowani. Wiemy z kim graliśmy – mierzyliśmy się z zespołem, który niejednemu zespołowi obrzydził już grę w koszykówkę. Jadąc do Krosna trzeba się liczyć z tym, że szanse na zwycięstwo są najzwyczajniej w świecie niewielkie. Wiedzieliśmy o tym, ale i tak powalczyliśmy – przyznał po spotkaniu w rozmowie z naszym portalem szkoleniowiec UMKS-u.
Skończyło się nieźle, a mogło być nawet nieco lepiej. Po dobrym początku, kiedy to na tablicy świetlnej widniał wynik remisowy – 6:6, na gości spadł jednak potężny kubeł zimnej wody. – Od tego momentu nasi rywale rzucili 16 punktów, my zero i jasnym stało się, że o dobry wynik będzie tu ciężko. W całym sezonie nie przegraliśmy tak wysoko kilkuminutowego fragmentu gry jak właśnie tutaj. Później rywale już do końca spotkania kontrolowali wypracowaną przez siebie przewagę i co tu dużo mówić – wygrali jak najbardziej zasłużenie – komentował Gil.
– Mimo to mogę być w miarę zadowolony po tym meczu. To nie był jakiś tragiczny występ, nawet wysoko przegrywając nie spuszczaliśmy głów i walczyliśmy do końca. W niektórych wcześniejszych spotkaniach tego nam niestety zabrakło. Teraz o tym meczu już powoli zapominamy i skupiamy się tylko i wyłącznie na najbliższym spotkaniu z Mickiewiczem. To będzie dla nas najważniejszy mecz w tym sezonie. Na pewno cały przyszły tydzień poświęcimy tylko i wyłącznie przygotowaniom do tamtego pojedynku – zaznaczył.
Wydarzeniem sobotniej potyczki był jednak… powrót szkoleniowca UMKS-u na ligowy parkiet. Oficjalnie Gil zakończył zawodniczą karierę po ostatnim sezonie i – jak sam zaznaczał – swój powrót na boisko traktował raczej w kategoriach „ostatecznej ostateczności”. Opiekun kieleckiej drużyny zagrał w sobotę przez nieco ponad 4 minuty. – I przez to przegrałem zakład z Marcinem Nowakowskim (pochodzącym z Kielc zawodnikiem ekstraklasowej Polonii Warszawa – przyp.red.), bo ja obstawiałem, że już nigdy w meczu o punkty nie zagram, on temu jednak niedowierzał. I niestety miał rację – śmiał się trener UMKS-u.
– Moje wejście na boisko wymusiła nasza sytuacja kadrowa, a w zasadzie kontuzja Grześka Kija. Nawet nie chodziło tu o odmienianie sytuacji w dzisiejszym meczu, ale raczej – już z myślą o kolejnym arcyważnym pojedynku z Katowicami – chcieliśmy sprawdzić, co taka rotacja może nam dać. W strefie podkoszowej, wobec absencji Grześka, i tak nie wypadliśmy wcale źle. Aż tak bardzo tego braku nie odczuwaliśmy, bowiem bardzo dobrze zaprezentowali się dziś Darek Kołacz i Szymon Rzońca – dodał.
Kolejny mecz UMKS-u już w najbliższą sobotę, w hali przy ulicy Żytniej. – To będzie dla nas pojedynek o wszystko, dlatego bardzo liczymy na pomoc kibiców – zaznaczył Gil. Początek sobotniej potyczki o godzinie 17.
MOSiR Krosno – UMKS Kielce 84:61 (25:13, 24:22, 21:13, 14:13)
MOSiR: Bąk 13, Czerwonka12, Baran 11, Oczkowicz 10, Kaczmarek 9, Puścizna 8, Fąfara 8, Lisowski 6, Pluta 5, Karnecki 2, Kamiński.
UMKS: Tokarski 23, Rzońca 10, Busz 7, Miernik 7, Lewandowski 5, Bacik 4, Dziura 3, Kołacz 2, Walczyk, Gil.
fot. Paula Duda
Wasze komentarze