Lubawski: Nie mam nic do ukrycia. To sprawa wyłącznie polityczna
– Dla mnie Korona jest niezwykle ważna. Ale ja nie mam władzy, nie posiadam większości w Radzie Miasta. Jeżeli okaże się, ze radni mają inny pomysł na wydawanie pieniędzy, muszą to jakoś uporządkować – komentuje Wojciech Lubawski. Co trzeba zrobić, żeby „złocisto-krwiści” przetrwali? – Muszą dostać 13 głosów „Za”. To wszystko – ucina prezydent.
Korona Kielce w tym tygodniu jest tematem nr jeden nie tylko w mediach lokalnych. Sytuacja klubu piłkarskiego grającego na co dzień w T-Mobile Ekstraklasie pojawia się w ogólnopolskich wydaniach wiadomości, a także programach interwencyjnych. Sprawa jest komentowana przez radnych i parlamentarzystów, którzy w ostatnim czasie wystosowali pokaźną ilość oświadczeń.
„Prezydium Rady oczekuje na wyznaczenie dogodnego dla Pana Prezydenta terminu tego spotkania. (…) Dalsze unikanie odpowiedzialności za stan finansowy Spółki będzie oznaczało chęć likwidacji Spółki Korna Kielce S.A. przez Pana Prezydenta” – możemy przeczytać w oświadczeniu podpisanym m.in. przez przewodniczącą Rady, Joannę Winiarską.
Jak skomentuje pan oświadczenie Prezydium Rady Miasta?
Wojciech Lubawski (prezydent Kielc): – Nie bardzo rozumiem o co w nim chodzi. Licytowanie się w zakresie Korony moim zdaniem jest niczym uzasadnione. To nie jest tak, że mamy worek grzechów, za który musimy odpokutować. Ci którzy decydują o pieniądzach, z jednej strony podejmują decyzję na „nie”, a z drugiej, poprzez szantaż albo inne warunki konieczne, chcą pokazać nieudolność moją, bądź organów funkcjonujących z ramienia miasta.
Jestem w stanie rozmawiać z każdym i o wszystkim. Musimy jednak znać cel i wiedzieć do czego zmierzamy. Chcę, żeby Korona istniała i funkcjonowała.
Nie ukrywam, że fundusze przeznaczane na Koronę są pieniędzmi trudnymi. Ale nie są one wyrzucane w błoto. Poprzez ten klub uzyskujemy promocję i pozycję bardzo usportowionego miasta. Mamy kilkuset adeptów tej sztuki. Bez Korony zabraknie również ich.
Ale tak naprawdę nie mam najmniejszych wątpliwości, że tu nie chodzi o pieniądze. Jeżeli przypomnimy sobie ostatnią kampanię wyborczą w wyborach samorządowych, przez 3 miesiące musiałem zmagać się z jednym tematem – Korona Kielce. Kiedy w końcu zostałem wybrany przez kielczan, umieściłem w formie poprawki do budżetu 7,8 mln zł dla klubu. Radni ją odrzucili, bo mieli inne zdanie. Na tym moja rola się kończy. Prezes nie może robić żadnych zobowiązań. Pozostaje ogłosić upadłość.
Teraz wracanie do tego... Czy oni wtedy (radni podczas głosowania nad autopoprawką – przyp.red.) byli nieświadomi, bądź niepoważni? Chcą wygrać politycznie? Mam powiedzieć, że wszystkiemu winna jest Rada Nadzorcza, a my jesteśmy utracjuszami, którzy marnują pieniądze? Jeżeli uklęknę i będę się bił się w piersi licząc na dotację, to oni wtedy łaskawie dadzą, albo i nie dadzą? To nie jest fair.
Pewnego rodzaju nadużyciem jest mówienie, że poprzez nieobecność na sesji budżetowej zlekceważyłem radnych. Wszyscy wiedzieli, że to ze względu na rodzinny wyjazd zagraniczny.
Istnieje jeszcze szansa powrotu do tej sprawy. Zarówno dla mnie, jak i dla Kielc, Korona jest niezwykle ważna. Ale ja nie mam władzy i większości w Radzie Miasta. Jeżeli okaże się, że radni mają inny pomysł na wydawanie pieniędzy, muszą to jakoś uporządkować.
Co w takim razie musi się stać, żeby Korona przetrwała?
– Musi dostać 13 głosów „za”. To wszystko. Co ja mogę zrobić? Mogę dyskutować na każdy temat. Zmiana Rady Nadzorczej? To jakbym obecnej wypowiedział zaufanie. Członkowie Rady nie biorą pieniędzy. W jej skład wchodzą pani Teresa Seruga, czyli finansista wysokiej klasy, a także Artur Sobolewski – dyrektor projektów europejskich i sekretarz Janusz Koza. To profesjonaliści, a ostatnie badania Najwyższej Izby Kontroli nie wykazały żadnych nieprawidłowości po stronie Rady Nadzorczej i nowego prezesa.
Oczywiście ostatnia historia jest dosyć dramatyczna dla tego klubu. Nie zawahałem się, żeby użyć wszelkich możliwych sił, by zaprowadzić tam ład i porządek. Pytanie, czy za późno zreflektowałem się do zmiany zarządu? Być może trzeba było to zrobić kilka miesięcy wcześniej. Ale nie mieliśmy żadnych sygnałów o nieprawidłowościach.
Radni domagają się wprowadzenia do klubu komisji rewizyjnej.
– Żąda się ode mnie jakby złamania prawa. Nie ma takiej możliwości, by do spółki prawa handlowego natychmiast wprowadzić komisję rewizyjną. Może ona kontrolować wszystkie organy samorządu. Tutaj organem kontrolnym jest Rada Nadzorcza.
Piłka nożna na świecie jest dość trudnym tematem i niebezpiecznym. Dajmy przykład: wchodzi komisja rewizyjna złożona z trzech radnych. Upubliczniają, że jeden z piłkarzy ma cukrzycę, albo dają do publicznej wiadomości wysokość jego wynagrodzenia. Menadżer takiego zawodnika za utratę wizerunku występuje o odszkodowanie na ciężkie miliony. I mamy następne problemy.
Chcą raczej pokazać ludziom, że Lubawski nie chce kontroli. Czyli ma coś do ukrycia... Zapewniam, że nie mam nic do ukrycia. Po odwołaniu prezesa wykonana została kontrola, Rada Nadzorcza zrobiła audyt, który był do przejrzenia przez jedną z radnych. Miała tylko podpisać, że zobowiązuje się do przestrzegania prawa w tym zakresie. Nie podjęła się tego. Mogę wszystkie protokoły przekazać radnym pod warunkiem, że podpiszą się pod tym, bo jeżeli w związku z tym coś się wydarzy, dlaczego ja mam brać za to odpowiedzialność. To jest kwestia działań, byśmy nie wpadli w następną pułapkę.
Często stawianym pytaniem jest wysokość dofinansowania dla kieleckiego klubu.
– Ale ten protest nie jest bezpośrednio związany z pieniędzmi. To sprawa polityczna. Czy urząd, który bardzo oszczędnie wydaje pieniądze i stać go na ekstraklasę jest lepszym rozwiązaniem niż urząd, który wydaje tyle, że nie stać go na nic innego. Kielce są jednym z najtańszym z urzędów w Polsce. Jakbyśmy porównywali wydawanie pieniędzy Per Capita, jesteśmy kilkanaście milionów tańsi od innych. Trzymamy reżim jeżeli chodzi o zatrudnienie, wynagrodzenie itd. Są samorządy drogie, jakich na inne wydatki nie stać. Na Koronie tracimy z punktu widzenia czysto fiskalnego. Zyskujemy na przykład na Targach, to się może bilansuje.
To wykorzystywanie polityczne całej sytuacji jest chyba po to, żeby mnie złamać. Zbyt mało czasu minęło od wyborów, żebym się złamał. Będę konsekwentnie bronił Korony, ale też będę przestrzegał prawa i nie dam się wciągnąć w jakieś rozgrywki, które skomplikują sytuację jeszcze bardziej.
Rozmawiał Maciej Urban.
Wasze komentarze
kilka zdań z wywiadu:
"...Być może trzeba było to zrobić kilka miesięcy wcześniej. Ale nie mieliśmy żadnych sygnałów o nieprawidłowościach."
Jak to nie mieliście? po odejściu LO z Korony, sam na własne uszy słyszałem jak prezydent w Radio Kielce, mówił, że jak Ojrzyński ma jakieś dowody na nieprawidłowości w Koronie to niech idzie do prokuratury, a jak nie przestanie "szkalować" dobrego imienia Korony (w domyśle p. Ch.) do poda sprawę do sądu :)
tak więc, wiedza była ... tylko chęci brakło. A Ojrzyński miał to w d..ie i po prokuratorach włóczyć się nie chciał.
kolejna perełka:
"..Kiedy w końcu zostałem wybrany przez kielczan, umieściłem w formie poprawki do budżetu 7,8 mln zł dla klubu.." :)
No tak, gdyby nie został prezydentem to Korona kasy by nie miała:) bo i po co? bo chyba nie o Koronę tu chodzi:) widać jak mu zależy na klubie.
"..– Żąda się ode mnie jakby złamania prawa. Nie ma takiej możliwości, by do spółki prawa handlowego natychmiast wprowadzić komisję rewizyjną. Może ona kontrolować wszystkie organy samorządu. Tutaj organem kontrolnym jest Rada Nadzorcza." no to jaki problem wprowadzić do Rady Nadzorczej przedstawicieli RM i sprawa z głowy.
Chociaż moim zdaniem w RN zamiast "finansistów wysokiej klasy", powinna być, choć jedna osoba mająca chociaż blade pojęcie o prowadzeniu klubu sportowego
Korona nie ma pomysłu na jak klub powinien działać, jakie są cele na rok, 3 lub 5 do przodu, w tej chwili wygląda to na prowizorkę, z roku na rok "jakoś to będzie".A to wygląda tak: przychodzi nowy trener z kontraktem na rok i ściąga swój zaciąg z umowami na 2 lata, po roku przychodzi kolejny i połowę poprzedniego zaciągu odstawia a w ich miejsce kupuje "swoich" i po roku będzie pewnie to samo:)
Póki co do tej pory jedynym trenerem, który nie miał własnego zaciągu to był Pacheta ale poza tym wpisał się w standardy klubu (1 rok kontraktu)
Obie strony myślą tylko o sobie, a Koronę i Jej kibicówmają w d...e!!!!
Czy właściwie?
Chyba nie, skoro doszło do defraudacji publicznych środków przez poprzedniego prezesa Korony.
Pan Lubawski tego nie rozumie, lub wali głupa.
Podpisywanie z zawodnikami kosmicznych kontraktów i przerośnięte zatrudnienie w administracji - oto skutki rządów za czasów gdy właścicielem jest miasto. Klub bez żadnego pomysłu na siebie, bo jak będzie brakować kasy to i tak miasto da.
Jeżeli Korona upadnie to jedynym jej grabarzem będzie WeL bo przez 6 lat nie zrobił kompletnie nic, żeby klub potrafił sam na siebie zarobić.