Trener Korony: Dopóki realizowaliśmy założenia, mecz był pod kontrolą
Żółto-czerwoni wciąż bez zwycięstwa w bieżącym sezonie PKO BP Ekstraklasy. Trzy punkty były na wyciągnięcie ręki, a jednak nie udało się utrzymać korzystnego rezultatu do końca. – Podaliśmy rękę rywalowi – ocenia Mariusz Arczewski, tymczasowy szkoleniowiec kieleckiego klubu.
Mariusz Arczewski (trener Korony): – Zdobyliśmy punkt ale wracamy niepocieszeni. Jesteśmy źli na siebie. W pierwszej połowie mieliśmy mecz pod kontrolą, wygrywaliśmy i Lublin miał tylko jedną akcję na wyrównanie.
Źle weszliśmy w drugą połowę, jednak po pięciu minutach znów zaczęliśmy grać, jak trzeba. Kolejny kwadrans był pod naszą kontrolą, chociaż nie można powiedzieć, że stwarzaliśmy sobie sytuację, bo tych w całym spotkaniu brakowało. W okolicy 75. minuty niepotrzebnie napędziliśmy grę gospodarzy i podawaliśmy im rękę prostymi stratami oraz wybiciami z aut. Wiedzieliśmy, że publika będzie ich niosła, zdobyli gola, która nie została uznana i od tego momentu ogarnęliśmy się, zaczęliśmy grać swoje. Przy czym żaden zespół nie był w stanie stworzyć zagrożenia. I finalnie gol padł z rzutu karnego.
Wracamy mocno rozgoryczeni. Dziękuję drużynie za trud, wolę walki oraz zaangażowanie. Dopóki trzymaliśmy się założeń, starcie było pod kontrolą, ale finalnie wracamy z jednym punktem.
Piotr Malarczyk podczas całego mikrocyklu zmagał się bólem pleców i do końca nie wiedzieliśmy czy rozegra to spotkanie, dlatego zdecydowaliśmy się zgłosić Igora Kośmickiego. Rozegrał dziś bardzo dobre zawody. Co do Pedro Nuno, tym razem zagrał nie na swojej pozycji, choć jest piłkarzem ofensywnym, wierzyłem że tam nam pomoże. Mieliśmy swoje problemy, Yoav Hoffmeister się rozchorował. Nie chcieliśmy się otwierać, wiedzieliśmy jak Motor gra, stąd pozycja Nuno na drugiej "szóstce". Sporo nam pomógł.
Fot. Maciej Urban