XXVIII dzień Mistrzostw Świata: Finał o trzecie miejsce
Przedostatni dzień mundialu w Katarze. Pora na spotkanie o trzecie miejsce pomiędzy Chorwacją a reprezentacją Maroka. Termin "mecz pocieszenia" odchodzi w niepamięć. Oba zespoły oddadzą serce za brązowy krążek.
Mecz o 3. miejsce: Chorwacja - Maroko (Doha, 17.12, godz. 16:00)
W ostatnim czasie mecze o trzecie miejsce nabrały marginalnego znaczenia dla historii, kibiców, a nawet samym zawodników. Spotkania pocieszenia, często są pozbawione wyrazu, czy charakterystycznej dla rangi turnieju - pikanterii, dlatego wylatują z pamięci kilka chwil po wybrzmieniu ostatniego gwizdka. Ten kto pamięta wynik, uczestników oraz poglądowy zarys przebiegu potyczek ostatnich trzech mundiali niech pierwszy rzuci kamieniem.
W tym roku ma być jednak inaczej. Zadbają o to reprezentacje, dla których uczestnictwo w najlepszej czwórce imprezy jest spełnieniem marzeń, a ewentualne zwycięstwo wyniesie ich piłkarzy na piedestały.
I choć może się wydawać, że dla, ciągle obecnego, wicemistrza świata, pojedynek o brązowy krążek jest wynikiem rozczarowującym, to nie w przypadku kadry narodowej kraju liczącego 4 miliony mieszkańców. Chorwaci zrobią wszystko, aby następnego dnia wylądować w Zagrzebiu, prezentując zgromadzonym kibicom nagrodę za trzecie miejsce na świecie.
Zespół Zlatko Dalicia w kierunku tego osiągnięcia będzie prowadził zresztą Luka Modrić, który sam zechcę skwitować piękną reprezentacyjną karierę wprowadzając zespół na najniższy stopień podium.
Inną kwestią pozostaje jednak sprawność fizyczna chorwackiej drużyny. Na ekipie Ognistych podczas starcia z Argentyną (0:3) rysowały się trudy dwóch poprzednich potyczek rozstrzygniętych dopiero po dogrywkach i seriach rzutów karnych.
Zwłaszcza, że po drugiej stronie boiska stanie zespół bazujący na dużej intensywności, czy świetnej organizacji, która doprowadziła do rozładowania baterii niejedną ekipę na tym turnieju.
Jeśli mówimy o motywacji i szacunku do osiągniętego poziomu oraz szansy, przed jaką stoi to pokolenie piłkarzy, Marokańczycy mogą być pewni, że ich reprezentanci oddadzą wszystko, aby ten największy sukces w historii afrykańskiego futbolu okrasić medalem najważniejszej imprezy tej dyscypliny.
Sam selekcjoner Lwów Atlasu dał jednak wyrazy niedosytu po przegranym półfinale z Francja (0:2). I choć jego podopieczni zaprezentowali się ze świetnej strony, niepokojąc mistrzów świata do ostatnich minut rywalizacji, to przyznał, że celem jego zespołu było zwieńczenie mistrzostw w jego ostatnim dniu. - Chcieliśmy zagrać w niedzielę, a nie jutro (sobota). Powiedziałem jednak piłkarzom, że gdyby powiedzieć Marokańczykom przed mundialem, że zagramy 17 grudnia, to byliby bardzo dumni - stwierdził Walid Regragui.
Widowisko może ucierpieć.
Chociaż wiary, motywacji i woli walki zespołom nie zabraknie, to sobotnia rywalizacja może nieco ucierpieć na jakości, ze względu na zapowiadane absencje gwiazd tych drużyn. Afrykańczycy prawdopodobnie będą musieli sobie radzić bez kapitana, Romaina Saissa, Youssefs En-Nesyriego, czy Noussaira Mazraouiego.
Szeregi Europejczyków mogą zostać z kolei osłabione przez dolegliwości Josipa Juranovicia oraz Marcelo Brozovicia.
Mecz o trzecie miejsce katarskich mistrzostw świata i drugie spotkanie obu ekip podczas trwającej imprezy (1. kolejka grupowych zmagań zakończona wynikiem 0:0) odbędzie się na stadionie Khalifa International w Doha. Pierwszy gwizdek sędziego Abdulrahmana Al Jassimna o godz. 16:00.
fot. Paula Duda / Łaczy Nas Piłka