Dwie czerwone kartki, samobój i piękne gole z dystansu. Korona remisuje z Zawiszą
W tym spotkaniu kibice na nudę nie mogli narzekać. Działo się mnóstwo, zarówno pod bramką Korony, jak i Zawiszą, choć należy przyznać, że pod tą drugą dużo więcej. Niestety, to nie przełożyło się na wynik, bo spotkanie zakończyło się podziałem punktów. W sobotę na Kolporter Arenie żółto-czerwoni zremisowali z bydgoskim outsiderem ligi 2:2.
Pierwsza połowa była wyraźnie prowadzona pod dyktando złocisto-krwistych. Kielczanie może nie byli dużo lepsi, ale na pewno przeważali na murawie. I błyskawicznie gospodarze mogli do udokumentować golem, ale znakomitą sytuację zmarnował Michał Janota. To był zresztą fatalny mecz tego zawodnika, który opuścił boisko już po 45 minutach.
Na szczęście chwilę po tym pudle, Korona trafiła do siatki. Po dość przypadkowej sytuacji, do piłki na 30. metrze doskoczył Piotr Malarczyk, który huknął z dystansu. Uderzenie było niezwykle precyzyjne i futbolówka wpadła do siatki tuż obok słupka. Dla „Malara” ta bramka była wyjątkowa, bo zdobyta w jego setnym meczu w rozgrywkach T-Mobile Ekstraklasy.
Potem kielczanie stwarzali kolejne okazje, ale nie potrafili podwyższyć wyniku. Najlepszą zepsuł Przemysław Trytko. To niestety zemściło się na gospodarzach. W 45. minucie zza pola karnego, po wybiciu piłki głową przez Malarczyka, strzelił Michał Masłowski i Vytautas Cerniauskas nie miał nic do powiedzenia.
Do przerwy był remis, a po niej... szybko bramkę zdobyli gracze Zawiszy. W 48. minucie po dośrodkowaniu z prawej strony Radek Dejmek ubiegł Parcellisa, ale kopnął piłkę tak niefortunnie, że ta odbiła się od słupka i wleciała do bramki.
Na szczęście dla Korony chwilę potem bydgoszczanie stracili zawodnika. Znów w roli głównej wystąpił Malarczyk, bo to po jego akcji faulu dopuścił się Sebastian Ziajka, który zobaczył drugą żółtą kartkę, a w konsekwencji czerwoną.
Gra w przewadze pozwoliła kielczanom na swobodniejszą grę i to szybko przyniosło efekty. W 62. minucie świetnie na prawej flance pokazał się Nabil Aankour, który uciekł rywalom i znakomicie wystawił piłkę Olivierowi Kapo. Francuz z dużą łatwością skierował piłkę do bramki z najbliższej odległości.
W 77. minucie stan kadrowy na boisku się wyrównał, bo drugą żółtą kartkę obejrzał Petrow i musiał zejść z boiska. Od tego momentu obie drużyny grały w dziesięciu. W konsekwencji Zawisza miał rzut wolny, a piłka po uderzeniu Araujo trafiła w poprzeczkę.
Potem Korona usilnie dążyła do przechylenia szali zwycięstwa na swoją korzyść, ale nie dała rady. Gospodarze dochodzili do bramkowych okazji (zwłaszcza Kapo), ale za każdym razem na ich drodze stawał Grzegorz Sandomierski. Bramkarz z Bydgoszczy zagrał tego dnia w Kielcach naprawdę świetnie. Ale trzeba zauważyć, że Zawisza też mogła wygrać to spotkanie. Gościom zabrakło nieco zimnej krwi w niektórych sytuacji.
Kolejny mecz Korona rozegra w przyszłą sobotę, 29 listopada. Wtedy na Kolporter Arenie zmierzy się z GKS-em Bełchatów – początek o godz. 18.
Korona Kielce – Zawisza Bydgoszcz 2:2 (1:1)
Bramki: Malarczyk (10’), Kapo (62’) – Małkowski (46’), Dejmek sam. (48’)
Korona: Cerniauskas - Malarczyk, Dejmek, Sylwestrzak, Leandro - Aankour, Petrow, Jovanović, Kapo, Janota (46' Kiełb) – Trytko
Zawisza: Sandomierski - Wójcicki, Strąk, Araujo, Ziajka - Wagner (57' Ciechanowski), Goulon, Drygas (82’ Łukowski), Masłowski, Carlos – Parcellis (87' Kadu)
Żółte kartki: Petrow, Jovanović – Ziajka, Araujo
Czerwone kartki: Petrow - Ziajka
Widzów: 5801
Wasze komentarze
Widać że wygrane z Ruchem,Wisłą czy Lechią to był czysty fart.
A Kapo? no cóż....z metra nie trafić to spora sztuka
A liczebna przewaga nad przeciwnikiem po raz kolejny źle wpływa na drużynę-zamiast to mądrze wykorzystać to małpiego rozumu dostaje
Janota ... na trybuny
ta,szczególnie że nie ma Jovki i Petrova.chyba że na środku zagra moja teściowa