Trener Korony: Spieprzyliśmy to. Zawodnicy byli nieobecni
- Spieprzyliśmy to, co wypracowaliśmy wcześniej. Tak trzeba powiedzieć. Zawodnicy może już byli myślami przy świętach, a może byli nieobecni z innych powodów, o których wiem – powiedział po meczu trener Korony, Ryszard Tarasiewicz. Dopytywany o te powody, nie zdradził, co ma konkretnie na myśli.
Ryszard Tarasiewicz (trener Korony): - To zasłużone zwycięstwo Cracovii. Byliśmy nieobecni mentalnie podczas tego meczu. Spieprzyliśmy to, co wypracowaliśmy wcześniej. Tak trzeba powiedzieć. Zawodnicy może już byli myślami przy świętach, a może byli nieobecni z innych powodów, o których wiem. To jednak ich nie usprawiedliwia. Gdybyśmy dziś zremisowali, byłby to remis szczęśliwy. Mimo słabej gry, trzeba jednak dążyć do korzystnego rezultatu. Dziś mieliśmy za mało argumentów, i w defensywie i w ofensywie, aby osiągnąć korzystny rezultat. Żadna formacja nie pracowała tak, jakbym chciał. To było zasłużone zwycięstwo Cracovii. Zawsze staram się mówić obiektywnie i tak jest teraz.
Jakie to powody, które mogły mieć wpływ na zawodników? Wiemy, jaka jest sytuacja, zawodnicy też to wiedzą. Nie poruszaliśmy w grupie tych tematów, są różne sytuacje w życiu i wielkością profesjonalnych sportowców jest to, że jeżeli jest robota do zrobienia, to wykonują ją bez względu na sytuację.
Chcieliśmy zdobyć wyrównującego gola, ale było zbyt mało miejsca. Graliśmy za prosto i za mało inteligentnie. Wiedzieliśmy, że Cracovia dysponuje dużą siłą w środku pola. My przede wszystkim nie byliśmy mentalnie przygotowani do tego meczu. Choć nic nie wskazywało na to w tygodniu, czy nawet na przedmeczowej rozgrzewce
Robert Podoliński (trener Cracovii): (chrypiąc) Przepraszam za stan mojego głosu. Lepiej było jednak stracić głos, niż punkty. Dziękuję zespołowi. Pierwsza połowa była bardzo dobra, druga to już dominacja rywali. Korona nie jest już tym samym zespołem co na początku sezonu. To drużyna dużo lepsza, agresywniejsza. Tym bardziej te punkty nas dziś cieszą
Wasze komentarze
Ewidentnie.
Żal mi tych wszystkich kibiców Korony, którzy przybyli dopingować swą drużynę, która jednak była nieobecna.
A wystarczy grać normalnie i mówić wprost co jest nie tak, że np. zalegają Wam z pensjami - zyskujecie sprzymierzeńca w kibicach, którzy staną za Wami murem. Ale taki Wasz wybór - siedzicie cicho i odpier.. jaja. W tej sytuacji kibice czują się po prostu oszukani, ja się tak właśnie czuję. Oddaliście mecz drużynie, która nas wyrolowała rękami P.Gila w Krakowie w 95 minucie ze spalonego. W niczym zatem od Gila lepsi nie jesteście. Zrobiliście autodestrukcje, w sytuacji w której ważą się losy pieniędzy z Rady Miejskiej.
Jeśli odchodzicie i tylko dlatego tak zagraliście... to pokazujecie przyszłym pracodawcom co z Was za profesjonaliści i pamiętajcie, że jak przyjedziecie tu pod innymi barwami to zgotujemy Wam piekło od samych rogatek miasta.
Paprocki w mojej opinii nie nadaje się do tego co robi..
jak każdy urzędnik w RP wywinie się od odpowiedzialności bo w tym chorym kraju publiczne=niczyje
Od 2010 roku rozegraliśmy łącznie 7 meczy w Pucharze Polski, systematyczna olewka - po co się męczyć.
Ewidentnie drużynę toczy choroba, która wymaga radykalnych zmian.
Bez nich podzielimy los Odry Wodzisław, najemnicy się rozjadą i zostaniemy z ręką w nocniku. To co robi teraz Prezes powinno być przeprowadzone kilka lat wstecz, klub musi płacić pieniądze na jakie nas stać - koniec z przepłacaniem zawodników. Jeżeli nie stać nas na E-klapę to trudno, widać po ilości widzów na meczach, że trwanie na siłę w najwyższej klasie rozgrywkowej odpycha ludzi od piłki. Zaraz po degradacji liczba widzów oscylowała w okolicach 10 tys., a teraz w okolicach 6 tys. To jest ostatnia chwila na działanie, bo niedługo nie będzie dla kogo tego robić. Z każdym rokiem przeciwnicy dostają coraz mocniejsze argumenty do ręki, ciekawe będzie już najbliższe głosowanie w RM.