Golański: Zwycięstwo dedykujemy rodzicom zasztyletowanego kibica
Kibice, którzy wybrali się na pojedynek Korony z Wisłą Kraków, zobaczyli wreszcie bardzo dobre spotkanie w wykonaniu kieleckiej drużyny. - Z punktu widzenia nas wszystkich, Koroniarzy, był to bardzo ważny mecz – przyznał kapitan, Paweł Golański.
Prawy obrońca Korony nie krył zadowolenia w rozmowie z dziennikarzami po meczu. - Jesteśmy bardzo szczęśliwi. Chciałbym to zwycięstwo zadedykować rodzicom naszego kibica, który został zasztyletowany, uczcić jego pamięć. Wszyscy wiemy, że te mecze są jak derby. W głowach było to, że musimy dać z siebie maksa, żeby wygrać. Patrząc na tabelę, to przed meczem nie byliśmy faworytem. Wisła to dobra drużyna, z dużym doświadczeniem. We wcześniejszych spotkaniach strzelała dużo bramek. Nie chcieliśmy dać im dużo miejsca i założenia trenera zrealizowaliśmy w stu procentach – przyznał.
Choć w całym meczu padło pięć goli, to praktycznie cztery z nich można zapisać jako trafienia samobójcze. - Chyba tylko jedna bramka nie była samobójcza. Taka jest piłka, nie liczy się, w jaki sposób je zdobyliśmy. Przed tym meczem nie mieliśmy zbyt dużo punktów, a to zwycięstwo daje nam trochę oddechu i wiary na kolejne spotkania. Z tego musimy być zadowoleni. Teraz jest czas, aby odpocząć i ułożyć sobie to wszystko w głowie. Czeka nas teraz trudny wyjazd do Gdańska. Nową rundę zaczynamy dwoma meczami u siebie. Jeżeli dalej będziemy grali w ten sposób, z taką wiarą w siebie, to nasze miejsce w tabeli może się poprawić – mówił z nadzieją Golański.
Korona w tym meczu wychodziła na prowadzenie trzy razy, najpierw na 1:0, następnie na 2:1, aż w końcu na 3:2. - Duży szacunek do zespołu, bo czasem taka strata bramki na 2:2 może podłamać. Tym bardziej, że mieliśmy przewagę jednego zawodnika. Chcieliśmy pójść za ciosem i strzelić na 3:2, i to nam się udało. Później chcieliśmy kontrolować spotkanie i to nam wyszło, chociaż musieliśmy być uważni, bo, jak już powiedziałem, Wisła jest groźna w ofensywie. Bramki, które straciliśmy, to nasza wina – nie krył kapitan „złocisto-krwistych”.
Czy można stwierdzić, że był to najlepszy mecz Korony w obecnym sezonie? - Myślę, że tak. Odnieśliśmy zwycięstwo z dobrym zespołem, gra była także dobra. Przed meczem było sporo negatywnych zarzutów wobec naszej drużyny, że nie gramy efektownie, że ciężko się ogląda Korona Kielce. Teraz udowodniliśmy, że jesteśmy niezłą drużyną i potrafimy grać w piłkę, choć nie ma co popadać w hurraoptymizm. Nie z każdą drużyną da się grać otwartą piłkę, a z Wisłą nastawiliśmy się na grę z kontry, ale były też momenty, że to my kontrolowaliśmy przebieg spotkania – stwierdził obrońca Korony.
Bramka dla Wisły na 2:2 to istne kuriozum. Ten gol był efektem zderzenia się bramkarza Korony, Vytautasa Cerniauskasa, i defensora, Radka Dejmka. - To było nieporozumienie. W piłce tak bywa, szkoda, że przytrafiło się to nam. Najważniejsze, że się dźwignęliśmy. Trzeba się cieszyć, że zgarnęliśmy całą pulę. Z punktu widzenia nas wszystkich, Koroniarzy, był to bardzo ważny mecz – zakończył Golański.
fot. Paula Duda
Wasze komentarze