Jacek Zieliński: Tu jest fajny zespół i projekt, to mnie zachęciło do przyjęcia tej propozycji
Jacek Zieliński powrócił do kieleckiego klubu po 24 latach przerwy. – Zapewniam, że jest dużo symptomów, tego, że może być lepiej – powiedział sam zainteresowany.
Jacek Zieliński podpisał z Koroną kontrakt do 30 czerwca 2025 roku z opcją przedłużenia o kolejny. Nowy szkoleniowiec Korony Kielce pracował już w kieleckim klubie. W lipcu 2000 roku prowadził on żółto-czerwony zespół w rozgrywkach trzeciej ligi grupy IV (ówczesny trzeci poziom rozgrywkowy).
– Dziękuję za miłe słowa. Cieszę się, że wróciłem tu po latach. Sytuacja się zmieniła, Korona gra teraz w Ekstraklasie. Zrobimy wszystko, żeby ten zespół grał ładną piłkę i cieszył kibiców. Odbyliśmy pierwszy trening, będziemy się teraz docierali. Myślę, że na piątek zdążymy na spokojnie to zrobić – wskazał.
Największe sukcesy szkoleniowca to czas pracy w Lechu Poznań, kiedy to zdobył Mistrzostwo i Superpuchar Polski w sezonie 2009/2010. W ostatnim czasie po raz drugi prowadził natomiast Cracovię, a od kwietnia 2024 roku pozostawał bez pracodawcy. Czy miał moment zastanowienia przed przyjęciem oferty świętokrzyskiego ekstraklasowicza?
– Nie było akurat ani potrzeby, ani momentu do zastanawiania. Była propozycja Korony. Porozmawiałem z panem dyrektorem, na temat wizji jak ma to wyglądać. Jestem związany z tym rejonem, chociaż z drugiej strony Wisły, ale dobrze się tutaj czułem podczas pierwszego pobytu. Tu jest fajny zespół i projekt, to mnie zachęciło do przyjęcia tej propozycji – zaznaczył 63-latek.
Tarnobrzerzanin ma na swoim koncie 391 spotkań w roli szkoleniowca na najwyższym szczeblu rozgrywkowym w Polsce. – Oczywiście znam paru zawodników. Z Miłoszem Trojakiem i Piotrkiem Malarczykiem pracowałem wcześniej. Tutaj jest dużo młodych, dobrych zawodników. Nie ma też zbyt wielu obcokrajowców w szatni i język polski będzie w niej panującym, więc nie będzie najmniejszych problemów z komunikacją – podkreślił.
Jak na razie w sztabie szkoleniowym Korony nie doszło do większej liczby zmian. Dotychczasowi asystenci Kamila Kuzery zostają w klubie. – Muszę być uczciwy w stosunku do tych chłopaków. Chce się przyglądać, dać czas, nie wykonywać żadnych pochopnych kroków. Jestem po rozmowie z nimi, znają zasady współpracy i żadne zmian nie będą na razie potrzebne – opisał.
Kielczanie od początku sezonu nie wygrali jeszcze żadnego spotkania. Przypomnijmy, że dwukrotnie przegrali (z Pogonią Szczecin oraz Legią Warszawa) i ostatnio zremisowali na wyjeździe z Motorem Lublin.
– Wdziałem wszystkie mecze Korony. Prawda jest taka, że mieliśmy trudny układ Pogoń na wyjeździe i Legia w domu, lecz w tych pojedynkach nie wyglądaliśmy tak źle. Wieloma okresami prezentowaliśmy dobrą grę. W pierwszej połowie z Legią było wszystko pod kontrolą. Ten punkt z Motorem trzeba docenić. Cały dorobek jednak to nie jest to powód do dumy i zrobimy wszystko, aby się w sobotę odbić – analizował.
Doświadczony szkoleniowiec został zapytany także o pierwsze wnioski dotyczące zespołu. – Wszelkiego rodzaju diagnoz, ocen czy opisów nie wyciągam z szatni. Jeśli o czymś sobie mówimy to, nie ma sensu tego wyciągać na światło dzienne. Nie jest źle, są symptomy tego, że może to wyglądać lepiej. Zostawiamy to jednak dla siebie. Zapewniam, że jest dużo symptomów, tego, że może być lepiej – zaznaczył.
Trwa okienko transferowe, czy zdaniem Zielińskiego klub potrzebuje dodatkowych wzmocnień? – Nigdy nie byłem trenerem, który zaczynał pracę w nowym miejscu od tworzenia listy transferowej. Kilku zawodników wraca po kontuzjach: Zator, Godinho czy Danny Trejo. Poczekajmy. Tutaj mamy solidny zespół na miarę budżetu Korony. To zespół dobrze skonstruowany finansowo, wszak nie będziemy rywalizować w tym aspekcie np. z Legią – zauważył.
Debiut w nowym zespole zanotuje w sobotnim meczu z Cracovią. To właśnie drużynę ze stolicy Małopolski ostatnio prowadził. – Zawsze będzie dodatkowy smaczek z drużyną, z którą trenowałem. To dodatkowy smaczek dla kibiców i dziennikarzy, my skupiamy się jednak na meczu, żeby wszystko było okej – skiwtował.
– O mojej wizji będzie się można wypowiedzieć po parunastu dniach. Nie pierwszy raz w mojej karierze trenerskiej wchodzę do zespołu po paru kolejkach sezonu i bez przepracowanego okresu przygotowawczego. Taki jest urok tego zawodu. Każdy trener chaciałby mieć taki okres przepracowany z drużyną, do tego mieć takie transfery jakie by chciał ale to są czasem takie wirtualne życzenia. Nie mam jednak żadnych kompleksów czy obaw, że będzie źle. Tu nie jest potrzebna żadna rewolucja, bo ten zespół ma fragmenty fajnej gry. Musimy poprawić powtarzalność, musimy zagrać cierpliwiej. Wierzę, że do Korony się szczęście uśmiechnie. Tego szczęścia zabrakło chociażby z Legią, gdzie Dalmau strzela bramkę w pierwszej połowie i ten mecz skończyłby się być może inaczej, a nikt o tym nie mówił. Zrobimy wszystko żeby przygotować się do spotkania z Cracovią jak najlepiej i tak jak mówię, nie zapowiada się żadna rewolucja w składzie, ale roszady na pewno będą – kontynuował.
Czy Korona będzie grała ustawieniem z wahadłowymi jak osttani klub szkoleniowca, czy na „żółto-czerwonych” jest inny pomysł? – Gralem w Krakowie trójką w obronie, bo taki był tam materiał do tego stworzony. Do systemów, którymi chciałbym grać ważni są wykonawcy. Nie widzę tu potrzeby wielkich zmian, chociaż kto wie co będzie w niedalekiej przyszłości? Obecnie jakiś schemat ta drużyna ma i będziemy się starać go udoskonalić chłopaków – zapowiedział.
Jacek Zieliński w swojej karierze zasłynął z odważnego stawiania na młodych zawodników, czego najlepszym przykładem była jego kadencja w Cracovii. – Zawsze byłem zwolennikiem stawiania na młodych chłopaków, ale warunek jest jeden, ten gracz musi prezentować odpowiedni poziom. Nie jest sztuką wrzucić młodego piłkarza na głęboką wodę i zrobić mu krzywdę. Jest tu duża grupa chłopaków, ale wiadomo, że młodzież jest nieobliczalna. Trzeba tych zawodników pokazać Polsce ale nie doprowadzić do pożaru więc postaramy się to Nie jestm od głaskaniach chłopaków, myślę, że oodpowiedzią na pytanie o młodzież będzie ich miejsce w wyjściowym składzie i nie ma co szukać drugiego dna – zakończył.
Fot. Korona Kielce