Jeśli dziennikarze, kibice i zarząd uznają, że mój czas się skończył, nie ma problemu
Kolejna porażka Industrii Kielce w Lidze Mistrzów. Tym razem w 11. kolejce lepszy od "Iskry" okazał się Magdeburg, który wygrał w Hali Legionów 29:25. Gospodarze próbowali uratować wynik zrywem w ostatnich kilkunastu minutach, ale finalnie nie zdołali nadrobić strat spowodowanych słabą grą na przestrzeni całego meczu. – Będziemy walczyć do końca – mówi po meczu sternik drużyny.
Tałant Dujszebajew (trener Industrii): – To był mecz Magdeburga. Ostatnio przegrali wysoko w Kolonii, przyjechali do Kielc bez Lagergrena, więc sądziliśmy, że mamy więcej szans. Oni to wykorzystali, byli bardziej skoncentrowani, w efekcie czego wygrali. Tak to jest kiedy trochę nie doceniasz przeciwnika.
Zawsze mamy pewne problemy, kiedy gramy spotkanie o 20.45. Może musimy zacząć trenować później? Jesteśmy przyzwyczajeni do wcześniejszych pór, a kiedy gramy tak późno, przegrywamy wszystko. Może nie mam racji? Muszę zwrócić na to uwagę.
(Industria Kielce przez 50 minut nie skorzystała z czasu) Chcieliśmy zagrać intensywnie, by ich zmęczyć, a każdy dodatkowy czas grałby na ich korzyść. Wziąłem w końcówce, by dać Arcziemu trochę odpocząć. Po meczu dziennikarze zawsze będą mieli więcej racji niż ja... Jeśli my szanujemy waszą pracę, wy też szanujcie naszą. A jak możecie robić to lepiej, to zostańcie trenerami, a my dziennikarzami.
Będziemy walczyć do końca. Jeszcze mamy trzy kolejki. Gramy w domu z Nantes, potem dwa bardzo ciężkie spotkania na wyjeździe. Tym bardziej, że Zagrzeb teraz wygrał z Pick Szeged. Każdy ma szanse, w tym my i będziemy starać się do samego końca. Cały sezon gramy bez lewej połówki i mamy wiele innych problemów, ale nie narzekamy. Walczymy, a na oceny przyjdzie czas wraz z końcem sezonu. Jeśli dziennikarze, kibice i zarząd uznają, że mój czas się skończył, nie ma problemu... Jestem honorowy.
Fot. Patryk Ptak