Makaryk: To był blamaż
- Może gdybyśmy wygrali tego feralnego pierwszego seta, to ten mecz potoczyłby się inaczej? Tego się już nie dowiemy. Trzeba natomiast przyznać, że zagraliśmy fatalne spotkanie – mówi Krzysztof Makaryk.
Środkowy kieleckiego Farta po środowym meczu z Avią nie miał wątpliwości, że kielczanie jak najbardziej zasłużyli na porażkę z trzecim zespołem I ligi. - Był to najsłabszy mecz w naszym wykonaniu. Ciężko powiedzieć co się z nami stało. Nic nam nie wychodziło, a zawodnikom Avii wychodziło z kolei wszystko. Byli dzisiaj zdecydowanie lepsi i zasłużenie wygrali – powiedział.
- Przede wszystkim zawiodło to, co do tej pory było naszą mocną stroną, czyli blok. Wprawdzie niby dochodziliśmy do tego bloku, ale skakaliśmy za wcześnie, przez co rywale obijali nas niemiłosiernie. Pomimo tego, że byliśmy w dobrym miejscu, to niestety nie potrafiliśmy zablokować większości piłek. Niedobrze funkcjonowała również zagrywka. W ostatnim meczu w Bielsku zagrywaliśmy dosyć poprawnie, ale w meczu z Avią popełniliśmy masę błędów w tym elemencie. Oddaliśmy w tym spotkaniu bardzo dużo punktów przez niedokładne serwisy – ocenił.
- W pierwszym secie prowadziliśmy nawet 20:16. Może gdybyśmy wygrali tę pierwszą partię, to ten mecz wyglądałby inaczej? Niestety tak się nie stało i co było dalej wszyscy wiemy. W drugim secie znów ta gra nam się nieukładała, a w trzecim zagraliśmy po prostu fatalnie. W ostatniej partii siatkarzom ze Świdnika wychodziło dosłownie wszystko. Nawet wtedy, gdy mieliśmy rozrzucony ich blok i chcieliśmy zdobyć punkt jakimś mocnym atakiem, to jakimś cudem piłka odbijała się od nich i wracała na naszą stronę. Nie potrafiliśmy skończyć kontry, a oni skutecznie i bezbłędnie atakowali. Można powiedzieć, że w dzisiejszym meczu waliliśmy głową w mur – stwierdził.
Kielecki siatkarz zdaje sobie sprawę z tego, że rozpamiętywanie środowej klęski może bardziej zaszkodzić, niż pomóc. Tym bardziej przed sobotnią potyczką w Pucharze Polski, gdzie rywalem kielczan będzie zespół znacznie mocniejszy od drużyny z Lubelszczyzny. - Na pewno będziemy musieli się teraz zrehabilitować za tę porażkę i pokazać się z lepszej strony. Dzisiejszy występ można określić jako blamaż w naszym wykonaniu. W sobotę będziemy walczyć i łatwo się nie poddamy. Co do tego na kogo wolałbym trafić, to wybrałbym jednak Częstochowę. Po pierwsze dlatego, że już z nimi graliśmy, a po drugie - z tego co wiem, to mają w tym momencie sporo problemów zdrowotnych i mogłaby to być dla nas jakaś szansa na sprawienie niespodzianki w tym pojedynku – zakończył.