Malarczyk: Wyglądało to lepiej jak w Szczecinie
W 2. kolejce PKO BP Ekstraklasy Korona Kielce przegrała domowy mecz z Legią Warszawa 0:1. – Szkoda, że dziś nie udało się zdobyć chociaż punktu – powiedział po spotkaniu Piotr Malarczyk, kapitan „żółto-czerwonych”.
Korona długo stawiała opór faworyzowanej drużynie Gonçalo Feio – Myślę, że byliśmy dosyć dobrze przygotowani do tego meczu pod względem taktycznym. Było to zamknięte spotkanie. W pierwszej połowie obie drużyny miały po jednej stuprocentowej sytuacji. Wiedzieliśmy, że przeciwnikiem jest Legia i liczyliśmy, że uda nam się tę jedną szansę wykorzystać. Musimy być czujni i pracować, żeby tych okazji było więcej, bo tego zabrakło – mówił wychowanek kieleckiego klubu.
W 74. minucie gola na wagę trzech punktów dla „Legionistów” strzelił wracający do klubu z Warszawy po dwóch latach Luquinhas – Może nie była to chwila nieuwagi, zrobiło się zbyt dużo wolnego miejsca w środku. Próbowaliśmy to przerywać, ale piłka poszła do boku, dobra wrzutka, strzał i ciężko coś powiedzieć, bo trafił idealnie i niestety skończyło się wynikiem 1:0 – analizował niespełna 33-latek.
Kielczanie mogli w dwóch sytuacjach liczyć na korzystniejsze decyzje arbitrów. Najpierw przypadkowo ręką w polu karnym interweniował Steve Kapuadi, a w końcówce spotkania VAR odwołał rzut karny po przewinieniu Jurgena Çelhaki. – Nie chciałbym zganiać na pecha czy na brak szczęścia. Nie chce też komentować pracy sędziego, bo dwie trzy trochę kontrowersyjne sytuacje by się znalazły, o których moglibyśmy dyskutować, ale to nam teraz nic nie da. My się chcemy skupić na sobie. Mały pozytyw jest taki, że wyglądało to lepiej niż w Szczecinie i chcemy na tym bazować. Graliśmy dwa pierwsze mecze z bardzo wymagającymi przeciwnikami. Szkoda, że dziś nie udało się zdobyć chociaż punktu. Musimy pracować dalej – komentował kapitan Korony
„Żółto-czerwoni” w całym meczu nie oddali celnego strzału na bramkę Kacpra Tobiasza. Najbliżej celu był Adrian Dalmau, który w 25. minucie obił poprzeczkę – Zdawaliśmy sobie sprawę z tego, że jest to Legia. Wiadomo, że graliśmy u siebie i chcieliśmy narzucić swój styl gry. Momenty były naprawdę fajne, ale wiedzieliśmy, że tych sytuacji może nie być dużo. Musimy pracować nad skutecznością i kreowaniem gry, bo zarówno w tym meczu jak i tym w Szczecinie były momenty gdzie potrzeba trochę więcej spokoju, trochę wyrachowania, lepszego dogrania i tych szans byłoby więcej. Dwa pierwsze starcia za nami wiemy, nad czym mamy pracować i wierzę, że będzie to wyglądało coraz lepiej – zakończył Piotr Malarczyk.
Fot. Mateusz Kaleta