[CKsportowe historie] Dwa skalpy z Palau Blaugrana. Kielce lepsze od Barcelony!
Industria Kielce dwukrotnie zdobywała legendarną halę Palau Blaugrana, w której na co dzień występuje Barcelona. Jak wyglądały legendarne mecze ekipy Tałanta Dujszebajewa z „Dumą Katalonii”?
Pierwszy z nich miał miejsce w sobotę 5 grudnia 2015 roku. W naszej przedmeczowej zapowiedzi (którą w całości przeczytać możecie TUTAJ) zaznaczaliśmy wówczas to, na jak trudny teren wyjeżdżają „żółto-biało-niebiescy”. Zdradziliśmy także ciekawostkę, która okazała się samospełniającą się przepowiednią.
Palau Blaugrana jest istną jaskinią lwa dla wszystkich przyjezdnych zespołów. Kibice mistrzów Hiszpanii nie zwykli oglądać we własnej hali porażek swojej drużyny. Ostatni raz taka sytuacja miała miejsce 3 maja 2013 roku, kiedy to już nieistniejące Atletico Madryt wygrało z Barceloną 31:28 w Pucharze Króla. Co ciekawe, ówczesnym trenerem pogromców Blaugrany był Tałant Dujszebajew, aktualny szkoleniowiec kielczan.
– Można powiedzieć, że Barcelona ma we krwi zwyciężanie we własnej hali. Oglądam ich mecze z tego sezonu Ligi Mistrzów i muszę przyznać, że grają bardzo dobrze. Przegrali tylko jedno spotkanie, zremisowali w Kielcach, a poza tym wszystko wygrali – wymieniał Ivan Cupić.
W Hali Legionów padł remis, tylko pokonanie Barcelony daje kielczanom ciągłe szanse na zwycięstwo w grupie B. – Wiemy, że nie będzie to łatwe zadanie, ale potrzebujemy kompletu zwycięstw jeżeli chcemy zakończyć rozgrywki na pierwszym miejscu – mówił przed meczem zawodnik Vive, Julen Aguinagalde.
– Super jeżeli drużyna tak mówi. Przede wszystkim musimy jechać tam ze świadomością, że bardzo dużo zależy od tego meczu. Zwycięstwo w Palau Blaugrana daje nam bardzo duże szanse, że pozostaniemy na drugim miejscu w grupie – uważał drugi szkoleniowiec Vive, Tomasz Strząbała.
Bez kontuzjowanych Grzegorza Tkaczyka i Filipa Jichy przystępowały do tego spotkania drużyny Vive Tauronu Kielce oraz FC Barcelony. Co ciekawe, w składzie gospodarzy znalazło się miejsce dla Daniela Dujszebajewa, młodszego syna trenera „żółto-biało-niebieskich” (przyszłego zawodnika... Vive).
Do przerwy rywale prowadzili trzema trafieniami 16:19 i niewiele wskazywało na to, że może im coś zagrozić. Jednak końcówka drugiej połowy należała już do kielczan.
TAK OPISYWALIŚMY OSTATNIE AKCJE W NASZEJ RELACJI
50. minuta (27:28)
Pogadali, pogadali i... niestety, stracili piłkę. Kontra Vive, genialna akcja między Tomasem a Enterriosem i już tylko bramka przewagi Vive. Pocieszające, że gramy w komplecie.
51. minuta (27:29)
Jachlewski! Aaaj, w komplecie to zupełnie inna gra. Atak pozycyjny, ale zapomnieli o "Siwym" rywale i pewny, ładny gol naszego lewoskrzydłowego.
52. minuta (27:29)
NIE, NIE, NIE! Bramkę zdobywa Nodespo, a Chrapkowski leci na ławkę. Dwie minuty...
53. minuta (28:29)
Jurecki do Aginagalde, piękne podanie, już widzieliśmy piłkę w bramce, ale chybił! Nieznacznie chybił Julek...
53. minuta (29:29)
Jallouz. Próbował go zatrzymać Lijewski, całym ciałem próbował, ale nie dał rady. Mamy remis, drodzy państwo. Niestety.
54. minuta (29:29)
Zorman, indywidualnie, mija rywala, rzuca, broni Barcelona, ale gwizdek sędziego. Karny!
55. minuta (29:30)
BIELECKI!!!! Od słupka, ale wpada! Wpada! Trzydziesty gol Vive!
55. minuta (30:30)
Odpowiada Barcelona, bardzo sprytny, techniczny rzut Nodespo. Bez krycia obrotowy gospodarzy.
56. minuta (30:31)
Jurecki! Mija Tomasa, jest bewzględny, jest skuteczny!
57. minuta (31:32)
Dwunasty gol Lazarova. Ale pędzi Vive, jest kontra, rzuca Kus i... faulowany, karny. Ważniejsze jest jednak to, że Barcelona będzie grała w osłabieniu! Kara! Mamy karnego i trafia Bielecki!
58. minuta (31:32)
Wybaczcie za tę wielką ilość wykrzykników w naszej relacji, ale... no nie da się, nie da się inaczej. Wiemy, że to nie po polsku, że tak się nie powinno. Ale jak tu wytrzymać przed klawiaturą, jakby chciało się wbiec na boisko i pomóc naszym chłopakom!
58. minuta (31:32)
Powstrzymana Barca w ataku, Vive przy piłce! Spokojnie panowie, mamy przewagę liczebną, wykorzystajcie to!
59. minuta (31:33)
Jurecki do Lijewskiego, ten w wyskoku rzuca GEEENIALNIE!!! Prowadzimy dwie bramkami, czas bierze trener Barcelony! 1:20 do końca spotkania.
60. minuta (31:33)
Rzuca Enterrios, ale obok! Obok! Niestety, piłka jeszcze dla Barcy, ale znowu przejmujemy! Mamy to! Wygramy to! Ostatnie sekundy! Czas jeszcze bierze Dujszebajew.
60. minuta (31:33)
Przejmuje piłkę Barcelona, ale jest dalekie, niedokładne podanie i...
KONIEC! KONIEC! KONIEC!
MAMY TO! MAMY ZWYCIĘSTWO NAD BARCELONĄ NA JEJ TERENIE!
Uffff! Coś niesamowitego, coś pięknego. Na długo zapamiętamy ten mecz. Pierwsza połowa - taka nijaka w wykonaniu Vive. Ale druga? To już po prostu SPEKTAKL mistrzów Polski. Kapitalny, genialny, fenomenalny występ ekipy Talanta Dujszebajewa.
Boże, jak my kochamy prowadzić takie relacje na żywo.
To jest jednak genialna robota :)
Dziękuje za te dzisiejsze emocje! Idę świętować, tak jak i Wy świętować będziecie ;) Tomasz Porębski, miłego wieczoru.
No i miłego świętowania!
– W pierwszej połowie ciężko nam się grało w obronie, może byliśmy zbyt pasywni i za dużo staraliśmy się walczyć blokiem. Po przerwie to się zmieniło. Barcelona nie mogła tak łatwo zdobywać bramek. Przyjechaliśmy tutaj zdobyć dwa punkty i pomimo, że przegrywaliśmy w pierwszej połowie trzema golami, to ciągle wierzyliśmy w sukces. Wiemy, że Barcelona to też ludzie, a nie roboty, które wygrywają każdy mecz – powiedział po wygranej w Palau Blaugrana zawodnik Vive Tauronu Kielce, Michał Jurecki.
– W drugiej połowie obrona była już lepsza. Każdą piłkę obronioną staraliśmy się ciągnąć do przodu. Wiedzieliśmy, że oni też zmieniają i rotują. Mieliśmy lepszą defensywę i to nas pchało do przodu. W ataku pozycyjnym graliśmy z zimną krwią do pewnej piłki – analizował Krzysztof Lijewski.
Pokonanie Barcelony nie byłoby możliwe, gdyby kilku znakomitych interwencji w bramce Vive Tauronu Kielce nie zanotował Sławomir Szmal. Jedną z nich, tę z samego początku drugiej połowy, doceniła oficjalna strona Ligi Mistrzów. Wybrano ją najlepszą paradą bramkarską w całej 10. kolejce. O czym więcej pisaliśmy wówczas TUTAJ.
FC Barcelona – Vive Tauron Kielce
31:33 (19:16)
Barcelona: Sarić, Perez de Vargas – Bengoechea, Dujshebaev, Entrerrios 2, Gurbindo 3, Jallouz 4, Kopljar, Lazarov 12/3, Morros, Nöddesbo 2, Ruesga, Sigurdsson 4, Sorhaindo 1, Syprzak 1, Tomas 2.
Vive: Szmal, Sego – Aquinagalde 2, Bielecki 9/8, Buntić, Chrapkowski 1, Cupić 4/1, Jachlewski 2, Jurecki 3, Kus, Lijewski 4, Reichmann 3, Strlek 2, Zorman 3.
Na kolejną wygraną w barcelońskiej hali kielczanie czekali dokładnie 2175 dni, czyli 5 lat, 11 miesięcy i 13 dni. W czwartek 18 listopada 2021 roku ekipa prowadzona przez Tałanta Dujszebajewa ponownie okazała się lepsza od rywali.
Przed meczem więzadła krzyżowe w kolanie zerwał Luis Frade. Portugalczyk musiał pauzować przez kilka miesięcy. Hiszpański klub sięgnął wówczas po Youssefa Benaliego. W drodze na starcie z Barceloną było niemal 250 kibiców klubu ze stolicy województwa świętokrzyskiego.
Mistrzowie Polski w bieżącej kampanii udowodnili niejednokrotnie, że znakomicie odnajdują się w roli outsidera. Podopieczni Talanta Dujshebaeva znaleźli już sposób na Paris Saint Germain, Flensburg Handewitt czy FC Porto. Co zrobić, aby z kwitkiem odprawić także potentatów z Hiszpanii?
– Najważniejsza jest obrona. Musimy grać szybko w kontrach oraz w drugim tempie, jednak kluczowa będzie defensywa – wyjaśniał przed spotkaniem Andreas Wolff.
Klasę rywala doceniał szkoleniowiec kielczan Tałant Dujszebajew. – Gonzalo Perez de Vargas to bramkarz, który jest w stanie w każdym meczu bronić na poziomie czterdziestu procent. Na każdej pozycji jest na co patrzeć. Blaż Janc, Ludovic Fabregas, mnóstwo zawodników, nie bez powodów są mistrzami Europy – kwitował Kirgiz.
W szeregach Dumy Katalonii występowało wówczas trzech byłych zawodników kieleckiego klubu – Ángel Fernández, Luka Cindrić i wspomniany Blaż Janc. Ostatni z nich mógł nigdy nie trafić do stolicy województwa świętokrzyskiego. „Barca” zabiegała o skrzydłowego już przed czterema laty, chcąc wyrwać Słoweńca z rąk kielczan na ostatnim etapie negocjacji.
– Barcelona odezwała się do mnie drugi raz, w 2020 roku, wiedziałem, że to kolejna wielka szansa w mojej karierze, która może się już nie powtórzyć. Uznałem, że trzeba spróbować czegoś nowego. W Kielcach nie udało mi się wygrać Ligi Mistrzów, a to było moje największe sportowe marzenie. Stwierdziłem, że największe szanse na jego spełnienie są właśnie tutaj, w Barcelonie – mówił Janc.
Od samego początku spotkania rywale narzucili swoje tempo gry. Dopiero od 21. minuty i doprowadzenia do wyrównania 11:11 przez Dylana Nahiego kielczanie przjeli kontrolę nad potyczką. Na tyle, że już do przerwy prowadzili 19:16. Po końcowej syrenie tablica wyników wskazywała zaś rezultat 32:30.
ARCHIWALNA RELACJA TESKTOWA Z TEGO MECZU DOSTĘPNA JEST TUTAJ
Gospodarze od czasu pierwszego opisywanego wyżej spotkania z Vive nie przegrali meczu domowego. Katalończycy notowali serię 46 meczów bez porażki (45 zwycięstw i 1 remis) oraz 31 kolejnych zwycięstw w swojej hali. Aż do 18 listopada, kiedy kielczanie zdobyli twierdzę Palau Blaugrana. Drużyna prowadzona przez Carlosa Ortegę uległa kielczanom i zakończyła imponującą serię. Tym samym kielczanie zapisali się w historii wszechczasów rozgrywek Ligi Mistrzów i... zepsuli gospodarzom ich święto. Dla najbardziej utytułowanego klubu Europy był to mecz numer 500 w europejskich rozgrywkach.
– To fajne uczucie wygrać na takim terenie. Chłopaki na to zasłużyli. Od samego początku graliśmy bardzo fajnie. Mieliśmy słabszy moment na poczatku pierwszej połowie, ale drużyna nie pękła, a włączyła kolejny bieg. To był jeden z lepszych naszych meczów w tym sezonie – nie ukrywał drugi trener kieleckiego zespołu Krzysztof Lijewski.
Najskuteczniejszy Arkadiusz Moryto zdobył siedem bramek, a sześć razy trafił Dylan Nahi. Ale prawdziwym bohaterem został Andreas Wolff, który w całym meczu zanotował 15 skutecznych obron, a w końcówce popisał się podwójną interwencją, która przypieczętowała triumf Łomży Vive Kielce.
– "Andi" jest światowej klasy bramkarzem. Jeśli on poczuje "flow", to bardzo ciężko go pokonać. Obrona bardzo dobrze z nim współpracowała. "Andi" odbił kilka piłek, a i tak miał parę razy pecha, gdy piłka odbiła mu się od brzucha, czy nogi i wpadła do siatki – przyznał Krzysztof Lijewski.
Andreas Wolff nie dość, że w drugiej części bronił jak w transie, to jeszcze w najważniejszym momencie popisał się rewelacyjną podwójną interwencją. – To było niesamowicie szalone spotkanie! – podkreślał wyraźnie podekscytowany (o czym więcej pisaliśmy TUTAJ). Tak więc historia zatoczyła koło i znów bohaterem kieleckiej drużyny był bramkarz.
Barcelona – Łomża Vive Kielce
30:32 (16:19)
Barcelona: de Vargas, Maciel – N'guessan 7, Mem 7, Fabregas 5, Aleix Gomez 3, Makuc 2, Arino 2, Langaro 1, Cindrić 1, Angel Fernandez Perez 1, Janc, Petrus, Parera Ibanez, Richardson, Zein.
Łomża Vive Kielce: Wolff – Moryto 7, Nahi 6, A. Dujszebajew 4, Sićko 4, Karalek 3, Vujovic 3, Kulesz 2, Tournat 2, Karacić 1, Sanchez-Migallon, Olejniczak, Thrastarson, Gębala, Gudjonsson.
Fot. Archiwum cksport.pl