Gil: Nie wytrzymałem, ale i nie żałuję
- Arbitrzy w trakcie spotkania popełniali nie tyle błędy, co wielbłądy. Dostałem przewinienie techniczne, ale nie żałuje mojej reakcji. Chociaż wiem, że znajdą się tacy, którzy powiedzą, że moje zachowanie zaważyło na porażce całego zespołu - mówi szkoleniowiec UMKS-u Kielce, Rafał Gil.
Krótko trwała przygoda koszykarzy UMKS-u z tegoroczną edycją Pucharu Polski. Kielczanie już w I rundzie nie sprostali pierwszoligowemu Olimpowi Start Lublin, w związku z czym odpadli z dalszej rywalizacji. - Przegraliśmy ten mecz troszkę na własne życzenie - mówił po spotkaniu szkoleniowiec kieleckich zawodników, Rafał Gil. Zdaniem opiekuna UMKS-u kluczowa dla losów środowej potyczki okazała się ostatnia kwarta meczu. - W ostatnich pięciu minutach, otrzymaliśmy aż dwa przewinienia techniczne. Najpierw ja nie wytrzymałem, później z kolei faul techniczny popełnił Paweł Bacik. Te dyskusje, nerwy z naszej strony były zupełnie niepotrzebne, bowiem odwracały naszą uwagę od gry. Inna sprawa to sędziowanie tego spotkania. Już przed meczem, gdy dowiedziałem się, że pojedynek ten sędziować będą arbitrzy z Kielc, to wiedziałem, że będzie wiele ciekawych „gwizdków” - stwierdził Gil.
Szkoleniowiec UMKS-u, który przewinienie techniczne - za ostre słowa skierowane w stronę arbitrów - otrzymał w 34. minucie spotkania, także po meczu miał sporo uwag do pracy sędziowskiej dwójki. - Oczywiście ktoś może powiedzieć, że moje przewinienie mogło zaważyć na losach meczu. Problem w tym, że mimo iż mecz już się skończył, to ja cały czas nie czuję, iż zachowałem się źle. Sędziowie popełniali nie tyle błędy, co wielbłądy. A po meczu z satysfakcją jeden z nich mówi mi, że „tak się właśnie przegrywa mecze”. Cieszę się, że arbitrzy z Kielc sędziują tylko spotkania pucharowe, dzięki czemu w lidze już się z nimi nie spotkamy - podkreślił.
Gil ganił sędziów, ale jednocześnie chwalił swoich podopiecznych. - Nie mamy się czego wstydzić - mówił z dumą szkoleniowiec UMKS-u. - Do końca, jak równy z równym, walczyliśmy z - co by nie było - pierwszoligowcem, a więc z zespołem występującym w wyższej klasie rozgrywkowej niż my. Mamy naprawdę bardzo dobrych zawodników, cały czas jednak potrzebujemy czasu, aby wszystko ze sobą zagrało. Teraz skupiamy się głównie nad defensywą, a gdy ona zostanie perfekcyjnie opanowana, to zajmiemy się atakiem. Póki co w grze ofensywnej mamy opanowany tylko jeden schemat - przyznał trener kieleckiego zespołu.
Szkoleniowiec UMKS-u skomentował również występ najlepszego w lubelskiej drużynie, Sebastiana Szymańskiego. To właśnie 19-letni rozgrywający Startu sprawiał w środę kieleckim koszykarzom najwięcej problemów. - Widać, że to świetny gracz - i to zarówno w ataku, jak i w obronie. Jest to nowy nabytek drużyny z Lublina, grał z nimi dopiero pierwszy mecz. W środowym spotkaniu nas po prostu bombardował. Z czasem jednak coraz bardziej dawaliśmy sobie z nim radę. Gdy zaczynał go kryć Damian Tokarski, później Artur Busz, to raczej już nie mógł sobie tak swobodnie pograć. Swoje jednak zrobił i na pewno napsuł nam sporo krwi. Mogą tylko pogratulować Startowi takiego gracza - zaznaczył.
Kielczanie w środę przerwali swoją serię 10 meczów bez porażki na własnym parkiecie. Zdaniem Gila statystyka ta jest jednak mało istotna. - To ważne może dla kronikarzy, ale nie dla nas. My patrzymy na każdy kolejny mecz, nie zwracamy uwagi na jakieś serie - przyznał opiekun UMKS-u . Kolejny mecz jego podopieczni rozegrają już w najbliższą sobotę. Rywalem kieleckiego zespołu będzie wicelider drugoligowych rozgrywek, Znicz Jarosław. – Szykuje się dla nas kolejny ciężki sprawdzian. Na pewno nie będziemy faworytem tego spotkania, ale nie poddamy się i powalczymy o zwycięstwo - zakończył z nadzieją szkoleniowiec UMKS-u.
fot. Paula Duda
Wasze komentarze