KSS gorszy od Piotrcovii. Zadecydowała pierwsza połowa
Miała być niespodzianka, skończyło się jednak zgodnie z planem. Mimo chęci, szczypiornistki KSS-u nie dały rady faworyzowanej Piotrcovii. Już po 30 minutach „Tygrysice” przegrywały i to różnicą aż 9 bramek. Szalona pogoń kielczanek w drugiej połowie nie odmieniła losów spotkania.
Początek meczu był całkiem niezły. Kibice obejrzeli wymianę ciosów, raz jedna drużyna rzucała bramkę, raz druga. Wszystko zacięło się w 10. minucie, gdy tablica wyników wskazywała remis 6:6. Ku zaskoczeniu miejscowej publiczności, przez kolejnych dziesięć minut trafiały tylko rywalki. Kielczanki bardzo słabo spisywały się w ataku, w obronie też nie potrafiły wiele zdziałać. W końcu zdobyły bramkę, ale wówczas Piotrcovia prowadziła już 15:7.
W ostatnich minutach pierwszej połowy „Tygrysice” nieco się poprawiły, ale piotrkowianki także grały całkiem dobrze. A właściwie to nawet odrobinę lepiej od gospodyń, bo jeszcze powiększyły przewagę o jednego gola. – Oba zespoły postawiły na atak, stąd tak dużo bramek. Obawialiśmy się tego meczu, bo KSS u siebie gra naprawdę dobrze, ale na szczęście ta pierwsza połowa wyszła nam całkiem dobrze – mówiła rozgrywająca Piotrcovii, Agata Wypych (w całym meczu zdobyła aż 14 bramek!).
W drugiej połowie to się zmieniło. – Przestrzegałem moje zawodniczki, żeby nie zwalniały tempa. Niestety, nie posłuchały. Kielczanki zaczęły lepiej grać w obronie, my w defensywie odpuszczaliśmy, a w ataku graliśmy na 3/4 możliwości - narzekał trener gości, Robert Nowakowski, który wiele lat spędził jako zawodnik w Vive Kielce.
I rzeczywiście kielczanki ruszyły do ataku. Chwilami na grę „Tygrysic” można było patrzeć z prawdziwą przyjemnością. Znakomite momenty miała Marta Rosińska, która odważnie wchodziła w obronę rywalek. Świetnie przy kontratakach, ale też atakach pozycyjnych spisywała się prawoskrzydłowa, Katarzyna Grabarczyk. A przede wszystkim, kielczanki zagrały nieustępliwie w obronie. To przynosiło efekty.
Dzięki konsekwentnej grze i uporowi, gospodynie zaczęły niwelować stratę. W pewnym momencie różnica goli wynosiła już tylko trzy bramki. W obozie KSS-u pojawiła się wyraźna nadzieja na doprowadzenie do remisu. Niestety, wtedy Rosińska ze stuprocentowej sytuacji trafiła tylko w poprzeczkę. Szkoda, bo mógł to być impuls nawet do zwycięstwa.
Po tej akcji Piotrcovia przebudziła się i choć może nie poprawiła gry w obronie, to na pewno lepiej radziła sobie w ataku. W efekcie wygrała ten mecz pięcioma golami. – Nie chcę się usprawiedliwiać, ale kielczanki miały ostatnio więcej wolnego, a dla nas był to właściwie trzeci mecz w ciągu tygodnia. Zaszwankował nasz powrót do obrony, ale cieszę się, że jednak udało się wygrać – stwierdziła Wypych.
W następnej kolejce KSS zagra na wyjeździe ze Startem Elbląg (sobota, godz. 17).
Zdzisław Wąs (trener KSS-u): Do tej 10 minuty było całkiem dobrze. Potem jednak mieliśmy kłopoty - w obronie i w ataku. Słabo zagrały nasze bramkarki. Gdyby udało im się odbić te 2-3 piłki, nie wiadomo jakby ten mecz się dalej potoczył. Żałuję bardzo, bo te dwa punkty mogą się okazać kluczowe, jeśli chodzi o play-offy. Łatwiej grać u siebie i musimy tu wygrywać. Na wyjeździe jest dużo ciężej, a teraz czeka nas bardzo trudny mecz w Elblągu. Długo rozmawiałem z dziewczynami po meczu. Próbowałem dociec, dlaczego znowu w pierwszej połowie zagraliśmy beznadziejnie, a w drugiej goniliśmy rywalki. Pytałem, czy mają problemy z szybkością, lub wytrzymałością. Zaprzeczyły. Chyba to wszystko leży jednak w głowach...
KSS Kielce – Piotrcovia Piotrków Trybunalski 37:42 (12:21)
KSS: Muszioł, Kozieł - Grabarczyk 10, Pokrzywka, Stradomska, Młynarczyk 1, Kot 3, Abramauskaite 4, Drabik, Rosińska 10, Gedroit 5, Paszowska 4.
Piotrcovia: Skura - Rol 1, Mijas 6, Wypych 14, Szafnicka 2, Szczecina 8, Dąbrowska 1, Gleń 2, Krzysztoszek 8.
Autor: Tomasz Porębski
Wasze komentarze
z drugiej strony nasze dziewczyny w obronie graja jakby sie baly zrobic krzywde przeciwniczkom jak i sobie.jedyna zawodniczka walczaca i agresywnie broniaca to z 15tka(przepraszam ze nie wymienie z nazwiska).