Korona bezlitośnie wypunktowana. Z Warszawy wróciła z bagażem czterech bramek
Podopieczni Mirosława Smyły wrócili do Kielc z bagażem aż czterech straconych goli. Korona przegrała w Warszawie z Legią aż 4:0. Po dobrym początku spotkania jednak nikt nie spodziewał się aż tak wysokiej porażki.
Bo w pierwszej połowie to Korona długimi fragmentami dominowała na boisku. Warszawianie byli całkowicie zaskoczeni dobrą dyspozycją „Żółto-czerwonych”. Niestety kielczanie znowu byli bardzo nieskuteczni i nie potrafili przewagi udokumentować golami.
Legia za to była bezlitosna. Pierwszy strzał podopieczni Aleksadara Vukovicia oddali w 35. minucie. I to jaki! Luquinhas zdecydował się na uderzenie z dystansu i nie dał żadnych szans Markowi Koziołowi. Jeszcze przed przerwą na 2:0 po rzucie karnym podwyższył niezawodny Jarosław Niezgoda. Wcześniej w polu karnym piłkę ręką dotknął Ivan Marquez.
Druga połowa to już całkowita dominacja drużyny z Warszawy, która dopełniła dzieła zniszczenia. Bramki zdobyli jeszcze Walerian Gwilia i w samej końcówce Jose Kante.
Po wysokiej przegranej Korona nadal znajduje się nad strefą spadkową, ale jej przewaga wynosi już tylko jeden punkt.
Legia Warszawa – Korona Kielce 4:0 (2:0)
Bramki: Luquinhas (35’), Niezgoda (44’ k.), Gwilia (69’), Kante (90’).
Legia: Majecki - Vesović, Jędrzejczyk, Lewczuk, Karbownik - Martins, Antolić, Wszołek - Luquinhas (75' Rosołek), Novikovas (20' Kante) - Niezgoda (67' Gwilia).
Korona: Kozioł - Spychała, Kovacević, Marquez, Dziwniel - Lioi (61' Pacinda), Gnjatić (22' Radin), Żubrowski, Cebula - Djuranović, Papadopulos (61' Żyro).
Żółte-kartki: Kante, Lewczuk, Jędrzejczyk - Djuranović, Radin, Spychała.
fot. Mateusz Kaleta