Wysoka porażka UMKS-u we własnej hali
Niestety, czwarty w tabeli UMKS Kielce nie zdołał przeciwstawić się we własnej hali wiceliderowi drugiej ligi, Unii Tarnów. Podopieczni Grzegorza Kija, po czterech zwycięstwach z rzędu, przegrali 64:82.
Początek spotkania pod żadnym względem nie zapowiadał wpadki. Mecz dobrze rozpoczęli koszykarze UMKS-u, którzy już od pierwszych minut prowadzili i zmusili rywala do pogoni za korzystnym wynikiem. Z dobrej strony pokazał się Hubert Makuch, który zdobywał punkt za punktem. Niestety, mimo dobrej postawy gospodarzy, Unia Tarnów już w pierwszej kwarcie zdołała odrobić straty.
Kolejna część spotkania w dalszym ciągu była niezwykle wyrównana, jednak z każdą minutą to właśnie ekipa gości powiększała swoją przewagę nad rywalem. Donośne krzyki trenera Unii, Ryszarda Żmudy zmobilizowały graczy, którzy w porównaniu do pierwszych 10 minut grali zdecydowanie lepiej.
Trzecia kwarta wyraźnie nie układała się po myśli UMKS-u, jak i zespołu z Tarnowa. Koszykarze obu zespołów przez pierwsze minuty nie byli w stanie zdobyć żadnego punktu. Niechlubną passę przerwał dopiero gracz Unii, Dawid Szewczyk, który rzutem za dwa oczka podwyższył wynik na 45:39 dla ekipy Żmudy. Na nic zdała się przerwa Grzegorza Kija w połowie piątej minuty – kielczanie zamiast grać lepiej, prezentowali się coraz gorzej.
Ostatnia odsłona meczu była najgorszą w wykonaniu gospodarzy. Nawet wejście na parkiet trenera Kija na nic się zdało. Kielczanie poprzez bardzo słabą skuteczność zostawali w tyle Unii, która konsekwentnie zdobywała punkty z każdej dobrej okazji. Ostatecznie miejscowi przegrali 64:82.
UMKS Kielce - Unia Tarnów 64:82 (20:21, 19:22, 10:14, 15:25)
Wasze komentarze
Proszę powiedzcie mi jak jest rola w zespole A. Łaty.
Od trzech sezonów chodzę w Kilecach na kosza. Pierwszy raz zobaczyłem gościa na parkiecie w tym sezonie z pierwszym meczu z Wisłą. Wszedł pod koniec meczu i maim zdaniem zaprezentował się przyzwoicie. To jest center. Dlaczego nim nie gramy. Pozdrawiam.