Przygotujmy się na porażkę - komentarz przed hitem Korona - Wisła
Prawda jest bolesna, ale prawdę trzeba mówić głośno. Korona przegra jutro z Wisłą. I nie wierzę w to, by mogło być inaczej.
Przypomniałem sobie pewną historię. W sumie zwyczajną, zupełnie nieśmieszną, ale jakoś dziwnie zapadła mi w pamięć. Rok temu, bodajże w sierpniu, podczas porannego kolegium redakcyjnego omawialiśmy kwestię kolejnego numeru gazety. Szybko doszliśmy do wniosku, że warto na pierwszej stronie odnotować wynik meczu Ligi Mistrzów pomiędzy słynną Barcą a Wisłą Kraków. To w końcu spore wydarzenie dla polskiej piłki.
- A Wisła ma duże szanse, żeby wygrać? - zapytano mnie wtedy.
- Nie ma najmniejszych - odpowiedziałem bez zastanowienia.
Oczywiście poleciały na mnie gromy - że nie wierzę w polski zespół, że szanse zawsze są, że kibic ze mnie żaden... Krótko - że przesadzam i że jestem zbyt pewny porażki wiślaków. Nie protestowałem. Kilkanaście godzin później okazało się, że miałem racje - Wisła dostała lanie w Hiszpanii i poległa aż 0:4.
Dlaczego o tym wspominam? Bo teraz czuję taką samą pewność, jak wtedy. Ja wiem, że jutro Korona przegra. I boje się tylko, by nie powtórzyła się historia z drugiego meczu kielczan w tym sezonie. "Złocisto-krwiści" przegrali wtedy z Lechem Poznań aż 0:5. Jutro, niestety, może być podobnie.
Z Wisłą zagramy bez Vukovicia i Wilka. Wbrew temu co mówi Radek Cierzniak, to ogromne osłabienie. Kielecki bramkarz zapewnia - jestem spokojny, ma kto ich zastąpić. Edi i Zganiacz nie raz pokazali, że grać potrafią. Z Cierzniakiem oczywiście zgadzam się w stu procentach. Niestety, obecność tej dwójki - a szczególnie Brazylijczyka - w środku pola niesie ze sobą przykre konsekwencje.
Edi cofnięty z ataku do pomocy oznacza brak jakiejkolwiek siły ognia w przodzie. Zagramy bez napastników. Nie twierdzę, że Buśkiewicz, Konon czy Cichos są słabymi piłkarzami. To ludzie przydatni w drużynie, w przeszłości pokazywali, że każdy może coś do zespołu wnieść. Ale cała trójka jest w beznadziejnej formie. Pod względem umiejętności najlepszy z tych "dyspozycyjnych słabiaków" jest Gajtkowski. A jak wiadomo, on jutro z powodu kartek nie zagra. Słaba formacja będzie więc jeszcze słabsza.
Skorża mówi, że wolałby z Koroną zagrać na początku sezonu. W ocenie trenera Wisły, kielczanie grali wtedy "radosną piłkę", Motyka ustawiał skład ultraofensywnie, co pozwalało rywalom w prosty sposób zmiażdżyć Koronę. Teraz rzekomo "złocisto-krwiści" mają bardziej zwracać uwagę na grę w obronie.
Jak jest w praktyce? Tak że Legia bez większych problemów strzela Koronie 5 goli, pierwszoligowy Dolcan 3, a grająca najsłabszy mecz w sezonie Arka dwa... Nikt nie stracił więcej bramek od kieleckiego zespołu - tyle samo puścili tylko bramkarze Polonii Warszawa i ostatniego w tabeli Zagłębia Lubin.
Wniosek jest prosty: w Koronie nie ma kto strzelać goli, nie ma też kto bronić dostępu do bramki. W dodatku ci, którzy wykonywali mrówczą pracę w środku pola, mecz obejrzą z wysokości trybun. A teraz do Kielc przyjeżdża Mistrz Polski. Wisła skompromitowała się już w tym sezonie, odpadła z europejskich pucharów, przegrywając z estońską Levadią, ale w lidze wciąż rządzi. I jeśli tylko zechce, zmiecie jutro gospodarzy z Areny Kielc. Jeśli nie - może kielczanie dadzą radę strzelić gola. Oczywiście wyłącznie honorowego.
Zastanawia mnie też pewna postawa trenera Motyki. Czytam, że szkoleniowiec nie chciał podać w dzień poprzedzający mecz 18-osobowego składu na to spotkanie. Uznał, że o kadrze zadecyduje dopiero po rozruchu, który zaplanował na osiem godzin przed starciem z Wisłą. Tylko po co?
Wobec problemów kadrowych Korony, Motyka nie ma dużego wyboru. I jeśli będzie się nad czymś zastanawiał, to tylko nad tym, czy w kadrze powinien znaleźć się Piotr Malarczyk lub Paweł Kal. Ale czy którykolwiek z nich ma szansę zagrać przeciwko Wiśle choćby minutę?
Tomasz Porębski
A ty jakie masz zdanie? Wejdź na FORUM, podyskutuj!
Wasze komentarze
Mam nadzieję że piłkarze dziś zgaszą Twój pesymizm.
pozdr.