Znów kapitalna akcja! Strzelali Sierpina (zablokowany) i Sylwestrzak (wślizgiem, z ostrego kąta, jego uderzenie obronił Marić). Gola nie ma. I już nie będzie.
Co za mecz... Wreszcie, wreszcie. Tak, wreszcie wygrywamy u siebie. Brawo!
Strona odświeża się automatycznie co 60 sek.
Znów kapitalna akcja! Strzelali Sierpina (zablokowany) i Sylwestrzak (wślizgiem, z ostrego kąta, jego uderzenie obronił Marić). Gola nie ma. I już nie będzie.
Co za mecz... Wreszcie, wreszcie. Tak, wreszcie wygrywamy u siebie. Brawo!
Cztery minuty doliczone.
Aj, co tu się dzieje! Powinno być 5:2, a może i 6:2. Najpierw Sierpina kapitalnie (wiemy, nadużywamy tego słowa, ale zrozumcie - taki mecz...) wyłożył piłkę Przybyle. Ten był sam, jakieś 10 metrów przed bramkarzem, ale... nie trafił w "futbolówkę". No cóż, zdarza się. Zwłaszcza, że murawa jest dziś... No dobra, już się nie będziemy nad nią znęcać.
Ale po chwili piłka i tak ląduje w bramce. Tyle tylko, że Airam uderzał z pozycji spalonej. To byłby "czteropak" Hiszpana...
W odpowiedzi Lechia. Rajd Krasica, który to mijał (serio!) naszych zawodników niczym tyczki. Strzał blondwłosego Serba z kilku metrów został jednak - całe szczęście - zablokowany.
Aj! Była szansa na piąta bramkę. Dogranie Aankoura z głębi pola (kapitalny mecz Marokańczyka), do piłki wychodzi Przybyła, ale - będąc trochę zbyt blisko linii końcowej - nie za bardzo wiedział, co robić - czy to strzelać, czy dośrodkowywać.
Żółta kartka dla Maloci.
Tak spojrzeliśmy raz jeszcze na boisko. Nie na grę, piłkarzy, i w ogóle, ale na murawę właśnie. Naprawdę wygląda fatalnie. To my na niej potrafiliśmy się jednak lepiej odnaleźć.
Wyczekał się trochę. Ale... Może to nie koniec?
Może na tym zdjęciu tego nie widać, ale - uwierzcie nam - jest radocha. Na "Młynie" również.
Bo to przecież - o ile wygramy - będzie pierwsze nasze zwycięstwo od 19 lipca 2015 r. I meczu z Jagiellonią (3:2). Ale się wyczekaliśmy, co nie?
Na potwierdzenie - kontra Lechii i strzał Kuświka z ok. 20 metrów. Obok bramki.
Zmiana w Koronie. Za Zająca wszedł Przybyła. Mecz jest otwarty. Lechia (mimo że w "10") też groźnie atakuje.
Nie cieszyliśmy się długo... Odpowiedź Lechii. A konkretnie - Kuświka.
Ściemniać nie będziemy, nie widzieliśmy jak ten gol padł. Ale czy to ważne? I tak prowadzimy 4:2. Choć pomni tego, co się wydarzyło w Szczecinie... Tak, powinniśmy uważać.
4:1! Tak, się nie pomyliliśmy. Pogrom! Sierpina uderza z dystansu, piłkę odbija Maloca, rykoszet i... bramka. Marić zupełnie zmylony.
Ta bramka będzie chyba zaliczona na konto Chorwata właśnie. Czyli że samobój. Bo piłka wyraźnie zmieniła tor lotu. Pytanie, czy po strzale Sierpiny zmierzała w światło bramki?
Tak, to naprawdę historyczny dzień:
Dziś na Kolporter Arenie 5103 widzów. Zmarzniętych, ale i szczęśliwych. I to jak!
W międzyczasie - zapomnieliśmy o tym napisać - Rymaniaka (chyba zszedł z urazem) zmienił Gabovs.
Znów świetna okazja bramkowa dla Korony! Nabil z ok. 10 metrów - z lewej strony pola karnego - uderza obok słupka.
Dużo wolnego miejsca na boisku. Aankour przed chwilą wypuścił w bój Airama, ale tym razem nasz supersnajper przegrał pojedynek biegowy z Malocą.
Co ten Airam wyprawia! Co on tu wyprawia!
Goool. Sierpina dogrywa do Cabrery, ten uderza z najbliższej odległości, ale za pierwszym razem jego strzał broni Marić. Przy dobitce bramkarz Lechii był już bez szans! 3:1. Hat-trick Hiszpana.
Tak, to będzie (chyba) piękna sportowa sobota.
Ufff! Groźny strzał Mili z dystansu, do tego doszedł rykoszet, ale - całe szczęście - wybijamy piłkę sprzed bramki.
Cabrera superstar. Na razie w cieniu Hiszpana i Krasić, i Mila, i inne gwiazdy "biało-zielonych" z Gdańska.
Jest! Jest! Jest! Pewny i mocny strzał Hiszpana. Mamy prowadzenie! I gramy w przewadze.
Lepiej być nie mogło. Lepszego początku II połowy nie mogliśmy sobie wyobrazić.
Rzut karny. I Airam oczywiście!
Co za początek! Gerson, obrońca Lechii, fauluje wychodzącego na czystą pozycję Airama. Żółta kartka, w konsekwencji czerwona! Tak, czerwona! Bo Brazylijczyk już w pierwszej połowie złapał żółty kartonik. Po chwili rzut wolny z ponad 20 m.
I... Piłka - po uderzeniu Aankoura - uderza w rękę któregoś w stojących w murze zawodników Lechii!!! Rzut karny.
No dobra. Zaczynamy drugą "połówkę". Tradycyjnie - oby tę lepszą.
Przed meczem porozmawialiśmy sobie trochę z Przemkiem Trytko. Na CKsport.pl. będziecie mogli przeczytać wywiad z byłym już napastnikiem Korony.
To fragment (z wersji roboczej):
Polały się łzy, gdy żegnałeś się z drużyną?
- Nie ukrywam, że nie był to miły moment. Na pewno złapał mnie za serce. Korona to pewnie ważny moment Twojej kariery.
Byłeś w wielu klubach, ale tutaj zakorzeniłeś się dosyć mocno.
- To jest klub, w którym grałem najdłużej w seniorach. W juniorach grałem gdzieś dłużej, ale nigdy nie występowałem więcej niż dwa sezony w jednym klubie. Po moich perypetiach w Gdyni, potem Białystok i Bytom, gdzie było bardzo dużo zmian i co pół roku nie wiedziałem, gdzie wyląduję. Powiem szczerze - przychodząc do Kielc nie nastawiałem się na swój długi pobyt. To się wydarzyło samoistnie. Po prostu czułem się tutaj bardzo dobrze - miałem blisko do domu i mogłem odwiedzać rodzinę oraz ona mnie. Dobrze odnajdywałem się w mieście i bardzo dobrze czułem się w klubie.
Kibiców Lechii na stadionie nie ma, kibiców z kieleckiego "Młyna' na pewno jeszcze pokażemy. Na razie marzną, skuleni. Tak jak i my.
A tymczasem... Tak, to już niedługo. Ale nim emocje w szczypiorniaku, jeszcze przed nami kilkadziesiąt minut przeżyć piłkarskich.
To cały czas może być piękna sportowa sobota.
Koniec pierwszej połowy.
Tę "połówkę" trzeba chyba - dla potrzeb oceny - podzielić na dwie części. Bo pierwsze 25-30 minut było w wykonaniu piłkarzy z Kielc naprawdę dobre. Wyrównanie Lechii trochę podcięło jednak skrzydła "żółto-czerwonym". I później - im bliżej przerwy - było to widać.
Teraz kwadrans odpoczynku. A po nim - walka o zwycięstwo.
Rzut wolny z nieco ponad 20 m. Dla Lechii. Łukasik uderza jednak wysoko nad bramką. Ale Korona oddała pole rywalom...
No proszę, ten pan też ogląda mecz Korony:
Lechia idzie za ciosem. Z dystansu uderza Łukasik, ale jego strzał broni Małkowski. Po chwili groźna akcja Mili przy linii końcowej. "Futbolówka" odbija się od Małkowskiego. Znów rzut rożny, ale tym razem gola po nim już nie ma.
To był pierwszy rzut rożny w tym meczu... I od razu gol.
Niestety. Nacieszyliśmy się, pochwaliliśmy, ale... Mamy już remis. Zamieszanie w polu karnym, główka Wojtkowiaka, no i bramka. I remis,
Oby jubileusz - jak to jubileusz - dooobrze się naszemu trenerowi kojarzył. Tego życzymy!
Przy okazji tej akcji żółtą kartkę - za faul - zarobił Rymaniak.
Paixao uderza... Groźnie, ale i niecelnie. Choć celował w prawy górny róg bramki Małkowskiego.
Jeszcze o jednej boiskowej sytuacji wspomnieć musimy.
Tuż przed groźną akcją Lechii świetnym podaniem do Airama popisał się Aankour. Tylko dzięki przytomniej interwencji Malocy napastnik z Hiszpanii nie wyszedł na "sam na sam" z golkiperem gdańszczan.
Możemy teraz mówić o szczęściu. To było pierwsze poważne zagrożenie ze strony Lechii.
Strzał Kuświka blokuje (chyba) Sylwestrzak, ale piłka trafia pod nogi Haraslina. Jego uderzenie z ostrego kąta kapitalnie broni Małkowski. Ufff.
I - co ważne - po 25. minutach już dwóch (z trzech) obrońców Lechii ma na koncie żółte kartki.
Tak, czy siak - i piszemy to serio - gra Korony w pierwszych 20 minutach wygląda naprawdę dobrze. Aktywny jest Sierpina, podobać się może - utrzymujący się przy piłce w trudnych momentach - Airam Cabrera. Ale, co tam będziemy wymieniać kilku... Cały zespół prezentuje się (póki co) bardzo solidnie.
Biedny Białorusin...
Fajne dogranie Dejmka, do Sylwestrzaka, ten z pierwszej piłki dośrodkowuje, ale - niestety - do nikogo.
Co tu się dzieje. Mogło być już 2:0, świetnie - serio, świetnie - do akcji ofensywnej podłączył się Rymaniak, który uderzył piłkę z narożnika pola karnego, ale tuż obok słupka bramki Marica. Brawo!
Pierwsza żółta kartka w meczu. Dla Gersona.
Takie momenty to lubimy:
I gool! Airam Cabrera uderza w prawo, Marić rzuca się w lewo - bramka!
Karny dla Korony! Marko Marić fauluje w polu karnym Łukasza Sierpinę! Pomocnik "żółto-czerwonych" sprytnie wypuszcza sobie piłkę w lewo, a golkiper Lechii nieudaną interwencją sprokurował "jedenastkę".
Nie tylko nam ta murawa się dziś nie podoba:
Murawa - musicie nam uwierzyć - prezentuje się dziś... kiepsko. A może i fatalnie. Po prostu źle. W części pola karnego trawy w zasadzie w ogóle nie widać.
Lechia dziś z obroną - po części - rezerwową. Pauzować za kartki muszą Jakub Wawrzyniak i Rafał Janicki. Gra za to kapitan "biało-zielonych" - Sebastian Mila.
No to zaczynamy. Piłkarze już na murawie.
A tego pana poznajecie? Tak, tak. Za grę (i gole) pożegnanie się należy. Tak przez Koronę żegnany był - jakieś kilkanaście minut temu - Przemek Trytko:
Znamy już składy obu drużyn. W Koronie Bartłomieja Pawłowskiego (jest wypożyczony z Lechii, i zgodnie z umową zagrać nie może) zgodnie z przewidywaniami zastąpi Tomasz Zając. Na prawej obronie - to zmiana - za Vladislavsa Gabovsa zagra Bartosz Rymaniak.
Wychodzi na to, że to były zawodnik m.in. Zagłębia i Cracovii wygrał rywalizacje z Łotyszem.
W Szczecinie Rymaniak pauzował jeszcze za kartki. Stąd zagrać nie mógł.
Halo, Halo. Witamy. Wreszcie! Tak, wreszcie. Ekstraklasa wraca na Kolporter Arenę. I to - mamy nadzieję - z przytupem. Bo rywal interesujący, pogoda - jak na luty - zła nie jest, a i przerwa nas porządnie "wypościła". Od ligowych emocji oczywiście.
Mecz rozpocznie się o godz. 15.30. Zapraszamy!
Wasze komentarze: