O zachowanie twarzy. KSS gra rewanż z SPR-em
Zeszłotygodniowy blamaż w meczu z SPR-em Lublin na dobre przekreślił szanse KSS-u na awans do półfinału play-off PGNiG Superligi kobiet. W rewanżu jednak „Tygrysice” będą chciały udowodnić kibicom, ale przede wszystkim sobie, że w piłkę ręczną grać potrafią.
Katastrofalnie zaprezentowały się kielczanki w rozegranym w zeszłą sobotę spotkaniu w Lublinie. Ulegając rywalkom różnicą aż dwudziestu (!) trafień, zablokowały sobie możliwość walki o medale. Już przed pierwszym meczem mało kto wierzył w sukces podopiecznych trenera Zdzisława Wąsa, ale z pewnością nikt nie spodziewał się aż takiej klęski.
Szczypiornistki z Kielc muszą jednak szybko zapomnieć o sławetnym 28:48 i postarać się o choćby częściową rehabilitację w rewanżu. Największy zamęt wśród lubelskiej defensywy przed tygodniem siała Kamila Skrzyniarz, autorka siedmiu trafień. Niewykluczone, że to ona będzie gwiazdą starcia KSS-u z SPR-em.
Rywalki, co logiczne, do rewanżu przystępują bez żadnego stresu. Chyba nawet Hitchcock nie wyreżyserowałby odpadnięcia trzeciej drużyny fazy zasadniczej już na tym etapie rozgrywek, i to jeszcze z taką zaliczką.
Agnieszka Kocela i Ewa Wilczek – te panie z pewnością długo zapadły w głowie bramkarkom KSS-u, które po ich rzutach w pierwszym spotkaniu 14 razy musiały wyciągać piłkę z siatki. Ciężko ocenić, kto może brylować w rewanżu w szeregach SPR-u, gdyż trener Edward Jankowski, mając tak ogromną zaliczkę, może eksperymentować ustawieniem i składem.
W tej fazie play-off gra się do dwóch zwycięstw.
Początek spotkania w sobotę o 17 w hali przy ulicy Krakowskiej.
fot. Michał Janyst
Wasze komentarze