Ojrzyński o Kuzerze: Odpowiedział mi prosto w oczy, że będzie lojalny
Leszek Ojrzyński udzielił wywiadu portalowi Weszło. Były trener Korony Kielce w ostrych słowach wypowiedział się o byłym zarządzie klubu i Kamilu Kuzerze.
Od momentu opuszczenia stolicy regionu świętokrzyskiego przez szkoleniowca nie znalazł on pracy. Wraz z końcem czerwca kielecki klub skończył wypłacać mu pensję. Teraz 52-latek udzielił wywiadu Pawłowi Marszałkowskiemu, w którym krytycznie odnosi się do otoczki panującej po swojej drugiej kadencji w kieleckim zespole.
Poza akcentowanym wcześniej żalem za brak odpowiednich wzmocnień po awansie do PKO BP Ekstraklasy, Ojrzyński skrytykował ocenę przychodzących transferów dokonywaną przez ówczesnego dyrektora sportowego Pawła Golańskiego. – Mieliśmy różny pogląd na kadrę. Ja zdecydowanie uważałem, że jest za słaba. Nie byłem w tym odosobniony. „Golo” twierdził, że to drużyna nawet na „ósemkę”. Myślę, że wiele razy udowodniłem, że z teoretycznie słabszą ekipą można przenosić góry, ale jeśli nie masz jakościowych zawodników, to potrzebujesz czasu – opisywał.
W kolejnym fragmencie dziennikarz dopytuje czy szkoleniowiec z Mazowsza czuje się zdradzony przez przejmującego po nim schedę Kamila Kuzerę. – Przejął drużynę. Zanim podpisałem umowę z Koroną, zadałem „Kuziemu” jedno pytanie: chcesz być pierwszym trenerem czy będziesz lojalny? Wcześniej widziałem jego wypowiedź po meczu z Jastrzębiem, w którym poprowadził drużynę jako trener tymczasowy. Powiedział wtedy, że jest gotowy do roli pierwszego trenera. Dlatego zapytałem wprost i zaznaczyłem, że jeśli chce być „jedynką”, to ja nie podpisuję. Odpowiedział mi prosto w oczy, że będzie lojalny. Ale sytuacja się zmienia, jak widać. Punkt widzenia też – odpowiedział.
Leszek Ojrzyński akcentował, że Korona zalegała z płatnościami, co poskutkowało tym, iż sprawa wylądowała w Piłkarskim Sądzie Polubownym PZPN. – Odbyły się trzy rozprawy, sąd przyznał mi rację. Za październik, listopad i grudzień ubiegłego roku nie dostałem ani złotówki. Trzy miesiące, czyli zgodnie z przepisami jest to naruszenie, po którym można wnioskować o rozwiązanie umowy z winy klubu. Tak zrobiłem. Korona nawet nie próbowała się ze mną kontaktować, a później złożyli odwołanie i nagle to ja byłem pozwanym. A przecież upomniałem się jedynie o należne mi pieniądze, które wynikały z nierespektowanej umowy. Upokarzająca sytuacja – wskazał.
Cały wywiad dostępny jest TUTAJ.