UMKS rozbity w Tarnowie
Od wysokiej porażki rozpoczęli zmagania w nowym roku koszykarze kieleckiego UMKS-u. Podopieczni Rafała Gila do Tarnowa jechali po zwycięstwo, jednak gospodarze dosyć szybko sprowadzili ich na ziemię. Kielczanie ulegli Unii 59:84 i tym samym znacznie pogorszyli swoją sytuację w ligowej tabeli.
To najwyższa porażka kieleckich koszykarzy w tym sezonie. Mimo to jeszcze na 10 minut przed końcem losy sobotniego spotkania wcale nie były rozstrzygnięte. – Wynik nie oddaje do końca tego co działo się na parkiecie – mówi szkoleniowiec UMKS-u, Rafał Gil. Jego podopieczni zupełnie przespali pierwszą połowę, po której przegrywali już różnicą 18 punktów, ale w trzeciej kwarcie zdołali się podnieść, dzięki czemu odrobili część strat. Po 30 minutach było jedynie 56:45 na korzyść „Jaskółek”. Po chwili przewaga gospodarzy stopniała do tylko 7 „oczek”. Co stało się później? – Zrobiło się kiepsko, ostatnie minuty przegraliśmy już bardzo wyraźnie. Mimo to nie chcieliśmy się poddać, graliśmy do końca. Na pewno każdy chciał dać z siebie wszystko – zaznacza Gil.
Chęci były. Zabrakło za to czegoś innego. – W naszej grze było dużo mankamentów. Zanotowaliśmy aż 28 strat, co też jest naszym nowym niechlubnym rekordem. Do tego znów szwankowała skuteczność rzutów osobistych. W całym meczu nie wykorzystaliśmy aż 14 prób. Słabo też graliśmy na tablicach. Unia w ataku miała tylko cztery zbiórki mniej niż my w obronie – tłumaczy przyczyny porażki opiekun kieleckich koszykarzy. – Tak się nie da po prostu grać – dodaje po chwili.
Bolączką koszykarzy UMKS-u w sobotnim pojedynku było przede wszystkim zdobywanie punktów. Słaba postawa w ofensywie boli tym bardziej, że to głównie nad nią kielczanie pracowali w trakcie przerwy rozgrywkowej. – Niestety nie do końca mogliśmy spożytkować naszą pracę. Przygotowywaliśmy się głównie pod kątem gry „jeden na jednego”, a tymczasem Unia większość meczu grała strefą. Nie mieliśmy nawet szans, żeby sprawdzić jak działa to, co w ostatnim czasie trenowaliśmy. Do tej pory z obroną strefową sobie radziliśmy, ale Unia zagrała bardzo agresywnie i wysoko, przez co sprawiła nam naprawdę sporo kłopotów – podkreśla Gil.
Mecz w Tarnowie miał być dla kieleckich koszykarzy szansą na dołączenie do ligowej czołówki. Założenia nie udało się jednak zrealizować, a UMKS coraz mocniej zadomowił się w samym środku ligowej stawki. – Po tym spotkaniu straciliśmy jako zespół wiarygodność. Musimy się podnieść, udowodnić samym sobie, że potrafimy grać w koszykówkę – zaznacza Gil. O odbudowanie się w kolejnym meczu nie będzie jednak łatwo. – Czeka nas wcale nie łatwiejszy pojedynek niż ten z Unią – mówi Gil mając na myśli przyszłotygodniową konfrontację z Hawajskimi Koszulami.
Niemal pewne jest to, że kieleckiego klubu w nie wzmocni w najbliższym czasie trenujący ostatnio z zespołem były gracz UMKS-u, Hubert Makuch. – Miał odezwać się do nas do piątku, ale nie zrobił tego. Prawdopodobnie znalazł sobie inny klub, również grający w drugiej lidze, ale nie występujący w naszej grupie rozgrywkowej – zdradza Gil, który nie wyklucza także innego scenariusza. – Jak Hubert nie znajdzie jednak nowej drużyny, to istnieje szansa, że będzie grał w naszym zespole.
Unia Tarnów - UMKS Kielce 84:59 (25:16, 20:11, 11:18, 28:14)
Unia: Szewczyk 25, Sobiło 19, Zych 15, Cygan 13, Łaszewski 7, Uriasz 5, Grys, Niemczura.
UMKS: Miernik 13, Tokarski 11, Busz 11, Lewandowski 9, Kij 8, Bacik 6, Rzońca 1, Kołacz, Jaworski, Walczyk, Dziura.
fot. Paweł Topolski (tarnow.pl)
Wasze komentarze