Przed meczem z "Nafciarzami": Atakiem sprzedajesz bilety, a obroną wygrywasz mistrzostwa
Tylko dwa dni pozostały do kolejnej odsłony "Świętej Wojny" rozgrywanej na linii Łomża Industria Kielce - Orlen Wisła Płock. Pierwszy taki mecz w bieżącym sezonie PGNiG Superligi zostanie rozegrany w województwie mazowieckim, zaś na rewanż w Kielcach przyjdzie nam poczekać do połowy przyszłego roku. – To szczególny mecz. W końcu spotykają się dwa najlepsze zespoły ostatnich lat – mówi drugi trener, Krzysztof Lijewski.
– Te mecze zawsze są bardzo emocjonujące i zacięte. Dwóch ostatnich meczów nie potrafiliśmy wygrać. Przypomnę tylko, że mecz o mistrzostwo Polski zremisowaliśmy w Płocku i dopiero po karnych udało nam się wygrać. Natomiast w Pucharze Polski przegraliśmy. Chcemy tę kartę odwrócić – podkreśla asystent Tałanta Dujszebajewa.
W dalszej części wypowiedzi Lijewski zwraca uwagę na narastające zmęczenie jego zawodników. Wystarczy przypomnieć, że Łomża Industria Kielce ma na swoim koncie o cztery mecze więcej od Orlen Wisły Płock. Kielczanie mają za sobą liczne podróże, w tym na Super Globe do Arabii Saudyjskiej, co może się przełożyć na ich formę na parkiecie.
– To obciążenie jest widoczne, natomiast nie trzeba będzie chłopaków dodatkowo na to spotkanie motywować. Jeśli grają dwie najlepsze drużyny, to te cechy wolicjonalne u każdego z zawodników powinny się wytworzyć – dodaje.
Forma Orlen Wisły Płock również może być wielką zagadką biorąc pod uwagę fakt, że została ona w Veszprem zdeklasowana przez miejscowy Telekom 32:22. – Z tego, co nauczyłem się w moim sportowym życiu, dwa takie same mecze nigdy się nie powtarzają. I nie da się ich porównać. Liga Mistrzów i PGNiG Superliga to troszeczkę inna bajka. Stawka najbliższego starcia jest wielka, każda z drużyn przechodzi przez swoje problemy. My jesteśmy bardzo zasmuceni poważnym urazem Haukura Thrastarsona, jeszcze kilku wypadło zawodników jak Paweł Paczkowski, Damian Domagała, Cezary Surgiel, nie możemy liczyć na Benoita Kounkouda. Ta absencja kilku kluczowych zawodników też będzie ważna. Inni muszą wziąć na siebie odpowiedzialność. Nie będzie to lekkie spotkanie, bo Orlen Wisła Płock, szczególnie u siebie, gra bardzo dobrze, twardo w obronie, agresywnie, w ataku są pragmatyczni grając długo i usypiając przeciwników. Każdy z nich potrafi grać indywidualnie bardzo dobrze. Współpraca z obrotowym też jest u nich bardzo dobra – stwierdza Lijewski.
Biorąc pod uwagę siłę, jaką prezentują oba zespoły na tle pozostałych ekip PGNiG Superligi, można się spodziewać, że rywalizacja o mistrzostwo Polski rozstrzygnie się właśnie w dwumeczu. Tak było w poprzednim sezonie, gdzie ostatnia kolejka krajowych rozgrywek była jednocześnie potyczką o być, albo nie być mistrzem. Wtedy kielczanom wystarczył remis i takim wynikiem zakończyło się 60 minut spotkania. Dziś Łomża Industria Kielce także podchodzi o tego starcia tak, jakby to była raptem pierwsza połowa walki o krajową dominację.
– Zawsze tak było i zawsze tak jest. Mam nadzieję, że nie będzie inaczej. To dwie najlepsze drużyny w naszym kraju, od ponad dekady bijemy się o mistrzostwo i te mecze zawsze są zacięte i emocjonujące. Wygrana o niczym nie przesądza, ale na pewno zbliża jedną z drużyn do końcowego sukcesu. Kluczem do zwycięstwa jest obrona. Atakiem sprzedajesz bilety, a obroną wygrywasz mistrzostwa. To jest stare bardzo dobre powiedzenie. Jesteśmy bardzo dobrej myśli, bo w ostatnich spotkaniach nasi bramkarze, z pomocą obrońców, spisują się bardzo dobrze – podsumowuje drugi trener.
Do tej rywalizacji dojdzie już w niedzielę (11.12.2023) w Płocku. Początek spotkania o godzinie 18.00.
Fot. Patryk Ptak