Nierówna gra KSS-u, ale jest remis!
KSS od remisu rozpoczął walkę o miejsca 5-8 w Superlidze. W pierwszym starciu z KPR-em Jelenia Góra podopieczne Pawła Tetelewskiego po bardzo nierównym spotkaniu zremisowały 32:32. Kielczanki przegrywały już 28:32, ale zdołały odrobić straty w samej końcówce. Najwięcej bramek dla „Tygrysic” zdobyła Marzena Paszowska, która popisała się ośmioma trafieniami.
Po spotkaniu niemożliwym było odnalezienie uśmiechu na twarzy Tetelewskiego. Trener KSS-u doskonale zdawał sobie sprawę, że ten mecz można było wygrać. Tymczasem kielczanki mogą dziękować opatrzności i rywalkom, że te w końcówce pozwoliły sobie odebrać zwycięstwo. – Ciężko powiedzieć coś pozytywnego. To nie był dobry mecz mojej drużyny. Goniliśmy wynik, dogoniliśmy, udało się zremisować, ale... Wiele było mankamentów w grze. Elementy środka obrony wymagają poprawek, a atak pozycyjny też szwankował – przyznaje szkoleniowiec „Tygrysic”.
To mimo wszystko ostrożna wypowiedź, bo – trzeba to podkreślić – gdyby kielczanki przegrały, to tylko na własne życzenie. Kibice, którzy zasiedli w sobotę na trybunach hali przy ulicy Krakowskiej i oglądali też poprzedni mecz KSS-u z Vistalem Łączpol Gdynia, nie poznawali zawodniczek Tetelewskiego. Gospodynie wyszły na boisko zupełnie nieskoncentrowane i pozwoliły przeciwniczkom odskoczyć na cztery bramki (wynik 4:7).
Wtedy czas wziął Tetelewski i wszystko się odwróciło. KSS zaczął grać znacznie lepiej, kielczanki dochodziły do lepszych okazji rzutowych i trafiały do bramki. Przestój zanotował za to zespół z Jeleniej Góry, ale nie wolno tego zrzucać tylko na karb nieskuteczności KPR-u. Wielkie brawa za ten mecz należą się bowiem Marcie Wawrzynkowskiej, która zastąpiła między słupkami Iwonę Staś i spisywała się wprost wybornie.
KSS w pierwszej połowie prowadził już w pewnym momencie dwoma golami. Duża w tym zasługa Kamili Skrzyniarz i Honoraty Syncerz, które były liderkami zespołu, ale też trzeba podkreślić, że obie piłkarki stać na znacznie więcej. Dobrze na skrzydle pokazywała się również Marzena Paszowska. Nieźle wyglądała gra z kołem – Milena Kot zdobyła trzy bramki do przerwy (w drugiej połowie nie trafiła już ani razu). Pierwsza część meczu zakończyła się jednak ostatecznie remisem 17:17.
Po przerwie KSS grał naprawdę dobrze. Kilka minut wystarczyło do tego, by kielczanki znów wyszły na dwubramkowe prowadzenie. Niestety, wtedy gra gospodyń całkowicie się posypała. Kielczanki próbowały jeszcze walczyć, długo kibice obserwowali walkę „ząb za ząb”, aż w końcu piłkarki z Jeleniej Górki odpłynęły. Minęło kilka chwil i z wyniku 27:27 zrobiło się 28:32.
- Zemściły się na nas niewykorzystane sytuacje. Byłyśmy bardzo nieskuteczne, źle realizowaliśmy zadania w ofensywie. Zupełnie inaczej miało to wyglądać – przekonuje Kamila Skrzyniarz.
Gdy jednak publiczność przestała już wierzyć w kielecki zespół, ten zaprezentował wspaniały finisz. Kielczanki rzuciły się do odrabiania strat, co zakończyło się powodzeniem. Ostatnia, wyrównująca bramka dla KSS-u padła na trzy sekundy przed końcową syreną.
W hali nastąpił wybuch radości, ale był tylko chwilowy. Bo remis to wynik, który absolutnie nikogo w Kielcach przed meczem nie zadowalał. Co innego w drużynie z Jeleniej Góry. – Możemy się cieszyć – przyznała Małgorzata Jędrzejczak, trenerka KPR-u. – Oczywiście patrząc z perspektywy pomeczowej, możemy sobie pluć w brodę. Miałyśmy szansę wygrać i zaprzepaściłyśmy to w samej końcówce. Ten mecz był specyficzny. Wiele padło bardzo prostych bramek – zarówno dla gospodyń, jak i dla nas. Rozpoczęłyśmy ten mecz z wysokiego C, ale potem złapałyśmy dołek. W drugiej połowie jednak znowu wyszłyśmy na prowadzenie. Niestety, nie jesteśmy takim zespołem, który potrafi odskoczyć na kilka bramek. Dzisiaj były cztery przewagi, ale jak się okazało – to za mało.
Dużo kontrowersji wzbudziła praca pary sędziowskiej – sióstr bliźniaczek, Małgorzaty Gutowskiej i Urszuli Lesiak. – Mam wiele zastrzeżenia do ich zachowania, jak chyba wszyscy, którzy oglądali to spotkanie. Ale z drugiej strony, gdzieś i kiedyś muszą się uczyć zawodu. Zresztą, jak mogę mieć do nich wielkie pretensje, skoro to u nas doświadczona zawodniczka popełniła w końcówce dwa błędy, które dały remis KSS-owi. W sumie jednak dobrze, że wypadło to na Aśkę (Joanna Załoga – przyp. red.), bo gdyby to była młoda zawodniczka, krytyka w zespole byłaby znacznie większa... – dodała Jędrzejczak.
Drugi mecz KPR-u z KSS-em za tydzień w Jeleniej Górze – w sobotę o godz. 17.
KSS Kielce – KPR Jelenia Góra 32:32 (17:17)
KSS: Staś, Wawrzynkowska - Paszowska 8, Syncerz 7, Skrzyniarz 6, Grzesik 4, Kot 3, Lalewicz 1, Młynarczyk 1, Olszowa 1, Woźniak 1, Nowak.
KPR: Kozłowska, Szalek - Załoga 10, Galińska 5, Mączka 5, Żakowska 3, Uzar 3, Buklarewicz 3, Skalska 1, Fursewicz 1, Michalak 1.
fot. Sławomir Bromboszcz, sportowefakty.pl
Test
Wasze komentarze