Zieliński po wygranej z Motorem: Jeśli statystyki przyjdą, długo go w Kielcach nie utrzymamy...
Korona Kielce pełnym sukcesem zakończyła pierwsze spotkanie na Exbud Arenie w tym roku. Piłkarze Trenera Jacka Zielińskiego pokonali Motor Lublin, a więc rewelację sezonu, 1:0. – Mieliśmy kryzys w drugiej połowie, ale zdołaliśmy to przetrwać – przyznaje szkoleniowiec gospodarzy.
Jacek Zieliński (trener Korony): – Nie będę się rozwodził za długo nad walorami estetycznymi, chociaż mieliśmy fajne momenty, bo najważniejsza była statystyka, czyli trzy punkty. Za wygraną należą się brawa dla chłopaków. Mieliśmy różne momenty w tym spotkaniu, w drugiej połowie przydarzył nam się kryzys, jednak zdołaliśmy go przerwać i zwieńczyć bramką. Na koniec zdołaliśmy wybronić to zwycięstwo, co nie zawsze się udaje. Trzeba się cieszyć, ale to początek. Położyliśmy pierwszy kamień pod fundamenty twierdzy w Kielcach, którą bardzo chcemy zbudować. Jeszcze raz dziękuję chłopakom za zaangażowanie, walkę i darcie każdego metra boiska, czym zaskoczyliśmy Motor.
Rywale na koniec rzucili się do odrabiania strat i mieliśmy trochę tego szczęścia, którego brakowało nam w poprzednich spotkaniach, więc wychodzi na zero. W pierwszej części starcia kontrola była większa, trzymaliśmy gości z daleka od własnego pola karnego i poza jedną kontrą za wiele po ich stronie się nie działo. Mieliśmy fajną akcję zakończoną strzałem Martina Remacle'a (24 podania poprzedzające uderzenie), pograliśmy długi i cierpliwie. Takich akcji było więcej. Pokazaliśmy, że potrafimy grać nie tylko w razach przejściowych oraz defensywie, ale musimy nad taką grą jeszcze popracować, abyśmy mogli w trakcie meczu odpocząć, a nie skupiać się na bieganiu za piłką.
Na indywidualne pochwały przyjdzie jeszcze czas, a teraz pochwalę cały zespół. Były momenty, gdzie wielu piłkarzy grało na fajnym poziomie, dawało dobre sygnały, ale mieliśmy też kryzysy, które zdołaliśmy przetrwać. Zagraliśmy na zero z tyłu, co jest zasługą także Rafała Mamli. To kolejne czyste konto w jego wykonaniu, to ważny sygnał budujący zespół. Od początku stycznia doskonaliliśmy defensywę, pracowaliśmy nad fazami przejściowymi i to przynosi efekty.
Co do Fornalczyka, zawsze jego grę będę oceniał pod kątem statystyk, a ich na ten moment nie ma zbyt wiele i "Fornal" musi to poprawić. Gra efektownie, to cieszy oko, jest w tym szaleństwo, jednak ja czekam na statystyki. Jeśli te przyjdą, to długo go w Kielcach nie utrzymamy. Ale na razie jest z nami.
Yoav Hofmeister jest piłkarzem wysokiego formatu jak na nasze warunki ligowe, wraca do treningów w poniedziałek i będziemy starali się znaleźć dla niego miejsce na boisku. Wracają też Wiktor Długosz, Szuma Nagamatsu, Konrad Matuszewski i Marcus Godinho. I jeśli coś złego się po drodze nie wydarzy, to pole manewru będzie większe. Niestety wciąż mamy problemy z wirusem. Nono i Miłosz Strzeboński stworzyli w środku bardzo dobry duet, jednak trzeba pamiętać, że Hiszpan nie jest gotowy na 90 minut i czasami trzeba jego bilet skasować wcześniej, bo nie chcemy, żeby to się skończyło kontuzją zmęczeniową. Dlatego Nono gra na lekkim "dozowniku".
Biorąc pod uwagę ostatnie mecze, czy wygraną w Katowicach, to mamy naprawdę niezły okres. Wyłączając spotkanie z Górnikiem, gramy naprawdę solidnie. Nie zawsze te spotkania okraszone są trzema punktami, ale można wspomnieć remis z Rakowem, remis na Legii, remis z Pogonią. To są zespoły z czołówki. Mamy naprawdę dobrą drużynę, której czasami czegoś brakowało. Ale wierzę, że to się odwróciło.
Fot. Mateusz Kaleta