Motyka: znam już odpowiedź na moje pytanie
– Na boisko wybiegło aż 17 piłkarzy, na murawie było trzech rasowych napastników. A strzeliliśmy tylko jednego gola... To zdecydowanie za mało – powiedział po meczu sparingowym z Cracovią trener Korony Kielce, Marek Motyka.
Sobotnie spotkanie z Cracovią, oprócz stricte sportowego widowiska, miało również swój szczytny cel.
Marek Motyka: – Przede wszystkim chcieliśmy pomóc rodzinie Krzysia Piszczka, który jeszcze niedawno był między nami i niestety w wieku 31 lat musiał pożegnać się z życiem. Odszedł od nas nie tylko wspaniały człowiek, ale również piłkarz i trener. Jestem dumny, że wszyscy mogliśmy choć w małym stopniu wspomóc finansowo żonę i dzieci zmarłego. Będzie im teraz z pewnością lżej, a my możemy być szczęśliwi, że pomogliśmy drugiemu człowiekowi.
Mecz był też okazją do przetestowania różnych wariantów taktycznych.
– Mieliśmy na celu sprawdzenie dwóch ustawień, a właściwie to jednego, bo nominalnym ustawieniem jakim gramy jest 4-4-2 i tutaj nie mamy czego testować. Chciałem za to zobaczyć, jak drużyna radzi sobie w formacji 3-5-2. Początkowo wyglądało to bardzo fajnie, jednak po stracie bramki mocno się pogubiliśmy. Okazało się, że ustawienie z czterema obrońcami i taką samą ilością pomocników na dzień dzisiejszy jest optymalne dla tego zespołu. I to jest odpowiedź na dzisiejszy znak zapytania.
Sparing z Cracovią potwierdził także inną bolączkę zespołu - nieskuteczność napastników.
– Rzeczywiście nie zdobywamy zbyt wielu bramek. Dzisiaj strzeliliśmy tylko jednego gola. A na boisko wybiegły niemal dwie jedenastki zespołu, na murawie było trzech rasowych napastników. Jedna bramka to zdecydowanie za mało. Trochę mnie to martwi, ale mam nadzieję, że tydzień jaki pozostał nam do meczu z Arką wystarczy, by poprawić skuteczność zespołu. Trzeba wierzyć, że kolejny pojedynek pokaże inne oblicze „armat” Korony Kielce.
W meczu z Cracovią ujrzeliśmy na boisku aż siedemnastu zawodników. Kogo może pan pochwalić za grę w tym spotkaniu?
– Bardzo podobała mi się gra Pawła Kala – dzięki postawie jaką prezentuje jest coraz bliżej podstawowego składu. Cieszę się, że mamy wychowanka, który bez kompleksów gra u boku doświadczonych zawodników i cały czas udowadnia, że absolutnie warto w niego inwestować. W przyszłości być może będzie podporą tego zespołu. Zadowolony jestem również z gry Piotra Malarczyka. W sobotę dostał swoją kolejną szansę i świetnie się zaprezentował, także myślę, że i on w niedługim czasie będzie brany pod uwagę przy wyborze „osiemnastki” meczowej. Wydaje mi się, że na to zasługuje.
A jak zaprezentowała się reszta zawodników?
– Pozostała grupa zawodników nie zawiodła mnie, ale każdy z nich miał lepsze i gorsze momenty. Generalnie chodziło o to, by ostatni tydzień treningów zakończyć dobrym meczem z wymagającym rywalem oraz spełnić dobry uczynek – i to nam się udało. Mamy oczywiście pewien niedosyt, bo nie wygraliśmy, ale z drugiej strony lepiej zremisować niż przegrać... Nie mieliśmy zbyt wielu sytuacji podbramkowych, popełniliśmy kilka błędów, także jest to sprawiedliwy rezultat.
Rozmawiał Maciej Urban.