Zapachniało sensacją! Industria była w tarapatach, ale w ostatniej chwili uciekła spod gdańskiego topora!
Wielkie emocje w Gdańsku! Miejscowe Wybrzeże postawiło się ekipie wicemistrzów Polski. Podopieczni Patryka Rombla prowadzili przez niemal całe spotkanie, ale w końcówce sensacyjna wygrana wymknęła im się z rąk. Bohaterem ostatnich akcji był Tomasz Gębala.
Szczypiorniści Industrii Kielce pojechali do Gdańska bez kilku etatowych zawodników. W domu zostali Dylan Nahi, Dani Dujszebajew, Miłosz Wałach, Arkadiusz Moryto, a także Jorge Maqueda. O zwycięstwo nad morzem miał powalczyć skromny 13-osobowy skład. Dodajmy, że zespół w tej potyczce poprowadził Krzysztof Lijewski. Tałant Dujszebajew wciąż odbywa karę zawieszenia.
Początek rywalizacji z PGE Wybrzeże Gdańsk nie układał się po myśli Industrii Kielce. Do 7. minuty tablica wyników wskazywała 4:4, po czym gospodarze poczęli gościom odjeżdżać. Po trafieniach między innymi Jakuba Będzikowskiego, a także świetnych interwencjach Mateusza Zembrzyckiego, pierwszy kwadrans tego meczu zamknął się w rezultacie 11:6 na korzyść miejscowych. Sprawy kielczanom nie ułatwiły dwie 2-minutowe kary.
W spotkaniu z Gdańskiem wróciły demony znane ze starcia z Pick Szeged, a więc niemoc żółto-biało-niebieskich w ataku. Wystarczy wspomnieć, że w ciągu ponad sześciu minut, począwszy od 11. minuty, wicemistrzowie Polski nie rzucili żadnej bramki. Niemoc przełamał dopiero w 18. minucie Szymon Wiaderny pokonując golkipera gospodarzy z karnego. Była to dopiero siódma bramka na korzyść "Iskry" przy jedenastu trafieniach podopiecznych Patryka Rombla.
Po tym przełamaniu Gdańsk począł tracić kontrolę nad boiskowymi wydarzeniami i nie minęło 10 minut, a Industria Kielce odrobiła niemal wszystkie straty. Przez dłuższy czas końcówki utrzymywał się stan 14:13 na korzyść miejscowych. Industria mogła wyjść na prowadzenie, ale rewelacyjnie grający dziś w bramce Zembrzycki aż trzykrotnie stopował rzuty Wiadernego. Golkiper Wybrzeża po raz kolejny potwierdził, że jest w bardzo dobrej formie (35 procent skuteczności w 30 minut przy 17 procentach kieleckich bramkarzy). Stempel na pierwszej części meczu postawił Janjie Zhang. Wynik do przerwy – 15:13. Spora niespodzianka w Gdańsku.
Druga połowa
Otwarcie tej części spotkania to kolejne 2 minuty kary dla Theo Monara i ciąg dalszy problemów Industrii Kielce. Do 35. minuty, przez osiem minut, goście nie potrafili zdobyć bramki. Za to gospodarze nie mieli z tym problemów. W 33. minucie z karnego pomylił się Cezary Surgiel, chwilę później Benoit Kounkoud nie zdołał pokonać grającego w drugiej części między słupkami Gdańska Kornela Poźniaka. Zakończenie passy dał dopiero w 35. miucie Alex Dujszebajew. To jednak nie był koniec problemów żółto-biało-niebieskich. W 39. minucie Gdańsk prowadził 20:15 i do powrotu na właściwe tory była daleka droga. Okazję na nadrobienie strat miał Alex, jednak i on pomylił się przy rzucie karnym.
Do 44. minuty kielczanie przywrócili status quo z przerwy wynoszący dwie bramki straty. "Iskra" zdobyła trzy gole z rzędu, a po przechwycie i trafieniu Łukasza Rogulskiego, Patryk Rombel postanowił wziąć czas. – Zaczęliśmy robić głupoty – tak przemawiał podczas time-out do swoich podopiecznych.
Dwie minuty później było już 22:22. To pierwszy remis od niemal początku spotkania. Dwa trafienia zaliczył Kounkoud. Radość nie trwała długo, Mikołaj Czapliński rzucił dwa gole (na tamten czas 7/7) i znów wróciliśmy do punktu wyjścia. Na domiar złego Surgiel przestrzelił kolejny rzut karny Do 50. minuty kielczanie wykorzystali 1/5 rzutów z siódmego metra.
W 52. minucie Tomasz Gębala rzucił pod poprzeczkę i tym samym dał gościom prowadzenie 26:25. Olbrzym wicemistrzów Polski wchodzący z lewego rozegrania w środek pola był nie do zatrzymania. W efekcie Gębala zanotował cztery trafienia z rzędu wyprowadzając swój zespół na dwubramkowe prowadzenie 29:27. Kielczanie tej przewagi już nie oddali, a zwycięstwo 29:27 stało się faktem.
PGE Wybrzeże Gdańsk - Industria Kielce (15:13)