„Jaskółki” nie miały szans. UMKS lepszy w meczu na szczycie!
Kieleccy koszykarze po niespodziewanej zeszłotygodniowej porażce z Politechniką Warszawską znakomicie zrehabilitowali się w hali przy ulicy Żytniej. UMKS w meczu na szczycie pokonał 83:73 Unię Tarnów i umocnił się w czołówce tabeli II ligi.
Oba zespoły rozpoczęły spotkanie bardzo nerwowo, stąd notowały sporo strat i niecelnych rzutów. Na szczęście szybciej dobry rytm złapali kielczanie, którzy dzięki dwóm skutecznym rzutom wolnym Grzegorza Kija wyszli na prowadzenie 8:4. W 6. minucie gry było jeszcze lepiej, bo przewaga gospodarzy wzrosła już do 10 punktów, a dobrą dyspozycja pod koszem popisywał się zwłaszcza Marcin Wróbel.
Wtedy musiał zareagować trener gości Mariusz Siedlik, który wziął czas dla swojego zespołu. Nie pomogło to jednak jego podopiecznym, bo po kolejnych trafieniach Alana Jaworskiego i Jakuba Lewandowskiego UMKS wygrywał już 20:6. Do końca pierwszej kwarty niemal wszystko układało się po myśli kielczan, bo za trzy punkty trafił Lewandowski. Szkoda tylko, że nasi koszykarze popełnili faul w ostatnich sekundach, bo prowadziliby nie 23:11, a 23:9.
Od początku drugiej odsłony podopieczni Rafała Gila chcieli jak najszybciej odskoczyć Unii dzięki rzutom z dystansu. Gospodarzom brakowało jednak odrobiny precyzji, dlatego piłka nieszczęśliwie odbijała się od obręczy. W kontratakach jednak nie popisywali się tarnowianie, dlatego inicjatywa UMKS-u była niezagrożona. A gdy „trójkę” trafił w końcu Artur Busz, a na tablicy świetlej pojawił się rezultat 32:16, było jasne, że naszym koszykarzom trudno będzie dzisiaj odebrać zwycięstwo.
Kielczanie pomny historii z Warszawy z poprzedniego tygodnia nie podpalali się wysokim prowadzeniem, dlatego nie dawali rozpędzić się zawsze groźnym „Jaskółkom”. Przytomnie na wydarzenia na boisku reagował także trener Gil, który po małym przestoju gospodarzy przy stanie 35:22 wziął czas. Szkoleniowiec także mądrze rotował składem, dlatego szansę na parkiecie dostali wszyscy nasi koszykarze. Taka taktyka jak najbardziej się opłaciła, bo na minutę przed końcem kwarty UMKS wygrywał 46:25, a do przerwy po kapitalnej akcji i wsadzie Wróbla było nawet 50:28.
Potem kielczanie dalej zniechęcali swoich rywali do jakiejkolwiek gry. Szczególnie bezlitosny dla rywali był Jakub Lewandowski, który tuz po przerwie dwukrotnie trafił za trzy punkty podwyższając prowadzenie do 56:30. W pewnym momencie w grę ofensywną gospodarzy wdarło się jednak zbyt dużo chaosu, dlatego w 26. minucie dystans stopniał „tylko” do 16 punktów. Mimo kilku nerwowych chwil UMKS kontrolował przebieg spotkania i po 30 minutach wygrywał 66:51.
Po dwóch minutach ostatniej kwarty było już wszystko jasne. Po akcji 2 plus 1 Miernika gospodarze prowadzili 71:53 i tylko cud mógł w tym memencie odebrać komplet punktów drużynie Gila. Goście wprawdzie rzucili sie do szaleńczych ataków i zdobyli 13 punktów z rzędu, ale kielczanie oczywiście dotrzymali korzystny rezultat i ostatecznie wygrali 83:73.
UMKS Kielce – Unia Tarnów 83:73 (23:11, 27:17, 16:23, 17:22)
UMKS: Bacik 5, Makuch 3, Walczyk 1, Dziura, Fąfara 13, Jaworski 7, Kij 6, Miernik 10, Lewandowski 17, Wróbel 11, Busz 6, Kołacz 4
Unia: Zych 18, Wojciechowski 6, Grys 1, Niemczura 1, Cygan 10, Łaszewski, Uriasz 15, Szewczyk 17, Mróz 5, Kapałka
Wasze komentarze