Markiewicz: Byliśmy lepsi, ale co z tego?
– Jesteśmy drużyną i nikt nie będzie na nikogo zwalał winy. Wszyscy bierzemy odpowiedzialność za porażkę – ocenił obrońca Korony Kielce, Jacek Markiewicz.
Korona Kielce po raz kolejny nie zdołała wygrać dobrego spotkania. Pierwszą taką okazją była konfrontacja ze Śląskiem Wrocław. Ale wtedy \"złocisto-krwistym\" udało się choć zremisować. Wczoraj kielczanie nie wytrzymali presji i przegrali jubileuszowy, bo setny mecz w ekstraklasie. – Chyba lepiej wygrać po słabej grze, niż mieć za sobą ”piękny” przegrany mecz i teraz wychodzić ze stadionu z opuszczoną głową... – powiedział po spotkaniu Markiewicz.
Co zadecydowało o porażce kielczan? Brak zimnej krwi wśród „armat” żółto-czerwonych? Błędy bloku defensywnego? A może „wypadki przy pracy” poszczególnych zawodników? To Pauliusa Paknysa dziennikarze próbowali obarczyć główną winą za stracone punkty na Arenie Kielc. Kolega Litwina z bloku defensywnego odrzucał jednak wszelkie zarzuty: – Wygrywa i przegrywa kolektyw. Jesteśmy drużyną i nikt na nikogo nie będzie zwalał winy. Wszyscy razem bierzemy odpowiedzialność za przegraną. I to nie Paknys, tylko my wszyscy przegraliśmy mecz.
- Tak naprawdę byliśmy zespołem lepszym, ale co z tego skoro przegraliśmy? – zakończył Markiewicz.