Małkowski: krzyk nic nie da
- Stoję między tymi trzema słupkami i robię co do mnie należy. Człowiek kocha ten sport i cieszy się, że może pograć chociaż w Pucharze Polski - mówił po meczu z GKS-em Bełchatów Zbigniew Małkowski.
Małkowski latem dołączył do Korony jako rezerwowy bramkarz. Niepodważalną pozycję w pierwszym składzie ma Radosław Cierzniak, ale doświadczony golkiper wciąż pokazuje, że jest świetnym zmiennikiem. - Cieszę się, że wygląda to nienajgorzej. W klubie jestem niedługo, wciąż poznaję możliwości kolegów. Nadal się ścieramy, ale zaczyna się to coraz lepiej układać - mówi ze spokojem Małkowski.
W meczu z GKS-em puścił jednego gola, ale w sytuacji bramkowej nie mógł zachować się lepiej. Dużo więcej mogli za to zrobić jego koledzy z defensywy, ale ci wyraźnie zaspali. - Nie czułem złości po tej sytuacji. Nie mam 21 lat, żeby ochrzaniać chłopaków. To tylko wprowadza niepotrzebną nerwowość. Oni są na tyle dojrzali, że wiedzą, że popełnili błąd. Uświadamianie tego krzykiem nie ma żadnego sensu. Najważniejsze to uspokoić nerwy i grać dalej swoje. My dzisiaj to zrobiliśmy, dlatego wygraliśmy - cieszył się golkiper Korony.
Małkowski był zadowolony z gry swoich kolegów w ofensywie. - Wyprowadziliśmy kilka naprawdę fajnych akcji, trzy z nich zakończyliśmy bramkami. Cieszę się, że dzisiaj strzelali różni piłkarze. Już nie będzie mówić się, że tylko Edi u nas zdobywa gole. Dobrze, że pozostali się przełamali, to jest najważniejsze - podkreśla doświadczony bramkarz.
- Może z boku nie wyglądało to tak, że mecz jest pod naszą kontrolą. Ale zdobyliśmy dwie bramki w pierwszej połowie i to bardzo uspokoiło grę. Pewnie statystyki są na korzyść bełchatowian, na pewno byli częściej przy piłce. Jednak nic to im nie dało, krzywdy nam nie zrobili - zakończył Małkowski.
Marek Motyka dziękuje Małkowskiemu za dobrą grę