Pomeczowy szpital w Koronie Kielce. Złamanie i nie tylko. "Jesteśmy mocno poobijani"
Walcząca o utrzymanie na najwyższym szczeblu rozgrywek Korona Kielce dwoi się i troi, by każdorazowo zainkasować jak największą ilość punktów. W meczu z Zagłębiem Lubin udało się ugrać jedno "oczko" i niestety nie obyło się bez kilku urazów.
Wygląda na to, że najbardziej ucierpiał Konrad Forenc. Kielecki golkiper, który podczas niedzielnego spotkania niejednokrotnie ratował zespół z opresji, w drugiej połowie zderzył się z Miłoszem Trojakiem. Po tym zdarzeniu zawodnika długo opatrywał sztab medyczny Korony Kielce. Po ostatnim gwizdku sędziego okazało się, że golkiper żółto-czerwonych złamał małego palca lewej dłoni.
"Fori" był opatrywany dość długo i mimo złamania, zdecydował się grać dalej. W kolejnych minutach Forenc jeszcze kilkukrotnie wyciągał trudne strzały ze strony rozpędzonego Zagłębia. Po zakończeniu spotkania golkiper żółto-czerwonych otrzymał gromkie brawa z trybun i słychać było dochodzące pytania kibiców, czy na pewno "wszystko jest OK", na co bramkarz twierdząco kiwał głową.
Czy na pewno jest w porządku okaże się po badaniach. Podczas konferencji prasowej trener Kamil Kuzera potwierdził, że piąty palec jest złamany. – Składamy go. Mam nadzieję, że uda się to wszystko posklejać tejpami i będzie mógł grać dalej.
Mocno w trakcie meczu oberwał także Piotr Malarczyk. W pierwszej części spotkania zderzył się z jednym z zawodników drużyny przeciwnej. "Malar" jednak pojawił się na boisku w drugiej odsłonie spotkania. Kiedy wydawało się, że wszystko w porządku, w 61. minucie Malarczyka zastąpił na boisku Bartosz Kwiecień. Biorąc pod uwagę stan meczu i czas dokonania zmiany, roszada wydawałaby się zbędna... Chyba, że defensor nie był w stanie kontynuować gry. Na konferencji Kuzera przyznał, że tak właśnie było.
– Piotrek został uderzony w głowę w pierwszej połowie. Słabo wyglądał już w przerwie. Spróbował. Widziałem, że coś jest nie tak. Jego zdrowie jest najważniejsze, dlatego zdecydowaliśmy się na zmianę – wyjaśniał Kamil Kuzera.
Z urazem niedzielne spotkanie zakończył także Miłosz Trojak, który problemy z nogą zgłosił w ostatnich minutach. – Lekko spięło mi przywodziciel, ale myślę, że nie będzie to nic poważnego. Zobaczymy, czekają mnie zabiegi, może USG i będziemy wiedzieć więcej – powiedział sam zainteresowany.
– Cierpieliśmy na boisku. Solidnie się nabiegaliśmy. Jesteśmy mocno poobijani. Liżemy rany i szykujemy się na Mielec – podsumował szkoleniowiec, Kamil Kuzera. Czasu nie pozostało zbyt wiele, bo kielczanie grają na wyjeździe ze Stalą w niedzielę za tydzień (30 kwietnia, godzina 15.00).
Fot. Maciej Urban