Kij: Robili z nami co chcieli
– Zagraliśmy zdecydowanie poniżej swoich możliwości. Jesteśmy doświadczonym zespołem, a koszykarze z Tarnowa obnażyli nas w wielu elementach gry – twierdzi grający szkoleniowiec UMKS-u, Grzegorz Kij.
Kij po rywalizacji z Unią Tarnów nie był zadowolony z postawy swoich podopiecznych. – Mieliśmy problem z konstruowaniem ataku pozycyjnego. Hubert Makuch i Paweł Bacik niestety nie wywiązali się z tego zadania. Mimo że Hubert trzymał grę w pierwszej części spotkania, to jednak nie to należało do jego zadania. On miał kreować grę oraz ustawiać ataki pozycyjne – ocenił.
Obserwując spotkanie można było dojść do wniosku, że główną bolączką koszykarzy UMKS-u był brak szczęścia w punktowaniu rywala. Szkoleniowiec kielczan miał jednak inne zdanie na ten temat. – Nie konstruowaliśmy ataków. Kiedy skrzydłowi dostali piłkę, chcieli z nią zrobić coś na siłę, czego efektami były nieprzygotowane akcje. Ponadto nie wykorzystaliśmy swojej największej broni, czyli rzutów z dystansu i pół dystansu – stwierdził – Mimo że kilkakrotnie braliśmy czasy – rysowaliśmy, mówiliśmy co trzeba grać – założenia nie były realizowane. Gdybyśmy grali co trzeba, to wiedziałbym co jest źle, ale tak to ciężko jest odnaleźć przyczynę złej postawy.
Warto dodać, że dotkliwa porażka UMKS-u była również konsekwencją dobrej gry Unii Tarnów. – Kiedy Hubert przestał trafiać w drugiej części meczu, brak konstruktywnej gry był o wiele bardziej widoczny. Jesteśmy doświadczonym zespołem, a koszykarze z Tarnowa obnażyli nas w wielu elementach gry. Przede wszystkim wykorzystali swoich wysokich graczy – Kamil Kamecki robił pod koszem z nami co tylko chciał. W wysokim procencie ograł nas tyłem do kosza i niestety żaden z naszych wysokich graczy nie mógł nic poradzić. Niestety widać było brak centymetrów – skwitował grający trener kielczan.
Kieleccy koszykarze wczoraj niestety nie pokazali się z najlepszej strony, czego dobitnym dowodem jest porażka 64:82 na własnym terenie. – Zagraliśmy zdecydowanie poniżej swoich możliwości. Brak punktów zarówno Łukasza Pileckiego, jak i Olka Raka były efektem tego, że te ataki nie były tak konstruowane, jak to sobie założyliśmy – zakończył trener.
fot. Tomasz Fąfara
Wasze komentarze