Lijewski po Aalborgu: Nie tak to miało wyglądać
W 9. kolejce Ligi Mistrzów Industria Kielce przegrała na wyjeździe z duńskim Aalborg Håndbold 26:34. – Niestety sportowe życie sprowadziło nas bardzo szybko i brutalnie na ziemię – powiedział po spotkaniu Krzysztof Lijewski, drugi trener „żółto-biało-niebieskich”.
Wicemistrzowie Polski od początku rywalizacji byli tylko tłem dla dobrze grającej ekipy mistrzów Danii. W pierwszej połowie zawodziła zarówno postawa w bramce jak i ataku.
– Nie tak to miało wyglądać. Scenariusz był ułożony inaczej. Niestety sportowe życie sprowadziło nas bardzo szybko i brutalnie na ziemię. Już początek meczu pokazał, że coś nie idzie, bo po raz kolejny zawiodła nas skuteczność. To była kluczowa statystka jeśli chodzi o ten pojedynek. Zaczęliśmy od wyniku 0:5 i od tamtego momentu wiedzieliśmy, że będzie trudno. Chłopaki starali się, robili co mogli, jednak jak się do przerwy przegrywa aż 20:13 i bramkarz ma koło dziesięciu odbitych piłek, to wiesz że będzie ciężko wrócić do gry – zaznaczył.
Pomimo obecności trzech bramkarzy na ławce rezerwowych trener Tałant Dujszebajew zdecydował, że na parkiecie zaprezentuje się tylko dwóch z nich. Dlaczego?
– Taką podjęliśmy decyzję wraz z trenerem Dujszebajewem, że będzie bronił dziś Miłosz i Bekir. Pierwszy z nich nie grał w Gdańsku, ponieważ był przygotowywany właśnie na ten pojedynek. Z kolei Cordalija pokazał się z dobrej strony na treningach w dodatku wraca po kontuzji i ten czas na grę też mu się należy – wskazał.
I kontynuował – Staramy się przygotowywać zespół pod względem taktycznym, tego jak ma ta gra wyglądać zarówno w ataku jak i w obronie. Wszystkie te elementy piłki ręcznej staramy, się wytłumaczyć i przełożyć z treningów ma mecze. Jeżeli doprowadzamy do sytuacji rzutowych a zawodnik tego nie wykorzystuje to musimy się bardziej dopytać zawodników, dlaczego rzucił tak, a nie inaczej. Należy pamiętać, że nikt ze sztabu szkoleniowego nie weźmie piłki i nie odda rzutu bo na końcu decyzję podejmuje zawodnik. Na tym polega decyzyjność. Zawsze tak jak w życiu, jak ci idzie to idzie wszystko, czasami trafiasz rzuty niemożliwe do zdobycia bramki, a innym razem nie trafiasz z czystych pozycji. Kiedy masz sytuację piątą czy dziesiątą a nie udaje się tego zrobić to wówczas morale siadają. Tym samym pewność siebie jest gorsza i kończy się to, tak jak dzisiaj – analizował były reprezentant Polski.
Kielczanie zaczęli prezentować się lepiej po przerwie.
– Gramy nie trzydzieści minut a sześćdziesiąt. W szatni były oczywiście próby pobudzenia chłopaków. Na pewno druga połowa była zdecydowanie lepsza z naszej strony niż pierwsza, ale też równie dobrze można powiedzieć, że rywal grał mniej skoncentrowanie czy odpuścił – stwierdził.
– Mieliśmy moment gdzie doszliśmy na trzy bramki, jednak niewykorzystane sytuacje i wątpliwe dwie minuty to zabrały. To jest Liga Mistrzów, tu każdy przestój i niewykorzystana sytuacja, wątpliwy gwizdek może wybić z rytmu i pozbawić marzeń o zwycięstwie – uzupełnił.
Czy najbliższy mecz z Kolstad urasta w takim wypadku do rangi finału?
– My gramy finały co chwilę. Nie możemy jednak powiedzieć, że to spotkanie nim jest, ponieważ zostało nam jeszcze pięć meczów w fazie grupowej. Chłopaki na prawdę zrobią wszystko żeby ten rok kalendarzowy zakończyć domowym zwycięstwem – zapewnił Krzysztof Lijewski.
Stracie z mistrzem Norwegii zaplanowane zostało na przyszłą środę (4 grudnia). Pierwszy gwizdek o godzinie 18.45 w kieleckiej Hali Legionów.
Fot. Aalborg Håndbold