Szykawka: W ostatniej minucie uśmiechnęło się do mnie szczęście
Wreszcie spędził na boisku pełne 90 minut i odpłacił się w najlepszy możliwy sposób. Evgeniy Szykawka został bohaterem Korony Kielce w pojedynku z Jagiellonią Białystok. Białorusin zapewnił trzy punkty złocisto-krwistym w ostatniej akcji meczu.
To z pewnością nie był najlepszy mecz w wykonaniu Korony Kielce. Gospodarze grali rwaną piłkę, do niemal 80. minuty walili głową w mur przy akcjach ofensywnych, ale co najważniejsze nie zabrakło im charakteru i determinacji. – To był bardzo trudny mecz. Przegrywaliśmy. W przerwie długo rozmawialiśmy. Wiedzieliśmy, że musieliśmy wejść mocniej. Staraliśmy się grać agresywniej, bardziej do przodu, stwarzaliśmy więcej sytuacji. W ostatniej minucie uśmiechnęło się do mnie szczęście – ocenił napastnik Korony.
Bramkowa sytuacja wyglądała bardzo banalnie z punktu widzenia Szykawki. – Rzut rożny. Dominick dobrze zgrał z pierwszego słupka na drugi, a tam byłem ja – uciął. – Wcześniej nie miałem sytuacji. Jagiellonia to dobra drużyna z mocnymi zawodnikami. Postawili nam twarde warunki. Wiedzieliśmy, jak ważne to trzy punkty – dodał.
32-latek dopiero drugi raz za kadencji Kamila Kuzery rozegrał całe spotkanie. Pierwszy taki mecz odnotował w Grodzisku Wielkopolskim, gdzie kielczanie boleśnie przegrali z Wartą Poznań. Od tego momentu niemal w każdym pojedynku Białorusin ustępował miejsca po zmianie stron Kacprowi Kostorzowi. Tym razem szkoleniowiec beniaminka rozgrywek zdecydował się jednak na zmianę wariantu, co zapowiadał na przedmeczowej konferencji prasowej. – Trener widzi najlepiej. Kacper Kostorz też jest dobrym napastnikiem. Wszyscy pracujemy w jednym kierunku. Dla nas liczy się tylko utrzymanie – skwitował.
fot. Krzysztof Kolasiński