Wenta: Frustracja była duża, wyszliśmy ze sporym powerem
Po meczach ligowych z udziałem Vive Targów Kielce zwykło się mówić, że był to trening. Starcie z Czuwajem Przemyśl było chyba jednak nawet lżejsze. - To spotkanie z pewnością było okazją dla kielczan do „wyżycia” się po porażce w Płocku. Padło akurat na nas, zostaliśmy ofiarą lwa – powiedział po końcowym gwizdku trener gości, Piotr Kroczek.
Bogdan Wenta (trener, Vive Targi Kielce):
To był trening. Każdy pobiegał mniej-więcej tyle samo czasu. Strlek nie grał, ponieważ ma mały problem z łydką i nie było sensu ryzykować w takim meczu. Rastko nie wystąpił z powodu zatrucia, zaś Tkaczykowi trochę dokuczało kolano. Myślę, że konieczne było wystąpienie z większym powerem, bo z dnia na dzień nie da się zapomnieć jak się gra w piłkę ręczną, a w Płocku szczególnie w ostatnich piętnastu minutach słabo to wyglądało. W sobotę sprawialiśmy wrażenie grupy, który widzi się pierwszy raz od kilku lat. Frustracja z pewnością była duża, począwszy ode mnie, skończywszy na zawodnikach. Tak wysoka wygrana to nieco konsekwencja wpadki z Wisłą, ale praktycznie w ogóle nas ona nie ucieszyła. Najwięcej pożytku z tego meczu wyniósł chyba Karol Bielecki, który grał pełne 60 minut, szukał pozycji. Reszta tak jak mówię, pobiegała przez 15-20 minut, żeby się trochę przepocić i to w sumie tyle.
Piotr Kroczek (trener, Czuwaj Przemyśl):
To spotkanie z pewnością było okazją dla kielczan do „wyżycia” się po porażce w Płocku. Padło akurat na nas, zostaliśmy ofiarą lwa. Nie przyjeżdżaliśmy tutaj z myślą o wykonaniu jakichś celów, tylko chcieliśmy po prostu dobrze wypaść. Wystąpiliśmy u jednego z dwóch najlepszych teamów jakie mamy w Polsce, cieszy nas, że mieliśmy wsparcie naszych kibiców.
Piotr Papaj (zawodnik, Czuwaj Przemyśl):
Emocje związane z powrotem do Kielc z pewnością mogę uznać za pozytywne. Szczerze powiedziawszy nawet nie marzyliśmy o tym, by wywieźć stąd jakiś pozytywny wynik. Wykonaliśmy cel, nie straciliśmy pięćdziesięciu goli (śmiech). Cieszę się, że zagrałem przeciw takiej gwieździe jak choćby Ivan Cupić, w dodatku w Hali Legionów, spełniłem swe dziecięce marzenie. To była lekcja piłki ręcznej na wysokim, europejskim poziomie, do którego każdy chce dążyć. Mamy przynajmniej porównanie, jak wiele nam do niego brakuje. Jesteśmy młodym zespołem, można powiedzieć, że zmierzyliśmy się dziś z idolami, których do tej pory oglądaliśmy tylko w telewizji.
fot. Patryk Ptak
Wasze komentarze
http://i48.tinypic.com/nq24ac.png