Nowakowski: Paulina Kozieł dała popis
- Paulina dobrze zna moje zawodniczki. Uczulałem na to i mówiłem jak mają jej posyłać piłki do bramki. Niestety nie wyciągnęły wniosków, bo większość rzutów w pierwsze tempo były przez Paulinę obronione – mówił o bramkarce KSS-u Robert Nowakowski, trener Pogoni Szczecin.
Przed spotkaniem większość ekspertów i kibiców dopisywało KSS-owi komplet punktów w potyczce z Pogonią Baltica Szczecin. Mecz w hali przy ulicy Krakowskiej jednak nie był tak jednostronny jak wielu się spodziewało. Długo to szczecinianki nadawały ton rywalizacji, kilkakrotnie wychodząc na wysokie prowadzenie. Kielczanki natomiast zawodziły przede wszystkim w grze ofensywnej. - Uczulałem moje zawodniczki, żeby rzucały bramkarce po górze, bo ona przy prawie każdej sytuacji siadała i zostawiała tam mnóstwo przestrzeni. Dziewczyny jednak przed długi czas wykonywały to zupełnie odwrotnie – szczerze przyznał Zdzisław Wąs i po chwili dodał: - Dziewczyny potrafią grać i często to pokazują. Bywają jednak pewne momenty oślepienia, które są trudne do wytłumaczenia.
Zadowolony z gry swojego zespołu musiał być natomiast Robert Nowakowski. Do czasu jednak, bo potem jego marzenia o dobrym wyniku prysły jak bańka mydlana. - Do 45. minuty ta gra jakoś funkcjonowała. Jednak zmiana stylu obrony kieleckiego zespołu na bardziej agresywny spowodowała, że moje zawodniczki zaczęły grać w poprzek boiska. To było przyczyną prostych błędów. Trzy-cztery kontry i przewaga robi się już czterobramkowa, a mecz jest praktycznie poukładany – powiedział legendarny zawodnik Iskry Kielce, z którym musiał się zgodzić Wąs. - Kluczowym momentem była gra w obronie w końcowej części drugiej połowy. Około 45. minuty zaczęliśmy pomagać sobie nawzajem, bo praktycznie Pogoń przez parę minut nie mogła zdobyć bramki, a my wyprowadzaliśmy kontry. Zakończyło się „dychą” i niezmiernie się cieszymy z tych punktów – z uśmiechem stwierdził doświadczony trener.
Radości w kieleckiej ekipie nie byłoby jednak gdyby nie doskonała dyspozycja Pauliny Kozieł, która po kontuzji Małgorzaty Kawki została w trybie awaryjnym sprowadzona do Kielc ze… szczecińskiej Pogoni. – Paulina dała popis między słupkami. Ona dobrze zna moje zawodniczki. Uczulałem na to i mówiłem jak mają jej posyłać piłki do bramki. Niestety nie wyciągnęły wniosków, bo większość rzutów w pierwsze tempo były przez Paulinę obronione – żałował popularny „Kosa”.
Zwycięstwo nad Pogonią mogło już dać „Tygrysicom” awans do fazy play-off. – Jeśli Ruch wygra wieczorem w Elblągu, to mamy już pewną ósemkę, a o to przecież walczymy – mówił Wąs. Już teraz jednak wiadomo, że tego warunku nie udało się spełnić, gdyż Start nieco sensacyjnie wygrał 26:21, mimo że do przerwy to chorzowianki prowadziły trzema golami. Wszystko jednak wskazuje na to, że świętowanie wywalczenia play-offów zostanie przełożone tylko o tydzień, bo w następnej kolejce elblążanki zmierzą się z Zagłębiem Lubin. Wyjazdowa rywalizacja KSS-u z Politechniką Koszalińską zapowiada się więc tylko jako walka o jak najlepsze rozstawienie przed następną fazą rozgrywek Superligi.
Fot. pogonhandball.pl