Zieliński po pierwszym sparingu: Cieszę się również z postawy młodych graczy
Bezbramkowym remisem zakończył się pierwszy mecz kontrolny w wykonaniu Korony Kielce z węgierskim Nyíregyháza Spartacus FC. – Przeciwnik był bardzo solidny, postawił wysoko poprzeczkę i cieszę się, że podjęliśmy walkę – powiedział dla oficjalnej kanału Korony Kielce Jacek Zieliński, trener „żółto-czerwonych”.
Kielczanie od kilku dni przebywają w tureckiej Larze, gdzie przygotowują się do startu piłkarskiej wiosny. W premierowej potyczce nad Bosforem nie stracili, ani też nie zdobyli żadnej bramki.
– Pierwszy sparing to zawsze jest wielka niewiadoma. Graliśmy na dwa składy i każdy miał możliwość zaprezentowania się w równym wymiarze czasowym. Paru zawodników oszczędziliśmy z powodu małych urazów. Dobrze, że nic poważnego się nie stało, bo momentami było bardzo ostro. Przeciwnik był bardzo solidny, postawił wysoko poprzeczkę i cieszę się, że podjęliśmy walkę. Mieliśmy też swoje sytuacje, ale jak na początek oceniam ten mecz pozytywnie – analizował.
W trakcie spotkania z placu gry zszedł Wiktor Długosz. Czym była spowodowana jego zmiana?
– Szybko zszedł, bo narzekał na ból mięśnia dwugłowego uda. Bardzo chciał wejść, ale widząc, co się dzieje, to nie zdecydowaliśmy się go znów wpuścić – skwitował.
Swoje pierwsze minuty w sezonie 2024/2025 rozegrał natomiast Nono. Hiszpan zdaniem wielu obserwatorów spotkania wypadł bardzo dobrze, co nie umknęło również uwadze doświadczonego szkoleniowca.
– Bardzo się cieszę, że Nono zagrał pierwszy raz. Umawialiśmy się na trzydzieści minut i było to jakościowe pół godziny dla drużyny. Jestem przekonany, że będzie on naszym dużym wzmocnieniem. Cieszę się również z postawy młodych graczy, 16-letni Mikielewicz debiutował tak naprawdę w takim meczu, Konrad Ciszek zagrał praktycznie siedemdziesiąt minut, grając nie na swoich nominalnych pozycjach, a zaprezentował się z dobrej strony i cieszę się z tego. Przed nami jeszcze wiele pracy, ale idziemy w dobrym kierunku – zakończył Jacek Zieliński dla kanału Korony Kielce.
Fot. Grzegorz Ksel