Zieliński po ograniu Widzewa: Cieszy, że kwestia utrzymania dotyczy nas w minimalnym procencie
Korona Kielce, po serii dwóch porażek i remisu, wraca na właściwe tory wygrywając u siebie z Widzewem Łódź 2:1. Tuż po ostatnim gwizdku sędziego piątkowe starcie skomentował szkoleniowiec gospodarzy, Jacek Zieliński: – Czekałem na takiego Błania od sierpnia!
Jacek Zieliński (trener Korony): – Emocje jeszcze nie opadły. Drgają we mnie. Mecz z całą paletą emocji. Zaczęło się od noworocznego pokazu ogni sztucznych. Potem emocje były stopniowane. Bardzo szybki mecz, w którym zagraliśmy agresywnie i intensywnie. To przyniosło efekty. Mieliśmy ciężkie chwile, straciliśmy gola na 1:1, poszliśmy za ciosem, zwyciężyliśmy i nic tylko się cieszyć. Widzew był groźny przy tych stałych fragmentach gry i dalekich wyrzutach z autu ze strony Czyża. Trochę przysnęliśmy przy straconej bramce; trzech ludzi kręciło się wokół piłki i dali się ograć. Straciliśmy gola po stałym fragmencie gry, jednak wyciągnęliśmy wnioski. Słowa uznania dla każdego chłopaka, bo wszyscy mieli w tej wygranej swój udział. W tej kampanii mamy patent na Widzew (3/3 wygranych). Natomiast w piłce nie ma rzeczy stałych, cieszmy się z tego, co jest i zobaczymy, co przyniesie nam nowy sezon.
Mamy 3 punkty, dzięki czemu z większym spokojem spoglądamy w przyszłość. Mając 36 punktów łatwiej nam będzie egzystować. Wiadomo, że walka trwa, ale te 3 punkty były na wagę złota. Cieszy, że kwestia utrzymania dotyczy nas w minimalnym procencie. Patrzymy w górę tabeli. Które chciałbym zająć miejsce na koniec? Pierwsze, ale nie jest to teraz możliwe. Gramy o najwyższą lokatę. To ambitni chłopcy, którzy dwa sezony z rzędu przeżywali horrory w końcówce, więc fajnie jeśli sobie to oszczędzimy. Gramy jeszcze z faworytami do tytułu, z Jagą, Rakowem... Obyśmy zagrali to na dużym spokoju.
Szkoda Szumy (uraz dwugłowego uda - około 4 tygodnie przerwy), bo prawdopodobnie czeka go dłuższa przerwa. I żal Miłosza Trojaka, bo przez kartkę wypada nam z kolejnego meczu, przez co będziemy musieli znowu rotować składem. Ale wróci Fornal i coś poskładamy. Zobaczymy, kto zagra, bo Błaniu dał dobry sygnał. Czekałem na takiego Błania od sierpnia. Cieszę się, że wreszcie sprzedał to, co ma. To piłkarz o niebagatelnych umiejętnościach, tylko były one gdzieś w szafie schowane, a tym razem z niej wypadły. Dawid Błanik dał bardzo dobry występ. Długo czekał na konkretny występ od pierwszej minuty. Bardzo dużo biegał, walczył, dołożył doskonałe stałe fragmenty gry, na które liczyliśmy, jakie trenowaliśmy. Pierwsza bramka bezpośrednio po dorzucie, a druga w drugie tempo, ale to też było brane pod uwagę. Po to też na podmęczonych rywali wszedł do gry Adrian Dalmau.
Czy ja pokazałem odwagę pięcioma zmianami? Myślę, że pokazałem normalną twarz. Po Poznaniu byliśmy w małym dołku fizycznym, dlatego postawiliśmy na intensywność i szansę dostali ci, którzy grali mniej, byli świeżsi. Tą intensywnością trochę zabiliśmy Widzew. Dlaczego nie Smolarczyk, a Sotiriou? Chciałbym powiedzieć, że to nos trenera. Człowiek ma różne sny, różne myśli przychodzą do głowy. Potrzebowaliśmy zmian. Bartek był zdołowany po meczach, gdzie zawsze gdzieś był blisko, a jednak nie udawało się ochronić zespołu przed stratą bramki. Więc rozmawiałem z Kostasem trzy dni temu, wyjaśniliśmy sobie pewne rzeczy i to pomogło.
Fot. Grzegorz Ksel