Legia - twardy orzech do zgryzienia
Korona przy Łazienkowskiej jeszcze nie wygrała - co więcej, kielczanie zawsze dostawali tam baty. Nawet wtedy, gdy za czasów Jacka Zielińskiego zagrali naprawdę dobrze, to i tak przegrali 0:2. Czy Marek Motyka, który też nigdy nie radził sobie w stolicy, odmieni los złocisto-krwistych?
Historia meczów Korony z Legią nie przedstawia się jednoznacznie. Gdyby mecz obu drużyn odbywał się przy ul. Ściegiennego każdy kibic „żółto – czerwonych” miałby jak najbardziej uzasadnione podstawy do optymizmu. Opierałyby się one bowiem na statystykach, które jasno pokazują, że Legii w Kielcach gra się wyjątkowo trudno. Warszawianie wygrali tutaj tylko raz i to aż... 26 lat temu!
Sobotnie spotkanie odbędzie się jednak w Warszawie, co w pozycji zdecydowanego faworyta stawia zespół „Wojskowych”. Kielczanie jeszcze nigdy nie zdobyli twierdzy Warszawa, przegrywając wszystkie pięć pojedynków, które przyszło im toczyć przy ul. Łazienkowskiej 3. O bezradności zawodników Korony w meczach rozgrywanych na stadionie Legii świadczy bilans bramkowy tych spotkań – zero goli zdobytych (!), przy aż dziesięciu straconych.
Sobotnie spotkanie dla obu klubów będzie okazją do powetowania sobie niepowodzeń, zanotowanych w ostatniej kolejce. Legioniści tydzień temu zdołali ugrać zaledwie remis w meczu z ligowym średniakiem, drużyną Piasta Gliwice. Póki co, zespół prowadzony przez Jana Urbana spisuje się zdecydowanie poniżej oczekiwań - zajmuje czwartą pozycję w tabeli z dorobkiem osiemnastu punktów w dziesięciu meczach. Wieść niesie, że jakakolwiek strata punktów w meczu z Koroną może okazać się początkiem dużych zmian w warszawskim klubie. Łącznie z wyrzuceniem trenera Urbana.
Warto również wspomnieć, iż atmosfery w stołecznym zespole na pewno nie poprawiają kary nałożone na część zawodników. Wynikają one z udziału piłkarzy w imprezie, która odbyła się kilka godzin po przegranym meczu z Jagiellonią Białystok. Włodarze Legii postanowili także zmienić system premiowania zawodników, którzy na jakiekolwiek nagrody wynikające z miejsca zajętego w lidze mogą liczyć tylko w przypadku wywalczenie mistrzostwa Polski. Do tego należy dodać wciąż napiętą sytuację na linii kibice - działacze, która ma istotny wpływ na atmosferę panującą na Łazienkowskiej.
Podopieczni Marka Motyki do meczu w Warszawie przystąpią natomiast z zamiarem rehabilitacji za dwie porażki z rzędu, które ponieśli w meczach z GKS-em Bełchatów oraz Arką Gdynia. Zwłaszcza porażka w tym ostatnim spotkaniu mocno zabolała piłkarzy „żółto- czerwonych”. Kielczanie byli bowiem drużyną zdecydowanie lepszą, co przyznawali po meczu sami piłkarze Arki. W tym tygodniu podopieczni Motyki pracowali głównie nad skutecznością i poprawą gry defensywnej. Kieleckich napastników w najbliższym meczu czeka nie lada wyzwanie, bowiem legioniści stracili na razie najmniej bramek w całej lidze - zaledwie cztery.
Najbliższy pojedynek będzie szczególnym wydarzeniem dla dwóch piłkarzy klubu znad Silnicy. Chodzi tu oczywiście o Aleksandara Vukovicia i Edsona. Obaj jeszcze nie tak dawno zakładali koszulki z "elką" na piersi. Vuković, który reprezentował Legię przez siedem lat, był na dodatek wieloletnim kapitanem stołecznego klubu. W jego brawach zdobył m.in. dwa mistrzostwa Polski oraz krajowy Puchar. Obaj zawodnicy opuścili Legię w grudniu 2008 r., rozwiązując kontrakty za porozumieniem stron. Już w sobotę zarówno „Aco”, jak i Edson będą mieli okazję, aby udowodnić działaczom warszawskiej drużyny, że ci zbyt łatwą ręką pozwolili im odejść.
Obie drużyny do sobotniego meczu nie przystąpią w najmocniejszych składach. O wiele poważniejsze wydaje się być jednak osłabienie Legii, a to ze względu na brak w meczowej osiemnastce króla strzelców poprzedniego sezonu, Taksesura Chinyamy. Zawodnik rodem z Zimbabwe cały czas ma problemy z kolanem. Jego miejsce w ataku może zająć powracający po kontuzji do składu warszawian Marcin Mięciel. Innym zawodnikiem, który ze względu na kłopoty zdrowotne nie zagra w meczu z Koroną jest lewy obrońca, Tomasz Kiełbowicz. Jego miejsce na boisku zajmie były zawodnik Polonii Bytom, Marcin Komorowski.
Szkoleniowiec kielczan do Warszawy zdecydował się zabrać dwudziestu jeden zawodników. Ma to związek z wtorkowym meczem Remes Pucharu Polski, który zostanie rozegrany w odległych o 10 km od Warszawy Ząbkach. Po meczu z Legią kielczanie pozostaną w Warszawie po to, aby na miejscu przygotowywać się do pucharowej potyczki.
W kadrze Korony zabrakło miejsca dla Łukasza Nawotczyńskiego, który cały czas odczuwa skutki urazu pleców. Zawodnik przez cały tydzień trenował indywidualnie pod czujnym okiem trenera od przygotowania fizycznego, Mariusza Skuty. W porównaniu z ostatnim meczem z Arką Gdynia do kadry meczowej powracają rekonwalescent Paweł Buśkiewicz oraz Dariusz Łatka, który w meczu z Arką pauzował za nadmiar żółtych kartek. Uznania w oczach kieleckiego trenera nie zyskali m.in. Dariusz Kozubek i Piotr Gawęcki, którzy pozostali w stolicy Gór Świętokrzyskich.
Sobotnie spotkanie będzie bez wątpienia bardzo ważne dla obu zespołów. Legioniści w przypadku straty punktów powiększą swoją, i tak już dużą, stratę do prowadzącej Wisły. W Kielcach również wszyscy zdają sobie sprawę z ogromnej wagi zbliżającego się pojedynku. Na siedem ostatnich meczów ligowych w rundzie jesiennej aż pięć piłkarze w żółto - czerwonych strojach rozegrają na wyjeździe. Do tego w końcówce roku przyjdzie im mierzyć się z takimi zespołami jak Wisła, Lech, czy Ruch Chorzów. To zmusza do szukania punktów nawet w tych pojedynkach, w których piłkarze Korony stawiani są w roli outsidera, a tak właśnie będzie w sobotnie popołudnie.
Początek spotkania w sobotę 24 października o godz. 16.15 w Warszawie. Sędzią zawodów będzie Mirosław Górecki z Katowic.
Przewidywane składy:
Legia: Mucha - Rzeźniczak, Astiz, Choto, Komorowski - Radović, Borysiuk, Iwański, Rybus - Grzelak, Mięciel.
Korona: Cierzniak - Łatka, Markiewicz, Hernani, Mijailović - Kiełb, Vuković, Wilk, Edson - Edi, Gajtkowski.
fot. P. Duda, A. Starz
Edson ma sporo do udowodnienia władzom Legii
Wasze komentarze