Wąs: Potrafią wzbić się w niebo jak orzeł, ale również nagle spaść
- Rywalizowaliśmy z drużyną, która nie przegrała żadnego meczu w Superlidze. Widać wielki kunszt w tej ekipie. Dlatego tym bardziej się cieszę, że postawiliśmy liderkom dosyć trudne warunki – mówił trener Zdzisław Wąs po przegranym spotkaniu KSS-u z Zagłębiem Lubin.
Kielczanki na tle faworyzowanych rywalek wypadły całkiem korzystnie. Niestety jednak nie udało się „Tygrysicom” wyeliminować bardzo kosztownych momentów dekoncentracji. - Początek był bardzo dobry w naszym wykonaniu. Potem jednak nastąpił duży przestój w naszej grze, podczas którego przez ponad 10 minut nie potrafiliśmy zdobyć bramki. Wtedy dziewczyny trafiły chyba sześć razy w słupek. Gdyby chociaż połowa z tych rzutów wpadło do siatki, to pierwsza połowa zakończyłaby się innym wynikiem i może cały mecz potoczyłby się inaczej – rozważał trener Wąs.
Wysoka przegrana w pierwszej połowie nie załamała jednak kielczanki, które po przerwie dwukrotnie miały szansę na zmniejszenie straty do trzech bramek. - Bardzo szkoda tych sytuacji, bo to były w zasadzie „setki”. KSS to jest bardzo młody zespół, który potrafi się wzbić w niebo jak orzeł, ale też nagle spaść. Dzisiaj były przesłanki jednego i drugiego. Tydzień temu po wygranej z Kaliszem dziewczyny były bardzo wysoko. W środę w Lublinie zagraliśmy bardzo słabo. Rywalizacja z Zagłębiem natomiast stała na dobrym poziomie. To po prostu przeciwnik był od nas lepszy – przyznał doświadczony szkoleniowiec.
Bolączką „Tygrysic” w meczu z lubiniankami były także rzuty karne. Aż cztery rzuty padły łupem bramkarek Zagłębia. - Ćwiczymy karne na każdym treningu. Moje zawodniczki wiedzą jak mają rzucać, ale czasami te emocje nie pozwalają zrealizować tego, co robimy podczas tygodniowych zajęć – żałował Wąs.
- Uważam, że zespół zagrał dobre spotkanie. Najważniejsze, że dziewczyny grały ambitnie. Rywalizowaliśmy z drużyną, która nie przegrała żadnego meczu w Superlidze. Widać wielki kunszt w tej ekipie. Dlatego tym bardziej się cieszę, że postawiliśmy liderkom dosyć trudne warunki – zakończył trener KSS-u.