Strząbała: Nie dać satysfakcji rywalom
- Drużyna z Kwidzyna to zespół bardzo nierówny, ale zarazem niezwykle groźny. O ich sile przekonał się już niejeden rywal o czym świadczy fakt, że na własnym parkiecie - przynajmniej do meczu z nami, pozostają niepokonani – mówi Tomasz Strząbała.
Święta tuż, tuż, a tymczasem przed wami jeszcze jedno ciężkie zadanie – mecz z brązowym medalistą ostatniego sezonu - MMTS-em Kwidzyn.
Tomasz Strząbała: - Najważniejsza przed tym spotkaniem będzie odpowiednia koncentracja. Wiadomo, że część zawodników chce już odpocząć po długiej i męczącej rundzie, inni myślami są już przy świętach, a jeszcze inni przy Mistrzostwach Europy. Bardzo ważne jest to, aby dobrym akcentem zakończyć ten rok. Jeśli zawodnicy podejdą do tego meczu odpowiednio skoncentrowani, wówczas nie powinniśmy mieć problemu. Musimy dobrze wejść w ten mecz i narzucić naszym rywalom swoje warunki gry. Jeżeli natomiast wyjdziemy uśpieni, a Kwidzyn zaskoczy, wówczas może pojawić się nerwówka. Dla nas najważniejsze jest to, żeby nie dać satysfakcji żadnemu innemu zespołowi i wygrywać wszystko do końca, po to, aby z dobrą myślą wejść w nowy rok.
Można powiedzieć, że w niedzielę zagracie w jaskini lwa, bowiem MMTS w tym sezonie pozostaje niepokonany na własnym parkiecie. Gorzej za to wiedzie mu się na wyjazdach, gdzie potrafił przegrać dwunastoma bramkami w Olsztynie, czy też w Pucharze Polski ze Stalą Mielec.
- Jest to zespół nierówny, ale bardzo groźny. O sile Kwidzyna przekonała się już niejedna drużyna w lidze. Udało im się między innymi pokonać Płock, co z pewnością zbudowało ich morale. Na pewno będą chcieli też wygrać z nami, bowiem każdy zespół mobilizuje się na nas w sposób szczególny i chce być tym pierwszym, który odbierze punkty liderowi. Odnośnie meczów z Olsztynem i Mielcem, to trzeba powiedzieć, że w spotkaniach tych kwidzynianie nie występowali w najmocniejszym składzie. Zdajemy sobie sprawę z tego, że Kwidzyn – zwłaszcza u siebie, jest bardzo mocny. Jak na polską ligę jest to całkiem dobry zespół, grający szybką piłkę i mający na każdej pozycji dosyć dobrych zawodników. W obronie potrafią grać zarówno systemem 6-0, jak i agresywnym 5-1. Mocnym punktem są także skrzydłowi, bardzo groźni przy wyprowadzaniu kontr. Można powiedzieć, że jest to zespół, który może każdego zaskoczyć.
Na jakich zawodników w zespole MMTS-u trzeba będzie szczególnie uważać? Czy uwaga kieleckich zawodników powinna skupiać się szczególnie wokół reprezentanta Polski i byłego króla strzelców ekstraklasy – Michała Adamuszka?
- Myślę, że trzeba traktować Kwidzyn jako zespół, a nie zbiór indywidualnych zawodników. Każdy szczypiornista tej drużyny może być groźny. Jeżeli MMTS będzie się dobrze prezentował w obronie, a Sebastian Suchowicz świetnie bronił w bramce, wówczas będą mieli okazje do wyprowadzania kontr, które są ich bardzo mocną bronią. Mają zresztą do takiej gry bardzo dobrych i szybkich skrzydłowych w postaci Mateusza Seroki, Marcina Markuszewskiego, czy też Jacka Wardzińskiego. Co do Adamuszka – on wprawdzie potrafi dobrze rzucić z drugiej linii, ale my mamy twardą i wysoką obronę, która może spowodować, że niekoniecznie to właśnie on będzie stanowił główne niebezpieczeństwo. Można powiedzieć, że każdy zawodnik w tym zespole coś potrafi, jako całość drużyna Kwidzynia ma dużą wartość.
Czy ktoś w kieleckim zespole odczuwa jakieś dolegliwości i istnieje ryzyko, że może nie wystąpić w niedzielnym spotkaniu?
- Do pełnej dyspozycji nie wrócił jeszcze Damian Moszczyński, który już jednak z nami trenuje. Problem jest także z Kazikiem, który ciągle boryka się z różnymi urazami. Jak mu się podgoiło kolano, to pojawił się problem z łokciem, a później znów odnowiła mu się wcześniejsza kontuzja. Chcemy go teraz w pełni wyleczyć na drugą rundę i dlatego niedawno miał robiony zabieg medyczny. Teraz nie może przez tydzień trenować, więc z Kwidzynem oczywiście nie zagra. Oprócz tego jeszcze Paweł Piwko narzeka na bark po tym upadku z meczu z Puławami. Pozostali zawodnicy będą w niedzielę gotowi do grania.
Rozmawiał Grzegorz Walczak
Wasze komentarze