Horror bez „happy endu” w Gorlicach. Teraz czas na Wieliczkę
Kolejny dreszczowiec zgotowali kibicom koszykarze AZS-u Politechniki Świętokrzyskiej Galerii Echo. Tym razem jednak bez szczęśliwego zakończenia – to MKS Gorlice cieszył się z wygranej 86:82. Kolejne spotkanie już w najbliższą niedzielę o 16:00 w hali Politechniki, tym razem z UKS Regis Wieliczka.
Choć na pewno nie tak wyobrażali sobie koniec tego spotkania kielczanie. Założenia były takie, żeby już na samym początku uzyskać przewagę i potem spokojnie kontrolować grę. I początkowo to się udawało, dobrze funkcjonowała obrona strefowa, a akademicy osiągnęli już prawie dziesięciopunktowe prowadzenie. Głównie dzięki trójkom Krzysztofa Dziury i Piotra Trześniewskiego. Z czasem jednak do roboty wzięli się gospodarze i doprowadzili do meczu toczonego niemal punkt za punkt. Do przerwy był remis po 40:40.
Najgorsze dla kielczan nadeszło w trzeciej kwarcie, która rozpoczęła się od serii punktowej gospodarzy - aż 16:2. Kielczanie zupełnie nie radzili sobie pod tablicami, niemal każda piłka padała łupem walecznych gospodarzy. W drużynie z Kielc widać było brak kontuzjowanego centra Marka Kowalskiego. Na domiar złego do gry „włączyli się” też sędziowie, którzy robili wiele by pomóc gospodarzom. W 6. minucie trzeciej kwarty przewinieniem technicznym ukarali Krzysztofa Dziurę za jak zanotowano w protokole: „straszenie z odległości 0,5 metra głośnym okrzykiem przeciwko wykonującemu rzut do kosza”. Dodajmy, że ten „straszny okrzyk” to było zwykłe słowo „rzut” mające bardziej ostrzec kolegów z drużyny niż przestraszyć przeciwnika.
Ta sytuacja paradoksalnie zadziałała jednak na korzyść gości, którzy na przekór sędziom rozpoczęli szaleńczą pogoń jeszcze w końcówce trzeciej kwarty. Zacieśniona obrona i kontry napędzane raz po raz przez braci Strzałka doprowadziły do zmniejszenia przewagi. Dobra gra kielczan miała swoją kontynuację w czwartej kwarcie. Za dwóch walczył grający z konieczności pod koszem Wojciech Cymbalak, znów wróciła skuteczność zza linii 6,75m. Po trójce Piotra Trześniewskiego zrobiło się tylko 64:67. Od tej pory gra toczyła się punkt za punkt, kielczanie nie mogli jednak doprowadzić do upragnionego remisu, ciągle brakowało przynajmniej trzech punktów. I wtedy nadeszła szalona końcówka. Dwie trójki trafił skuteczny w tym meczu Piotr Borowicki. Tą ostatnią na 5 sekund przed końcem - doprowadzając do stanu 82:84. Natychmiast o czas poprosił grający trener Gorlic Przemysław Cygan. Taktyka dla kielczan była prosta: szybki faul, a potem błyskawiczna akcja za trzy. I faul był niemal natychmiast, zaspali jednak sędziowie, którzy ukradli aż 2 sekundy. Dwa wolne trafił Wojciech Rykała i pół sekundy to było już było za mało by odmienić losy tego spotkania...
Ta porażka, poniekąd na własne życzenie, niestety praktycznie przekreśliła szansę kielczan na awans do baraży. Nie znaczy to jednak, że składają oni broń. Dalej będą walczyć o każdą piłkę i każdy punkt. W najbliższą niedzielę zmierzą się we własnej hali z UKS Regis Wieliczka. Początek spotkania o godzinie 16:00. W pierwszej rundzie kielczanie sensacyjnie ulegli młodym koszykarzom z solnego miasta. I to będzie wystarczająca motywacja, by teraz walczyć tylko o pełną pulę.
Michał Filarski
Fot. Maciej Wadowski
MKS Gorlice - AZS Politechnika Świętokrzyska Galeria Echo Kielce 86:82 (16:17, 24:23, 22:14, 24:28)
AZS PŚk: Borowicki 28 (5x3), Dziura 17 (2x3), Trześniewski 10 (2x3), Paluch 4, M.Strzałka 2 oraz Cymbalak 10, J.Strzałka 9 (1x3), Rogowski 2, Jakubczyk, Osuch, Filarski.
Gorlice: Cygan 29, Rykała 2(1x3), Bak 12(1x3), Gacoń 6, J.Foltyn 3 oraz Piska 10(2x3), Hałgas 4, Rak, M. Foltyn, Damasiewicz.
Wasze komentarze