Kuchczyński: Nie popadajmy w panikę
- Musimy zachować spokój i nie starać się grać na wymianę, bo to może nas wtedy zniszczyć. A na parkiecie będzie na pewno gorąco - zapowiada prawoskrzydłowy Vive Targów Kielce, Patryk Kuchczyński.
Humory po remisie z Rhein-Neckar i zwycięstwie nad Chrobrym pewnie dopisują?
- Tak, nastroje są dobre. Na treningach jest wesoło, ale gdzieś w podświadomości ten mecz z Veszprem zbliża się do nas coraz bardziej i coraz mocniej zaczyna tworzyć się koncentracja.
Po meczu z \"Lwami\" niektórzy starali się umniejszać wasz sukces, twierdząc, że bardziej wynikał on ze słabości rywala niż z siły Vive Targów.
- Nie patrzymy na to, co inni mówią. My zagraliśmy bardzo dobre zawody, co nas na pewno podbudowało. Mam nadzieję, że tak samo będzie teraz w sobotę. Jeżeli będziemy walczyli od początku do końca, wówczas jestem przekonany, że wyniesiemy wiele pozytywnego z tego meczu.
Jesteś jednym z niewielu obecnych zawodników Vive, którzy mieli okazję zagrać przeciwko drużynie ówczesnego Fotexu Veszprem w 2003 r. Jak wspominasz tamte mecze?
- Doskonale pamiętam te spotkania. Były to dla mnie jedne z pierwszych meczów o stawkę. Byłem wtedy jeszcze młodym chłopakiem, więc wrażenia były niesamowite. Teraz tego doświadczenia mam zdecydowanie więcej, wiec będę też inaczej podejdę do tego spotkania. Co nie zmienia faktu, ze w sobotę będzie równie ciężko.
Czy dzisiejszy Veszprem jest zespołem mocniejszym, czy słabszym od tego z 2003 r., w którym występowały takie sławy jak np. Mirza Dzomba czy Kyril Łazarow?
- Ten zespół z roku na rok jest coraz mocniejszy. Zawodnicy grają ze sobą kilka ładnych lat, nabierają coraz więcej doświadczenia. Na pewno jest to mocniejszy zespół niż ten sprzed kilku lat.
Co będzie najważniejsze, aby osiągnąć korzystny rezultat w tym spotkaniu?
- Nie możemy grać z nimi w ich grę, ponieważ na pewno będą od samego początku chcieli nas jak najmocniej wypunktować. Nie możemy na skutek tego popadać w jakąś panikę, tylko spokojnie poukładać sobie własne poczynania i starać się narzucić rywalowi swój styl gry, ale wiadomo, że będzie o to bardzo ciężko. Przede wszystkim musimy jednak zachować spokój i nie starać się grać na wymianę, bo to może nas wtedy zniszczyć. Na parkiecie będzie na pewno gorąco, tym bardziej, że hala na Węgrzech jest bardzo głośna.
Szczególnie ciężko będzie wam przełamać niezwykle szczelną obronę drużyny Madziarów...
- Tak, Veszprem ma bardzo agresywną obronę, i stosuje w zasadzie każda strefę, czy to 6-0, 5-1, czy też wysokie 3-2-1. Ten element mają bardzo dobrze poukładany i jest to ich bardzo silna strona.
Mecz w Veszprem przejdzie do historii z co najmniej jednego powodu. Za wami wybiera się najliczniejsza w historii wyjazdowa grupa kibiców z Kielc – ponad 150 osób. Czy w trakcie meczów wyjazdowych odczuwacie to wsparcie z ich strony?
- Zdecydowanie tak. Może podczas meczu nie obserwuje się za bardzo trybun, ale głosy, okrzyki kibiców dochodzą do nas. Mobilizuje to nas jeszcze bardziej, więc na pewno jest to fajna sprawa.
Za nami dopiero sześć spotkań ligowych oraz dwa mecze w rozgrywkach Ligi Mistrzów. Jesteś zadowolony ze swojej dyspozycji?
- Myślę, że tak, chociaż zawsze może być lepiej. Pracuję oczywiście nad kilkoma „swoimi” elementami, ale nie jest najgorzej. Myślę, że wystarczy poprawić kilka rzeczy, zgrać się lepiej z zespołem i wtedy będzie dużo lepiej.
Rozmawiał Grzegorz Walczak.